400!,  Aktualności

399 lat temu Urban VIII podpisał bullę kanonizacyjną Filipa Neri

 

Ojciec Święty Urban VIII opublikował bullę „Rationi congruit” o kanonizacji św. Filipa Neri; wydaną przez swojego poprzednika Grzegorza XIV; bulli nie opublikowano z powodu śmierci papieża Grzegorza. 

 

 

BULLA PAPIEŻA URBANA VIII
Rationi congruit
O KANONIZACJI BŁOGOSŁAWIONEGO FILIPA NERI
ZAŁOŻYCIELA KONGREGACJI ORATORIUM[1]

 

URBAN BISKUP, SŁUGA SŁUG BOŻYCH
NA WIECZNĄ RZECZY PAMIĄTKĘ

Jest to sprawą oczywistą i słuszną, aby decyzje jasno wyrażone dzięki staraniu Rzymskiego Biskupa, osiągnęły należyty skutek także wtedy, gdy, z powodu śmierci tegoż, nie zostały przekazane w bulli apostolskiej.    

§ 1
Nasz bezpośredni poprzednik Papież Grzegorz XV świętej pamięci, po pobożnym rozważeniu tego, że ów najwyższy i troskliwy Ojciec rodziny, który od początku świata zasadził swoją powszechną winnicę, nie przestaje posyłać do niej każdego dnia robotników, aby, przez ustawiczne starania oczyszczana z cierni, przynosiła owoce setne, sześćdziesiąte, trzydzieste; i że, przed Wcieleniem Słowa, posyłał do niej patriarchów i proroków oraz ludzi bardzo świętych, którzy będą znosili ciężar dnia i upału; i że, po przyjęciu stanu naszego człowieczeństwa, powołał najnowszych świętych, czyli Apostołów, którzy z zapałem wiary i głoszenia słowa rozszerzali tę winnicę na cały świat, a do nich przyłączył nie tylko zastęp najmężniejszych męczenników, którzy obficie zraszali ją własną krwią, ale także napełniającą radością liczbę wyznawców, przez których przykład świętości ta winnica na całym świecie rozprzestrzenia najprzyjemniejszy zapach;

§ 2
Ponieważ zaś wśród nich, od szeregu lat sławą wielkiej świętości odznaczał się błogosławiony Filip Neri, założyciel Kongregacji Oratorium, który bardzo wyróżniał się czystością życia, obfitością wszelkich cnót i sławą cudów, zadecydował o wpisaniu tegoż błogosławionego Filipa do rejestru w katalogu świętych.

§ 3
Od tego dnia, w którym wyżej wymieniony błogosławiony Filip zasnął w Panu, sława jego świętości i cudów stale wzrastała, aż do tego stopnia, że natychmiast został obwołany godnym kanonizacji. Różni dostojni mężowie zamierzali popierać tę sprawę i w tym celu interweniowali u Klemensa VIII świętej pamięci, naszego poprzednika, i za jego pozwoleniem, udzielonym ustnie, natychmiast, w samym roku śmierci błogosławionego Filipa zaczęto zbierać w Rzymie i poza nim informacje dla procesu o czynach z jego życia, o jego świętości i cudach;

§ 4
I u Pawła V, naszego poprzednika świętej pamięci, o jego kanonizację nalegali kolejno: najdroższy nasz syn w Chrystusie Ludwik arcychrześcijański król Francji i Navarry oraz nasza najdroższa córka w Chrystusie Maria, matka tegoż króla Ludwika, umiłowani patrycjusze senatu i lud rzymski, a ponadto Maksymilian z obydwu Bawarii i Karol Gonzaga z Nevers, oraz, kiedy jeszcze byli przy życiu Ferdynand I a po jego śmierci, Cosimo II, Wielcy Książęta podlegającej im Toskanii, a także umiłowane córki w Chrystusie szlachetne panie Krystyna, matka Cosimy i Katarzyna żona wspomnianego uprzednio Karola oraz umiłowani synowie wymienionej powyżej Kongregacji;

§ 5
Zatem wymieniony nasz poprzednik swoim listem w formie Breve, wydanym z pieczęcią Rybaka, polecił kardynałom Świętego Rzymskiego Kościoła naszym czcigodnym braciom, wtedy jego braciom, nadzorcom świętych obrzędów, badanie najpierw ogólnie i, sukcesywnie, szczegółowo, sławy świętości, cnót i cudów wymienionego błogosławionego Filipa oraz wdrożenie procesu kanonicznego, zgodnie z normami prawa;

§ 6
Po oświadczeniu przez kardynała Świętego Rzymskiego Kościoła Pinello, świętej pamięci, o bardzo dokładnym przeprowadzeniu tego procesu, została obszernie udowodniona sława świętości oraz cuda wymienionego błogosławionego Filipa i słusznie można było przystąpić do badania szczegółowego;

§ 7
Zatem wymieniony Paweł nasz poprzednik świętej pamięci, polecił Franciszkowi Penia, dziekanowi Roty i Horacemu Lancellotto – a, po wyniesieniu go do godności kardynalskiej, Aleksandrowi Ludovisi – przydzielonemu wtedy do pomniejszych zadań, a który następnie wyniesiony do godności Najwyższego Urzędu Apostolskiego, przyjął imię Grzegorza XV – oraz naszemu czcigodnemu bratu Dionizemu de Marquemont, później przełożonemu diecezji Lione, w tamtym czasie audytorowi wszystkich spraw pałacu apostolskiego, aby, współpracując wspólnie lub przynajmniej we dwóch, dokonali badań i zbierali dowody, a po ukończeniu prac, przedstawili sprawozdanie z wykonanego zadania;

§ 8
Po sumiennym wypełnieniu powierzonego im zadania, wymienieni audytorzy przedstawili Pawłowi pisemną relację o całej sprawie.

§ 9
Wymieniony uprzednio Paweł, nasz poprzednik, przekazał wyżej wspomnianym upoważnionym kardynałom relację o sprawie razem z ponawianymi prośbami i błaganiami wyżej wspomnianych książąt i kapłanów Kongregacji, o której była mowa wyżej, po zbadaniu i rozważeniu wszystkiego przez kardynała Świętego Kościoła Rzymskiego Bellarmina, do tego umyślnie wybranego, na ośmiu zebraniach odbywanych w różnych datach, będąc w pełni pewnymi co do ważności specjalnych procesów, odbywanych zarówno w Rzymie jak i poza nim, także odnośnie wiary, nadziei, miłości, dziewictwa, proroctw i innych darów i cnót, jak również odnośnie sławy świętości i bardzo licznych cudów zdziałanych zarówno za życia jak i po śmierci błogosławionego Filipa, servatis servandis, rozstrzygnięcie zostało uchwalone i orzeczone;

§ 10
Tenże Paweł, nasz poprzednik, zgodził się, aby można było legalnie celebrować Mszę i odmawiać Oficjum na jego cześć jako wyznawcy nie biskupa, w kościele Najświętszej Maryi Panny i św. Grzegorza na Vallicelli w Rzymie, oraz, stopniowo, tenże indult rozciągnął na inne Kongregacje tego Instytutu kanonicznie erygowane w innych kościołach poza Rzymem;

§ 11
Po przejściu rzeczonego Pawła, naszego poprzednika, do lepszego życia, wspomniany już Grzegorz nasz poprzednik, który po nim nastąpił w posłudze Apostolatu, ożywiany czcią dla świętości Błogosławionego (którego oczywiście poznał doskonałość cnót, kiedy był przydzielony do mniejszych zadań, jak to przedstawiliśmy uprzednio) i pobudzony przez pobożność wiernych, jak również przez błagania wyżej wspomnianych książąt, które stawały się bardziej nalegające niż kiedykolwiek, postanowił zakończyć sprawę jego kanonizacji;

§ 12
I w tym celu polecił wymienionym kardynałom kongregacji świętych obrzędów ponowne zbadanie procesów z należną największą sumiennością oraz poinformowania go o całości sprawy.

§ 13
Ci kardynałowie ponownie wybrali kardynała Bellarmina, a po jego śmierci zastąpili go umiłowanym synem naszym, a wtedy tego samego Grzegorza naszego poprzednika, Piotrem Pawłem Świętego Kościoła Rzymskiego kardynałem Crescenzi i, po przedyskutowaniu sprawy z największą dokładnością i po zbadaniu jej z największą starannością, zawsze servatis servandis, zebrani uznali jednogłośnie, że istnieje całkowita pewność zarówno odnośnie ważności procesów jak również odnośnie świętości życia, odnośnie cnót błogosławionego Filipa oraz jego cudów dokonanych zarówno za życia jak i po śmierci, w taki sposób, że jeżeliby Grzegorzowi, naszemu poprzednikowi, wydawało się słusznym, mógłby błogosławionego Filipa zaliczyć do liczby świętych.

§ 14
Po wyczerpaniu wszystkich formalności, sam Grzegorz nasz poprzednik chciał, aby sporządzono sprawozdanie z całej sprawy na jego tajnym konsystorzu i czcigodny nasz brat, wtedy jego, Franciszek Maria biskup Ostii, wtedy z Porto, kardynał Dal Monte, w imieniu swoim i innych kardynałów Kongregacji Świętych Obrzędów, dokonał streszczającego wykładu procesu i spośród cudownych czynów dokonanych przez błogosławionego Filipa wybrał kilka, które zilustrował podniosłymi słowami i oświadczył, że on jak wszyscy inni kardynałowie Kongregacji Obrzędów byli zdania, że jeżeli samemu Grzegorzowi wyda się stosowne, błogosławiony Filip mógł zostać włączony do katalogu świętych, po tym jak wszyscy kardynałowie obecni na konsystorzu, wśród których także i my byliśmy, oddali po porządku każdy swój głos.

§ 15
Następnie, gdy tenże Grzegorz nasz poprzednik zgodnie z starożytną tradycją Rzymskich Biskupów naszych poprzedników, wtedy jego poprzedników, zwołał publiczny konsystorz, na który przybyli, oprócz kardynałów przedtem wspomnianych, także czcigodni nasi bracia patriarchowie, arcybiskupi, biskupi i inni prałaci Kurii rzymskiej oraz domownicy naszego poprzednika Grzegorza, umiłowany syn mistrz Jan Spada młodszy, referent w obydwu sygnaturach, wtedy adwokat auli konsystorskiej, obszernie mówił o życiu, cnotach i cudach błogosławionego Filipa oraz w imieniu wyżej wspomnianych książąt pokornie prosił o jego kanonizację.

§ 16
Ale ponieważ Stolica Święta nie odważała się badać księgi życia wiecznego, jeżeli nie otworzył jej Duch Święty, odpowiedziała, że chce jeszcze akt kanonizacji odroczyć i pragnie działać z większą roztropnością; w tym celu prosiła wszystkich w imię Pana, o połączenie się z nią w modlitwie, postach i jałmużnach w celu zbadania werdyktu woli Bożej.

§ 17
Gdy wreszcie ustalony został konsystorz, zwany pół publicznym, w którym wzięły udział powyżej wspomniane osoby a także notariusze Stolicy Apostolskiej i umiłowani synowie audytorzy spraw pałacu, wszyscy osądzili w publicznym głosowaniu, że błogosławiony powinien być kanonizowany; i po wysłuchaniu ich jednogłośnej zgody, tenże Grzegorz, nasz poprzednik, wypowiadając błogosławieństwa, dziękował Bożej łaskawości, że swojemu słudze udzieliła tak znamienitej łaski.

§ 18
Postanowił zaliczyć go do świętych razem z Błogosławionymi Izydorem Oraczem i Ignacym Loyolą oraz Franciszkiem Ksawerym jak również Teresą, następnie przytaczał niektóre fakty z licznych danych dotyczących pochodzenia, życia, cnoty, darów i cudów błogosławionego człowieka Filipa dostarczonych w procesie.

§ 19
A zatem błogosławiony Filip urodził się we Florencji, w Roku Pańskim 1515, za pontyfikatu Leona X i został ochrzczony w chrzcielnicy kościoła Św. Jana. Jako rodziców miał Franciszka Neri i Lukrecję Soldi odznaczających się najzacniejszym życiem i wypróbowaną prawością, przez których od dziecka był wychowywany w najlepszych obyczajach. Od wczesnej młodości, dzięki wspaniałemu charakterowi, jakim był obdarzony, nie tylko zdobywał serca do tego stopnia, że nazywano „Pippo buono” (dobrym Filipkiem), ale, wciąż na skutek działania łaski Bożej, wydawał się być powołanym do wielkiej przyszłości.

§ 20
Nie mając jeszcze ośmiu lat, spadł do głębokiej piwnicy razem z osiołkiem, na którego grzbiet wsiadł, i został przyciśnięty ciężarem zwierzęcia, jednak ku wielkiemu zdumieniu został wyciągnięty żywy i bez szwanku, podczas gdy wszyscy myśleli, że nie żyje.

§ 21
Kiedy osiągnął wiek osiemnastu lat, jego ojciec posłał go do miasteczka San Germano, do zamożnego stryja, aby został kupcem. Ten, uradowany przybyciem bardzo dobrego młodzieńca, niebawem zbudowany jego prawością, postanowił uczynić go swoim spadkobiercą.

§ 22
Ale Filip, zawsze goręcej pociągany przez rzeczy niebiańskie, niemal zaczął obawiać się sentymentu i życzliwości stryja i, po upływie kilku lat, spragniony o wiele bardziej szlachetnych kontaktów, przybył do Rzymu, gdzie, znalazłszy sobie bardziej odpowiednie zatrudnienie, sprzyjające rzetelnemu praktykowaniu cnót, poświęcił się dziełom miłosierdzia oraz studiom filozofii i teologii. 

§ 23
W tym czasie podjął życie pełne wyrzeczeń: przyzwyczaił się do spania najczęściej na gołej ziemi, jadał mało i oddawał się ustawicznym postom a często wstrzymywał się od jedzenia przez trzy dni; uczęszczał do siedmiu głównych kościołów Rzymu i często spędzał noce na modlitwie w katakumbach św. Kaliksta.

§ 24
Osiągnął zaledwie wiek dwudziestu dziewięciu lat gdy, wśród innych otrzymanych od Boga darów, doznał zdumiewającego bicia serca i złamania żeber, które, według publicznego świadectwa lekarzy, nastąpiły poza porządkiem naturalnym, jak gdyby poszerzający się duch poszerzył także ciało, aby weselić się w Bogu żywym.

§ 25
Jednak czując się bardziej powołanym do troski o dusze, z woli Bożej zaniechał surowości życia samotnego, aby obcować z ludźmi wszystkich stanów, w taki sposób, że publicznym napominaniem i prywatnymi rozmowami zdobywał ich bardzo wielu dla Chrystusa Pana, nie szczędząc żadnej ofiary i nie unikając żadnego trudu.

§ 26
Prawie w tym samym okresie, w którym, z jego rady i inicjatywy, zostało założone Bractwo Trójcy Przenajświętszej dla niesienia ulgi pielgrzymom i rekonwalescentom, każdego miesiąca odprawiano nabożeństwo czterdziestogodzinne, podczas którego miał on zwyczaj spędzać bezsennie prawie wszystkie noce, aby zachęcać współbraci i cudownie pobudzać ich swoim przykładem.            

§ 27
Po osiągnięciu prawie czterdziestego roku życia i na polecenie swojego spowiednika zostawszy kapłanem, mieszkał w domu pod nazwą San Girolamo della Carità i został wyznaczony do spowiadania wiernych.

§ 28
W tym kościele zawsze był oddany częstemu udzielaniu sakramentów i nauczaniu prawd zbawienia a nawet w swoim pokoju w pobożnych rozmowach o boskich sprawach pouczał tych, którzy powierzyli się jego kierownictwu.

§ 29
I właśnie wtedy, gdy jego podopieczni czynili te postępy, rozmyślał o udaniu się do Indii w celu uprawiania winnicy Pańskiej oraz przyniesienia jeszcze obfitszych owoców przez przelanie własnej  krwi

§ 30
Jednakże, aby odnośnie tej sprawy zbadać wolę Bożą, zasięgnął rady członka zakonu Cystersów, sławnego z pobożności, i od niego, dzięki objawieniu bożemu, usłyszał orzeczenie, iż Rzym ma stanowić jego Indie. 

§ 31
Dlatego, jeszcze większym pałając zapałem, nie tylko starał doprowadzać gnębionych najcięższą niewolą grzechu do oddawania czci Chrystusowi Panu, ale zdobywał dla jaśniejącego światła wiary także niewiernych znajdujących się w ciemnościach i w cieniu śmierci, oraz kilku żydów, przez niego oświeconych, uznało Chrystusa za swojego króla a heretycy nie wahali się ponownie przystąpić do wiary katolickiej.

§ 32
Okazał się bardzo gorliwym w odpieraniu nauk nowatorów i ponownym sprowadzaniu ich na łono Kościoła Rzymskiego oraz przez wiele lat nie przestawał pobudzać Cezarego kapłana kardynała Baroniusza, wtedy jeszcze mającego niższe święcenia, do pisania dzieła Roczników Kościelnych, do tego stopnia, że potem sam kardynał oświadczył na piśmie, iż nie on lecz Filip jest ich autorem.

§ 33
I po długim formowaniu pobożnymi i poufałymi rozmowami uczęszczających do kościoła San Girolamo, w celu osiągnięcia większych owoców z nasienia Słowa Bożego, z wybranych kilku synów, jakich zrodził dla Chrystusa Pana, za pozwoleniem Grzegorza XIII, poprzednika naszego świętej pamięci, założył Kongregację Oratorium.

§ 34
I stosownymi normami, stopniowo potwierdzanymi przez naszego poprzednika Pawła, ustalił, że oni, w stanie kapłanów świeckich, bez ślubów oraz bez zobowiązania przyrzeczeniem, mają obowiązek głoszenia w swobodnym tonie czterech kazań każdego dnia tygodnia z wyjątkiem soboty, przewodniczenia w modlitwie w publicznym oratorium po nieszporach, w częstych sakramentach oraz w różnych innych ćwiczeniach chrześcijańskiej pobożności.

§ 35
Jednak, aby w wyrazisty sposób znane były cnoty tak wielkiego człowieka i mogły stanowić pomoc tym, którzy ponownie wchodzą na drogę zbawienia, nie można pomijać tego, że był on ożywiony przede wszystkim godną podziwu miłością Boga, do tego stopnia, że wewnętrzny ogień niekiedy, gdy odprawiał nabożeństwo, promieniował się z jego ciała a twarz oraz oczy błyszczały; a ponadto, często niespodziewanie wyrywało mu się zawołanie Apostoła: „Cupio…”, ale często spostrzegając się, aby ukryć swoją pobożność, powstrzymywał się od uzupełnienia zdania, to znaczy „…dissolvi et essere cum Christo” (zostać rozwiązanym i być z Chrystusem).

§ 36
Wielbił z nieustanną pobożnością Najświętszy Sakrament Eucharystii i zarówno kiedy był świeckim, czy jako celebrujący kapłan, czy też jako leżący w łóżku chory, pocieszał się otrzymując go codziennie. Rzeczywiście, podczas celebrowania Mszy tak wielkie było jego uniesienie, że swoim drżeniem powodował drganie nawet drewnianego stopnia ołtarza.

§ 37
Na samo wspomnienie męki Pana wybuchał obfitymi łzami z powodu niewdzięczności niegodziwych ludzi i cudowi przypisywano ten fakt, że stały nawyk płaczu nie osłabił jasności jego wzroku. 

§ 38
Pośród wszystkich innych rzeczy, dzięki którym Filip doszedł do tak wysokiego stopnia świętości, najważniejszą było umiłowanie modlitwy, przez które wciąż był pociągany niewytłumaczalnym pragnieniem i dzięki któremu sprawił, że wszystkie ćwiczenia Kongregacji kierowały się do niej, dlatego słusznie została nazwaną Kongregacją Oratorium.  

§ 39
Ta sama miłość błogosławionego męża cudownie odzwierciedlała się w innych, z jakiegokolwiek stanu by się wywodzili. Istotnie, poświęcony dla dobra i potrzeb wszystkich, nigdy nie chciał zachowywać jakiegoś czasu tylko dla siebie po to, aby pozwalał mu oszczędzać własne zdrowie, a tym samym powodować, że jego pokoik nie zawsze byłby otwarty dla wygody innych, i bezustannie z największą dobrocią przyjmował tych, którzy się do niego zwracali, całkowicie oddany wszystkim, aby wszystkich zdobywać dla Chrystusa.

§ 40
Z wyjątkowym mistrzostwem szczególnie młodych potrafił prowadzić po ścieżkach chrześcijańskiej radości, w której, uczęszczając do siedmiu kościołów miasta lub przytułków czy na inne pobożne ćwiczenia, byli po części uwalniani od znużenia i od nudy.

§ 41
Z największą pilnością odwiedzał chorych, zwłaszcza tych spośród  sobie bliskich, i nie opuszczał ich kiedy wiedział, że byli w niebezpieczeństwie śmierci.

§ 42
Odpierał z oddaniem pokusy diabła i z wielu cierpiących, którzy byli in extremis, gdy zbliżał się do nich i wypowiadał słowa „Kim on jest?”, widziano demonów rzucających się do ucieczki, przerażonych jego głosem.

§ 43
Z drugiej strony spieszył z ratunkiem dla ludzi nie tylko przez udzielanie pomocy duchowej, lecz także materialnej: bardzo często zanosił niezbędne rzeczy licznym rodzinom, zaopatrywał w posagi ubogie dziewczęta, przekazywał pomoce biednym domom zakonnym, rozdzielał obfite jałmużny więźniom, do tego stopnia, że słusznie był nazywany ojcem dusz i ciał. I to jego umiłowanie miłosierdzia Pan potwierdzał także cudami.

§ 44
Istotnie, w pewną ciemną noc, gdy zanosił chleb dla bardzo ubogiej rodziny, wpadł do głębokiego dołu i został z niego bez szwanku wyciągnięty przez anioła; a innym razem aniołowi, który w ubraniu żebraka prosił go o jałmużnę, oddał spontanicznie i z radością wszystkie pieniądza, jakie miał z sobą.

§ 45
Razem z darem miłości bliźniego miał także łaskę dziewictwa, z powodu którego wielu z tych, którzy go często odwiedzali, zachwycało się wyrazem twarzy i oczu, lub miłym zapachem, jaki ustawicznie emanował z jego ciała.  

§ 46
Miał w zwyczaju rozpoznawać wstydliwość po zapachu a sprośność po fetorze i prostym dotknięciem ręką przepędzał nieczyste pokusy.

§ 47
Na tę nieposzlakowaną czystość nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego często zastawiał podstępne pułapki poprzez bezwstydne kobiety; ale on, uciekając się do modlitwy, zawsze wychodził z nich chlubnie zwycięzcą.

§ 48
Z tego powodu, praktykujący ustawiczną wstrzemięźliwość, na śniadanie zjadał skromny posiłek, po którym następował bardzo podobny obiad. Zawsze powstrzymywał się od jakiegokolwiek rodzaju nabiału, rzadko jadł rybę, a w bardzo rzadkich wypadkach próbował mięsa; pijał mało i raczej wodę niż wino. Ta wstrzemięźliwość w piciu i jedzeniu była do tego stopnia wielka, że, według oświadczenia lekarzy, z jej powodu nie było możliwe podtrzymywanie sił naturalnych i sądzono (zwłaszcza jego towarzysze), że do starości doszedł karmiony tylko Eucharystią.

§ 49
Łącznie z tą wstrzemięźliwością okazywał także pogardę dla wszystkich rzeczy światowych: nie tylko odmówił przyjęcia dziedzictwa i majątku oraz odrzucił z największą stanowczością ducha pozostawione mu w testamencie bogactwa. ale, gdy mieszkał w domu San Girolamo, zadowalał się prostymi celkami, nie przyjmował także zwyczajnych usług.

§ 50
Trzymając się z dala od zaszczytów i godności kościelnych, nigdy nie mógł zostać nakłonionym do przyjęcia ani pensji ani beneficjów. Całkowicie odrzucał wszelkie najlepsze kanonikaty w Rzymie, biskupstwo i godność kardynalską, jakie proponowali mu Grzegorz XIV i Klemens, nasi poprzednicy świętej pamięci.

§ 51
Był bardzo pokorny i, za przykładem św. Franciszka, stale nazywał siebie największym z grzeszników, i dlatego miał zwyczaj proszenia Boga tymi słowami: „Strzeż się przede mną, Panie, ponieważ dzisiaj ciebie zdradzę i popełnię wszystkie grzechy świata, jeżeli dobrotliwie nie obronisz mnie twoją łaską”.

§ 52
Pewnego razu, gdy był chory i obecne osoby błagały go, aby skierował do Boga, przynajmniej dla dobra swoich, modlitwę św. Marcina: „Panie, jeżeli jeszcze jestem potrzebny twojemu ludowi, nie odmawiam pracy”, odpowiedział bardzo przygnębiony: „Ja nie jestem św. Marcinem ani nigdy się za takiego nie uważałem; a gdybym uznawał, że jestem wam potrzebny, miałbym się za zgubionego”.

§ 53
Z tego wynika, że z niechęcią tolerował, gdy nazywano go rektorem, przełożonym lub założycielem przez niego ustanowionej Kongregacji, a nawet, dwa lata przed śmiercią, zrezygnował z zadania kierowania nią.

§ 54
Obok tak wielkiej pokory nie brakowało mu cierpliwości: zawsze z pogodą ducha znosił prześladowania zarówno skierowane przeciwko jego osobie czy też przeciwko ćwiczeniom Oratorium i, jak prawdziwy naśladowca Chrystusa, modlił się za swoich prześladowców, a skutek takich modlitw był taki, że wielu z nich nawracało się dzięki samej tylko jego cierpliwości, podczas gdy ci, którzy nie przestawali prześladować go, ściągali na siebie karę bożą.

§ 55
Ponadto był bardzo cierpliwy w znoszeniu długich chorób ciała, jakimi był dręczony każdego roku, do tego stopnia, że zagrażało mu niebezpieczeństwo śmierci i czterokrotnie był namaszczany olejem świętym. Poza tym, kiedy był chory, nigdy nie skarżąc się na swoje boleści, wesoły na twarzy, okazywał niewiarygodną radość ducha; często zdarzało się, że niespodziewanie, pomimo ciężkiej choroby, powracał całkowicie i cudownie do zdrowia.

§ 56
Również bardzo wyróżniał się w chrześcijańskim umartwieniu, tak że  słusznie był uważany za wielkiego mistrza tej cnoty, a przede wszystkim ustawicznie umartwiał proces myślowy, który on zwykł nazywać rozumowym i starał się więzić intelekt w posłuszeństwie Chrystusowi, przez co sam czynił i innym proponował czynić rzeczy, jakie w oczach obserwatorów wydawały się raczej lekkomyślnością lub głupotą umysłu.

§ 57
Następnie trzeba wskazać także na niektóre dary, którymi nieskończona dobroć Boża chciała wsławić cnoty błogosławionego męża. Często ulegał ekstazom i bożym zachwytom oraz unosił się nad ziemię, całkowicie otoczony blaskiem.

§ 58
Tak samo był obdarzany niebiańskimi widzeniami. W pewną noc Bożego Narodzenia rzeczywiście zobaczył Chrystusa na podobieństwo małego dziecka, a w innym widzeniu dostrzegł w Najświętszej Hostii chwałę Nieba. Widział także Najświętszą Maryję Pannę, która rękami podtrzymywała dach starego kościoła Santa Maria in Vallicella, dopóki nie zostało usunięte niebezpieczeństwo nieuchronnego zawalenia się. Widział Ją ponownie, gdy był chory, na rok przed śmiercią, która unosiła go przez powietrze niosąc naprzeciw siebie w podziwu godny sposób wzmocnionego i niespodziewanie uzdrowionego.

§ 59
Zwykł był widzieć dusze bardzo wielu penitentów i przyjaciół unoszące się do Nieba, podczas gdy równocześnie słyszał śpiewających aniołów i rzeczywiście, za bożym zezwoleniem, również poznawał wewnętrzne piękno tych, którzy byli w stanie łaski.

§ 60
Widział twarze Karola Boromeusza i Ignacego Loyoli promieniejące cudownym blaskiem.

§ 61 Był obdarzony taką roztropnością i był tak mistrzowski w rozpoznawaniu duchów, że właśnie z tego powodu ludzie wszelkiego stanu zwracali się do niego jak do wyroczni, aby prosić o radę, a nawet sami Papieże, nasi poprzednicy, bardzo cenili jego opinię.

§ 62
Rozróżniał widzenia prawdziwe od fałszywych i, bardzo często starożytny wróg naszego rodzaju, ukazując mu się pod potwornymi postaciami, usiłował go przerazić, zawsze jednak, silny i niezwyciężony, chwalebnie nad nim odnosił zwycięstwo, zachowując pokój i prawdziwy spokój, którego zażywał wewnętrznie.

§ 63
W darze proroctwa i przewidywania rzeczy nieobecnych jak gdyby były obecne, a ponadto w poznawaniu, z woli Bożej, sekretów ludzkiego serca, był takim, że rzeczywiście można było o nim powiedzieć „non est inventus similis illi” (nie ma nikogo podobnego do niego).

§ 64
Przez Boga została Filipowi także udzielona zdolność, dzięki której, znajdując się w pewnym określonym miejscu, dokładnie w tym samym czasie ukazywał się ludziom w innym, bardzo odległym miejscu.

§ 65
Tak, że pewnego dnia, podczas gdy znajdował się w domu San Girolamo, osobiście ukazał się jednemu ze swoich, który mieszkał przy kościele pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny i św. Grzegorza, przynosząc mu pomoc, jakiej potrzebował.

§ 66
A innym razem, znajdując się w Rzymie, uratował jednego z swoich penitentów, który nieomal zginął w morzu, chwytając go za włosy i wyciągając go z fal.

§ 67
I jeszcze, podczas gdy znajdował się w Rzymie, pewnego razu prowadził długą rozmowę z mniszką o nazwisku Katarzyna Ricci z reguły św. Augustyna, mieszkającą w Prato w Toskanii.

§ 68
Wśród tych darów otrzymał od wszechmogącego Pana cudowną łaskę dokonywania cudów i bardzo wiele osób uwolnił od różnych chorób, jakimi były trapione.

§ 69
Niektórzy bywali uzdrowieni wykonanym jedynie znakiem krzyża, inni sporadycznym dotknięciem ręką; wśród nich Klemens VIII, nasz poprzednik, trapiony wielkimi bólami podagry w rękach, został w jednej chwili uzdrowiony; pewien rzymski szlachcic został uwolniony od zabójczej gorączki; innym osobom przywracał dobre zdrowie samą siłą modlitwy.

§ 70
Inni bywali uzdrawiani z ich chorób prostym rozkazem, jak dokładnie zdarzyło się to Marii Felice di Castro, mniszce z klasztoru Tor de’ Specchi, która, dręczona ustawiczną gorączką, na rozkaz Filipa została natychmiast uzdrowiona.

§ 71
Innych leczył środkami całkowicie przeciwnymi, jak zdarzyło się to wspomnianemu już kardynałowi Cesare, który cierpiał na słabość żołądka i na silne bóle głowy, tak że z trudem mógł utrzymać pokarm i zupełnie nie był zdolny modlić się. Kazał mu w jego obecności zjeść cały chleb i jeden owoc cedratu; i zaledwie wykonał rozkaz sługi Bożego, poczuł się całkowicie uwolnionym od dolegliwości żołądka i głowy.

§ 72
Oprócz tego inni, do chorej części ciała zbliżając rzeczy, którymi Filip się posługiwał, odzyskiwali pierwotne zdrowie; wśród nich Eugenia Mansueta Collescipoli, która od osiemnastu miesięcy miała nozdrza chore na potworny wrzód, zbliżając z największą wiarą do rany kawałek płótna częściowo splamionego krwią sługi Bożego, jeszcze żyjącego, została uzdrowiona w jednej chwili.     

§ 73
Także naprawdę wiadomo, że umarli bywali ponownie przywoływani do życia jego głosem; rzecz, która przydarzyła się Paolowi, synowi Fabrizia dei Massimo, który, zmarły, powrócił do życia, zaledwie Filip zawołał go po imieniu, wyspowiadał się i, zapytany, czy chętnie opuściłby to życie, odpowiedziawszy, że tak, ponownie zasnął w pokoju.

§ 74
Ta cnota i te dary, którymi Filip został tak hojnie odznaczony przez Boga, wzbudzały tak wielki podziw wśród śmiertelnych, że ci, którzy znali sługę Bożego, sławili jego świętość oraz nawet nasi poprzednicy, niedawno wymienieni, traktowali go z najwyższym szacunkiem i czcią. Klemens nasz poprzednik nawet całował mu ręce a Gabriele Paleotto, w książce, którą napisał pod tytułem „De bono senectutis” (O dobru starości) przedstawia Filipa, jeszcze żyjącego, jako autentyczny przykład niezwykłej świętości i wszystkich cnót; Agostino Valier, kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, napisał, jeszcze za życia Filipa, książeczkę zatytułowaną „Filip, czyli chrześcijańska radość”. Był darzony najwyższą czcią także przez świętych ludzi oraz przez licznych sług Bożych, jak św. Karol, który, za każdym razem, gdy do niego podchodził, miał zwyczaj klękać i prosić o możność pocałowania mu rąk

§ 75
Rzeczywiście, w miarę posuwania się w latach, zawsze dążąc w przyspieszonym rytmie do mozolnie wypracowywanego celu życia czyli zbawienia, wiele razy przepowiadał dzień i godzinę swojej śmierci, pełen zasług, 26 maja 1595 roku, w przypadające tego dnia święto Bożego Ciała, po odprawieniu, niejako szczęśliwie przeczuwając, z żarliwą pobożnością Mszy świętej, i po udzieleniu sakramentu Eucharystii kilku obecnym, po wypełnieniu zwyczajnych ćwiczeń pobożności, po północy, o godzinie, którą przepowiedział, bardzo pogodnie oddał duszę Bogu, któremu wiernie służył i, po śmierci, ukazał się bardzo wielu osobom zarówno w Rzymie jak i gdzie indziej, otoczony aureolą chwały.

§ 76
O świcie, ciało sługi Bożego zostało wystawione na marach w kościele; po rozpowszechnieniu się wiadomości o bardzo pogodnym zgonie, przybiegł tłum niezliczonych osób, wśród których byli liczni książęta, prałaci i kardynałowie. I przez całe dwa dni, podczas których był wystawiony w kościele, odbywał się nieprzerwany napływ ludu: ktoś całował mu ręce, ktoś stopy i ustawicznie przykładano różańce do czcigodnych zwłok. Ci, którym z powodu ścisku nie udawało się dotknąć ciała, całowali mary, na których leżało.

§ 77
W tym czasie, na mocy jego zasług, zdarzało się wiele cudów.

§ 78
Istotnie, wśród wielu innych, pewien młodzieniec razem z jego siostrą, oboje od długiego czasu cierpiący na skrofuły, po zbliżeniu ręki sługi Bożego do ich ran, natychmiast zostali uzdrowieni.

§ 79
Podobnie zostali uzdrowieni pewna kobieta, która od lat cierpiała na trudności w oddychaniu i bardzo liczni inni dotknięci różnego rodzaju chorobami.

§ 80
Następnie, gdy ciało zostało pogrzebane w odpowiednim miejscu, zaczęła się pielgrzymka ludzi, którzy przybywali, aby go uczcić, aby przynosić ex voto i zawieszać liczne dary wotywne; wielu było tych, którzy odczuwali bardzo przyjemny zapach.

§ 81
Po siedmiu latach, ciało, znalezione nietknięte, w powszechnej radości zostało przeniesione do kaplicy zbudowanej i ozdobionej przez niejakiego Nero de Nigris, szlachcica florenckiego i rzymskiego właściciela majątku, któremu Bóg, za wstawiennictwem tego świętego dał syna, a któremu rodzice nadali właśnie imię Filipa. Gdy dziecko, w wieku osiemnastu miesięcy, zostało dotknięte ciężką chorobą i było bliskie śmierci, błogosławiony, któremu został ono polecone, natychmiast przywrócił je do pierwotnego zdrowia.

§ 82
Ale, aby nie sprawiać wrażenia, że zdajemy relację tylko z pojedynczych cudów, którymi Najwyższy wsławiał swojego sługę, wystarczy wiedzieć, że inni byli uzdrawiani przez jego organy wewnętrzne (praecordia), jak w przypadku Teodozji mniszki z klasztoru Santa Lucia in Silice w Rzymie, która, przez piętnaście lat cierpiała na chorobę śledziony i została uzdrowiona w jednym momencie.

§ 83
Inni zostali uzdrowieni przez włosy, jak owo dziecko urodzone martwe, które zostało przywołane do życia, aby mogło zostać ochrzczone.

§ 84
Jeszcze inni przez jakieś różańce (coronae) sługi Bożego, jak niejaka Felice Sebastiana, która niespodziewanie została uzdrowiona z długotrwałych ran na nogach.  

§ 85
Jeszcze inni, przez chusteczki, jak Settimia Neri, która, nieostrożnie  uderzona przez siostrę rozpalonym żelazem w wewnętrzną część jednego oka, pozostała całkowicie nienaruszona.   

§ 86
I Józef Sermeo, który, dotknięty ciężką chorobą, doszedł do momentu, kiedy przez wszystkich został uznany za umierającego, gdy, ku niewiarygodnemu zdumieniu wszystkich przy nim obecnych, podniósł się na łożu, na którym leżał, niespodziewanie uzdrowiony.  

§ 87
Inni, innymi relikwiami świętego byli uratowani od najcięższych pokus, jak Stefan Calcinardo, który, kuszony przez bardzo sprośną kobietę, dzięki relikwiom, jakie z pobożności na sobie nosił, odczuwając uderzenia w piersi przez jakąś tajemną siłę i słysząc tam jej głos, który go upominał zachęcając do uniknięcia grzechu i do odejścia stamtąd jak najszybciej,  posłusznie natychmiast uciekł.

§ 88
Niektórzy zostali uwolnieni przez zwykłą lekturę jego życiorysu, jak Vincenzo Valeri, który, dręczony przez gwałtowną pokusę, czytając przykład zacytowany tutaj powyżej, wzywając w myśli Filipa, skierował do niego te słowa: „Dlaczego w tej chwili nie wydarza mi się to samo przez twoją zasługę, Ojcze?” i w tym samym momencie zniknął ów bardzo natrętny niepokój umysłu.

§ 89
Wielu zostało uzdrowionych przez cudowne zjawienia się, jak Daniela Fantini, która, powalona przez upadek z urwiska i leżąca ze strasznymi stłuczeniami głowy, oczu i na całym ciele, została cudownie uwolniona przez trzy zjawienia się sługi Bożego; podobny był przypadek Leonarda Rovelli: uznany przez lekarzy za nieuleczalnie chorego, zwrócił się do Filipa i ten ukazał mu się w nocy w wigilię swojego święta, kierując do niego słowa: „Synu, idź w pokoju”, natychmiast go uzdrowił. Z  nastaniem dnia, Leonardo, pomny na otrzymane dobrodziejstwo, udał się do jego kaplicy, aby uczestniczyć we  Mszy świętej.

§ 90
Wielu odzyskiwało zdrowie odwiedzając jego grobowiec, jak Claudia Grigiani, która, po długiej, sześcioletniej chorobie, zupełnie nie mogła chodzić z powodu dolegliwości silnych bólów, przyprowadzona przy pomocy innych do grobu Filipa, przyrzekła zachowywać post o chlebie i wodzie każdego roku w wigilię jego święta, i natychmiast została uwolniona od bólów, które ją dręczyły i, całkowicie uzdrowiona, zaczęła chodzić w kościele bez niczyjej pomocy.

§ 91
Jednym słowem uzdrowił niemal nieskończoną ilość osób, które zwracały się do niego wyrażając przyrzeczenia; jak brat Battista Massia z Walencji, z Zakonu Trójcy Najświętszej od Wykupu Niewolników, który znajdując się w Neapolu i licząc ponad siedemdziesiąt lat, zwrócił się sługi Bożego z przyrzeczeniem i w tejże godzinie, w której w Rzymie w kaplicy świętego była celebrowana Msza wotywna, został nagle uzdrowiony aż z  trzech chorób, na które cierpiał przez całe dwa lata i które tak go zniszczyły, że prawie nie można go było poznać.

§ 92
Po ustaleniu więc daty kanonizacji na święto św. Grzegorza, mianowicie 11 marca, drugiego roku pontyfikatu Grzegorza naszego poprzednika, zachęcił on do ponowienia modlitw, postów i jałmużn, żeby, ze względu na tak bardzo ważną decyzję, uprosić światło Tego, który zamieszkuje nieprzeniknioną światłość, dla dokonania tego w taki sposób, aby przez to zwiększyła się sława Bożej łaski oraz wiara Kościoła katolickiego.

§ 93
Po dopełnieniu według tradycji ojców wszelkich formalności zgodnie z przepisami świętych kanonów oraz zwyczajami Kościoła rzymskiego, w ustalony dzień, 11 marca, tenże Grzegorz nasz poprzednik udał się do bazyliki Księcia Apostołów z kardynałami, patriarchami, arcybiskupami i prałatami oraz swoimi domownikami jak również z umiłowanymi synami kleru świeckiego i zakonnego oraz przy współudziale ludu, i po tym, jak zostały ponowione po raz pierwszy, drugi i trzeci prośby o dekret kanonizacji przez kardynała kapłana Ludovico Ludovisi tytularnego Santa Maria in Transpontina, wtedy jego syna a teraz naszego, w imieniu wyżej wspomnianych, którzy nieprzerwanie prosili go, po świętych hymnach, Litaniach i innych modlitwach, po błaganiu Ducha Świętego, na cześć najświętszej i niepodzielnej Trójcy i dla wyniesienia wiary katolickiej i rozpowszechnienia religii chrześcijańskiej, w imię Boga wszechmogącego Ojca i Syna i Ducha Świętego oraz błogosławionych apostołów Piotra i Pawła, ustanowił i określił wymienionego Filipa Neri Florentczyka, założyciela wspomnianej Kongregacji Oratorium, razem z błogosławionymi Izydorem i Ignacym oraz Franciszkiem, a ponadto Teresą, Świętym, i że należy wpisać go do katalogu Świętych, jak wpisał i dołączył.

§ 94
Ponadto zadecydował, aby wierni całego chrześcijaństwa budowali kościoły i ołtarze, w których by składano ofiary na jego cześć.

§ 95
I ustanowił, że każdego roku, w dzień jego śmierci, to znaczy 26 maja, można obchodzić jego święto oraz oficjum Wyznawcy nie Biskupa, zgodnie z formą przepisaną przez rubryki brewiarza rzymskiego.

§ 96
Ponadto, tym samym autorytetem, udzielił odpustu jednego roku i czterdziestu dni wszystkim wiernym chrześcijaństwa obydwu płci, którzy każdego roku, w dzień jego święta, udawaliby się, przejęci skruchą i wyspowiadani, odwiedzić grobowiec, w którym spoczywa jego ciało oraz  o inny odpust czterdziestu dni, po nałożeniu im należnych pokut w jakikolwiek sposób lub w innym czasie, tym, którzy by to uczynili w oktawie tegoż święta, miłosiernie w Panu rozszerzył.     

§ 97
Potem, po uroczystym odśpiewaniu hymnu Te Deum i po błaganiu o Bożą pomoc przez zasługi świętego Filipa i innych powyżej wymienionych świętych, po specjalnej modlitwie umyślnie ułożonej, którą Grzegorz, nasz poprzednik, pobożnie i uroczyście odmówił, celebrował ofiarę Mszy przy ołtarzu Księcia Apostołów z uroczystym ceremoniałem i wystawnością, ze wspomnieniem powyżej wymienionych świętych oraz wszystkim obecnym wiernym chrześcijanom udzielił odpustu zupełnego i odpuszczenia wszystkich ich grzechów na chwałę Boga i cześć jego świętych.

§ 98
Aby nie można było w jakikolwiek sposób wątpić o dekrecie, o rozstrzygnięciu, o wpisaniu na listę, o zaliczeniu, o postanowieniu, o umorzeniu oraz innych uznanych sprawach, z powodu faktu, że odnośnie tego sam Grzegorz, nasz poprzednik, ze względu na niespodziewaną śmierć, nie sporządził bulli, chcemy i naszą apostolską powagą dekretujemy, że rozstrzygnięcie, wpisanie na listę, zaliczenie, postanowienie i odpust oraz jakiekolwiek inne sprawy osiągają swój skutek od dnia 11 marca, dokładnie, jak gdyby o nich została wydana bulla, zgodnie z tym, co powyżej zostało dokładnie przedstawione, przez samego Grzegorza, naszego poprzednika, dlatego niniejsza bulla wystarcza do udokumentowania wszędzie w pełni dekretu, rozstrzygnięcia, wpisania na listę, zaliczenia, postanowienia, odpustu, oraz jakichkolwiek innych spraw, ani nie potrzeba na to jakiegokolwiek innego elementu dowodu.

§ 99
Zresztą, ponieważ trudno byłoby dostarczyć naszą niniejszą bullę do poszczególnych miejsc, gdzie byłaby potrzebna, pragniemy, aby jej egzemplarzom, także drukowanym, podpisanym przez publicznego notariusza i zaopatrzonym pieczęcią jakiejś osoby piastującej godność kościelną, dawano tę samą wiarę, jaką darzono by tę, gdziekolwiek byłaby dostarczona i okazana.  

§ 100
Dlatego żadnemu człowiekowi nie wolno naruszyć tej karty naszych woli i naszego dekretu, lub z nierozważną zuchwałością jej się sprzeciwiać. Jeżeliby jednak ktoś miał zarozumiałość spróbowania tego, niech wie, że spotka się z gniewem Boga i błogosławionych Piotra i Pawła jego Apostołów.

 

Dano w Rzymie, u Św. Piotra, w roku 1623 od Wcielenia Pana, dnia 6 sierpnia, pierwszego roku naszego pontyfikatu

 

JA URBAN, BISKUP KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO

Ja Franciszek Maria, biskup Porto, Kardynał Dal Monte
Ja Edward, biskup Tusculum, Kardynał Farnese

 

 

Tłumaczenie: Ks. Mieczysław Stebart COr

[1] Bulla Urbani VIII, Rationi Congruit, w Bullarium Romanum, Editio Taurinensis, 1857, V. XIII, s. 11-23 – przedrukowana w Quaderni di Oratorium, Spiritualità e Storia Filippina – Studi e Testi, 1997, ss. 10-26.