Aktualności

84. rocznica śmierci Sługi Bożego ks. Ferdynanda Machaya

 

 

4 czerwca 1940 roku około godziny 17 wywołano i przeznaczono do odrębnej celi następujących więźniów: 1) dr Władysława Bobilewicza, sędziego, 2) mgr Jerzego Bieńkowskiego, prokuratora, 3) ks. Ferdynanda Machaya, 4) Jerzego Libana, porucznika rez., 5) Józefa Kanię, 6) Ryszarda Pistułę i jego brata 7) Jana Pistułę, 8) Józefa Kränzlera, redaktora z Czechosłowacji, 9) N. Ungera, 10) N. Wachsa. Po ich wywołaniu, Mader zwrócił się do ks. Machaya: „teraz będziesz komendantem na innej celi”. Nie domyślano się jeszcze wtedy, że będzie to cela skazanych na śmierć. Inny współwięzień, Władysław Kucaba, dodaje, że tych 10 skazanych otrzymało czarne opaski i byli bardzo maltretowani.

Egzekucja skazanych odbyła się w tajemnicy, między godziną 4 a 5 rano dnia 5 czerwca 1940 roku. Nie ogłoszono żadnego wyroku i nie podano tej egzekucji więźniom do wiadomości. (Dziwnym trafem komendant obozu wyjechał w tym czasie na kilkodniowy urlop). Więźniów zdumiewało to, że tego dnia przed południem nie zostali, jak zwykle, wezwani do pracy. Pracujący zwykle w ogrodzie zauważyli brak szeregu łopat.

Świadek Antoni Mikulski, który nie był więźniem, lecz pracował w obozie jako wozak, jeździł konnym wozem, zeznaje, że 5 czerwca 1940 roku, idąc do pracy, zauważył, iż „z dolinki położonej na gruncie Czesława Wyrwy wychodzili Volksdeutsche – bo tak nazywaliśmy strażników takich jak Sojka, Rzepka i im podobni – oraz szedł z nimi jakiś Niemiec w sinym mundurze, podczas gdy pozostali strażnicy byli w mundurach czarnych. Wokół tej dolinki widziałem kordon stojących Niemców. Z tego, co tam się przedtem stało nie zdawałem sobie sprawy, gdyż nie przewidywałem, że tam odbyła się wtedy egzekucja, o czym się później dowiedziałem”.

Sam Czesław Wyrwa zeznaje: „W okresie okupacji mieszkałem z rodzicami w Wiśniczu Nowym około 200 m od […] Obozu Koncentracyjnego. W dniu 5 czerwca 1940 r., gdy wcześnie rano wstałem i wyszedłem do ogrodu przed domem zauważyłem, że w pobliżu obozu w odległości około 100 m od muru otaczającego Więzienie, przy wąwozie, znajdował się kordon żołnierzy niemieckich w mundurach szarych oraz czarnych. W niedługim czasie potem usłyszałem kilka krótkich serii strzałów z broni maszynowej, poczym po pewnej chwili żołnierze odeszli. […] O tym, że w dniu 5. 6. 1940 r. zostali we wspomnianym wąwozie rozstrzelani więźniowie dowiedziałem się po zlikwidowaniu obozu…”

Świadek Władysław Rajski, który również pracował w obozie, zeznał, że od Mikulskiego dowiedział się, iż przebieg egzekucji obserwował niejaki Tabor i widział, że w rozstrzeliwaniu brali udział Sojka, Rzepka, Marschner i Mader.

Więźniarka obozu w Wiśniczu, Rena Skalska, zeznała: „W dniu 5 czerwca 1940 roku we wczesnych godzinach rannych, zbudziło nas głośne stukanie podkutych butów na korytarzu obozu. Natychmiast pobiegłyśmy do okna… Zobaczyłam wkrótce potem grupę składającą się z pięciu więźniów, którzy mieli ręce związane do tyłu drutem kolczastym, a obok nich szła grupa SS-manów uzbrojonych w karabiny, a na czele szedł również uzbrojony w karabin Verwaltungsführer. Grupę tę wyprowadzono poza mur otaczający budynki obozu i poprowadzono do jakiegoś parowu, znajdującego się za jakimś zagajnikiem. […] Wkrótce potem usłyszałam odgłosy strzałów pojedynczych, dochodzących z tego parowu. 

 


P. Żelichowski COr, Proces beatyfikacyjny męczennika na szczeblu diecezjalnym na przykładzie procesu Sługi Bożego ks. Ferdynanda Machaya COr, praca magisterska pisana pod kierunkiem ks. dra hab. Roberta Kantora, Tarnów 2023, s. 74-75