
Bł. Salvio – pierwszy męczennik z Oratorium

Błogosławiony Salvio Huix-Miralpeix
Philip Cleevely COr
Kiedy Kościół beatyfikował 522 męczenników zabitych podczas prześladowań religijnych, które szalały podczas hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936-39, był wśród nich Salvio Huix-Miralpeix, oratorianin, biskup Léridy. Salvio miał 58 lat, gdy został stracony 5 sierpnia 1936 r., na samym początku wojny domowej, gdy Lérida wpadła w ręce republikanów; w ciągu następnych dwóch miesięcy podobny los spotka około 80% duchowieństwa jego diecezji. Wyświęcony w 1903 r., Salvio wstąpił do Oratorium w Vic w 1907 r., gdzie pozostał przez dwadzieścia lat, aż do mianowania go biskupem Ibizy w 1927 r., po czym w 1935 r. został przeniesiony do Léridy w Katalonii. Kiedy 522 katolików zostało beatyfikowanych w Tarragonie, 13 października 2023 roku, błogosławiony Salvio stał się pierwszym męczennikiem z Kongregacji Oratorianów na całym świecie.
Beatyfikacje były niewątpliwie kontrowersyjne z powodów, które nietrudno dostrzec. Mamy tu do czynienia z kwestią postrzegania roli Kościoła w hiszpańskiej polityce XX wieku. Niezaprzeczalnie bliski związek hiszpańskiego katolicyzmu z antyliberalnymi, antyrepublikańskimi, arystokratycznymi i monarchicznymi nastrojami i polityką, przed i w trakcie Drugiej Republiki 1931-36, pozwala wyjaśnić powód wrogości wobec Kościoła w niektórych grupach hiszpańskiego społeczeństwa, choć bez wątpienia nie jest to jedyny istotny czynnik. Po powstaniu nacjonalistów przeciwko Republice w 1936 r., czołowi członkowie hiszpańskiego Kościoła pisali i głosili otwarcie poparcie dla powstańców jako krzyżowców przeciwko komunistom, anarchistom, masonom, liberałom i Żydom, działając „na ostrzu miecza” w obronie Hiszpanii, króla i prawdziwej religii. Hiszpański Kościół wspierał i był blisko związany z nacjonalistycznym reżimem generała Franco od jego zwycięstwa w wojnie domowej w 1939 roku aż do jego śmierci w 1975 roku, kiedy to ustanowiono monarchię konstytucyjną pod rządami króla Juana Carlosa.
Wojna domowa, scena męczeńskiej śmierci błogosławionego Salvio, leży w samym sercu tej historii. Była zdumiewająco brutalna i nadal głęboko dzieli, przede wszystkim w samej Hiszpanii. W ciągu trzech lat jej trwania życie straciło około 500 000 osób. Według zgodnej opinii naukowców, około 38 000 zostało straconych na obszarach znajdujących się pod kontrolą republikanów, a 100 000 na obszarach kontrolowanych przez nacjonalistów. Szacuje się, że pod rządami zwycięskich nacjonalistów po 1939 r. życie straciło dodatkowe 50 000 osób, zwłaszcza w wyniku antyrepublikańskich prześladowań Franco w latach czterdziestych XX wieku. Prześladowania Kościoła rozpoczęły się pod rządami republikanów w 1931 r., a po wybuchu wojny domowej prześladowania dramatycznie się nasiliły, występując w rzeczywistości po obu stronach – na przykład w wyniku dokonanych przez nacjonalistów egzekucji księży, którzy byli kapelanami sił republikańskich – choć bez wątpienia były one znacznie bardziej intensywne i zaciekłe po stronie republikanów. Wśród ofiar wojennych okrucieństw republikanów znajduje się aż 6 832 biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic oraz seminarzystów, wśród których jest nasz błogosławiony Salvio.
A teraz, abstrahując od być może niemożliwej do rozszyfrowania prawdy o tym straszliwym konflikcie, abstrahując od wszystkich ideologicznych stanowisk nadających mu fałszywą i nieodpowiedzialną jednoznaczność, czy możliwe jest dostrzeżenie Obecności i Łaski Chrystusa? Błogosławiony Salvio i jego współbracia męczennicy prześladowań religijnych zapewniają nas, że tak. Musimy tylko wiedzieć, czego i gdzie szukać.
Myślę, że odnajdujemy Chrystusa w fakcie, że po tym, jak najpierw zaatakowano katedrę w Léridzie, a następnie pałac biskupi, a błogosławiony Salvio, dzięki temu, co wydaje się być wcześniejszym porozumieniem, uciekł, wkrótce potem oddał się w ręce policji, aby chronić tych, którzy zostali wyznaczeni do ukrywania go. Słowa, które wtedy wypowiedział – Jestem biskupem Léridy i oddaję się pod waszą opiekę – można interpretować na różne sposoby. Czy naiwnie oczekiwał, że jego godność biskupia zostanie uszanowana? Czy ironicznie, przekornie pokazał, że wie lepiej? A może po prostu mówił prawdę jako biskup męczennik, którego godność polega ostatecznie na jego przynależności do Chrystusa Słowa, Tego, który ogołocił samego siebie dla tych, którzy chcieli Go zabić. Czy dlatego jego godność i przyszłość są autentycznie chronione i zapewnione, paradoksalnie (zgodnie z paradoksem Ewangelii), poprzez oddanie się bez obrony w ich ręce?
Odnajdujemy Chrystusa ponownie w fakcie, że rankiem 5 sierpnia 1936 r., kiedy błogosławiony Salvio i 20 innych osób kopali groby, które wkrótce miały stać się ich własnymi grobami, poprosił swoich porywaczy tylko o jedną przysługę, która została mu wyświadczona, aby był ostatnim, którego rozstrzelają. Chciał pozostać przy życiu, żeby udzielić rozgrzeszenia swoim towarzyszom, gdy każdy z nich będzie po kolei zabijany. Ponownie Salvio wybrał swój udział w zbawczym osamotnieniu przyjętym przez samego Chrystusa. Po raz kolejny ukazał autentyczne znaczenie męczeństwa, które jest niczym innym jak uczestnictwem w naśladowaniu Męki i Śmierci Chrystusa. Tym, co męczennik pokazuje, czego jest świadkiem, jest miłość Chrystusa, z całą pewnością jego miłość do Chrystusa; ale, co najważniejsze, męczennik jest świadkiem miłości Chrystusa do nas.
Klasyczne rozumienie męczenników takich jak błogosławiony Salvio jest takie, że są oni zabijani z nienawiści do wiary. Męczennik jest kimś, kto praktykuje swoją wiarę lub być może próbuje nawracać innych, i kto zostaje zabity z powodu sprzeciwu wobec samej wiary, z żadnego innego powodu, jak tylko po to, by uniemożliwić – na ile to możliwe – jej wyznawanie lub przekazywanie innym.
Ale te wyrażenia – nienawiść do wiary, „sprzeciw wobec samej wiary” – nieuchronnie pogrążają nas w złożoności prawdziwej historii, a nigdy bardziej niż w przypadku hiszpańskiej wojny domowej. Aby nienawidzić wiary, aby sprzeciwiać się samej wierze, osoba musiałaby mieć mniej lub bardziej adekwatne zrozumienie tego, czym właściwie jest wiara. Czy jest jasne, że ci, którzy skazali męczenników na śmierć, zawsze mieli takie zrozumienie? Czy też czasami, przynajmniej częściowo, mieli błędne wyobrażenie o wierze i działali zgodnie ze swoimi błędnymi wyobrażeniami?
Takie błędne przekonania mogą być oczywiście całkowicie ich własną winą. Ale czasami mogły być spowodowane lub przynajmniej wspomagane przez samych ludzi wiary. Kościół uznaje dość ogólnie, że wierzący często ponoszą pewną odpowiedzialność za to, że inni odrzucają to, w co wierzą. Zgodnie ze słowami Soboru Watykańskiego II, [w] zakresie, w jakim zaniedbują własne formowanie w wierze, nauczają błędnej doktryny lub wykazują braki w życiu religijnym, moralnym lub społecznym, można powiedzieć, że [wierzący] raczej ukrywają niż ujawniają autentyczne oblicze Boga i religii. Wbrew temu, co niektórzy z nas mogliby sądzić, nauczanie to nie jest bezprecedensowym i słabym ustępstwem na rzecz współczesnego sekularyzmu. Oto na przykład mówi święty Augustyn: Sami święci nie są wolni od grzechów powszednich. Kościół jako całość mówi: „Odpuść nam nasze winy!”. Posiada więc plamy i zmarszczki. Ale poprzez spowiedź zmarszczki są wygładzane, a plamy zmywane. Kościół potrzebuje modlitwy, aby poprzez spowiedź zostać oczyszczonym i tak długo, jak ludzie żyją na ziemi, [potrzebuje spowiedzi i oczyszczenia, które] trwa…. Tomasz z Akwinu również mówi to samo: Być „Kościołem chwalebnym, nie mającym zmazy ani zmarszczki” jest ostatecznym celem, do którego zostaliśmy doprowadzeni przez mękę Chrystusa. Dlatego będzie to w niebie, a nie na ziemi, w której „jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, oszukujemy samych siebie”, jak napisano. Jeśli już, to słowa Augustyna i Akwinaty są bardziej dobitne niż tekst Soboru Watykańskiego II. Ponieważ Sobór mówi tylko o wierzących, podczas gdy Augustyn i Akwinata mówią o Kościele. Byłoby całkowicie zgodne z ich nauczaniem stwierdzenie, że sam Kościół na ziemi może czasami, zgodnie ze słowami Soboru, raczej ukrywać niż ujawniać autentyczne oblicze Boga i religii. W kontekście hiszpańskiej wojny domowej warto mieć tę myśl na uwadze.
Ale w danym czasie i miejscu niepowodzenia Kościoła, jeśli takie są, nigdy nie są ostatnim słowem na jego temat. To właśnie pokazują męczennicy. Są oni zarówno zalążkiem Kościoła, jak i najwyższym wyrazem jego wiary. Jak mówi Katechizm, męczeństwo jest świadczeniem o Chrystusie aż do śmierci, co oznacza świadczenie o Nim poprzez umieranie w jedności ze śmiercią, którą On umarł. Z tej perspektywy odkupieńczego cierpienia nie ma ostatecznie znaczenia, czy w konkretnych okolicznościach historycznych, które wywołały świadectwo męczennika, istniała prawdziwa nienawiść do wiary, czy też coś bardziej dwuznacznego, dwuznaczność, za którą sam Kościół może ponosić część odpowiedzialności. Męczennicy przełamują to wszystko. Jak powiedział papież Franciszek w swoim przesłaniu na beatyfikację błogosławionego Salvio, męczennicy [naśladują Chrystusa] w miłości aż do samego końca, dlatego też, według słów papieża, poza wszelkimi ludzkimi konfliktami, żywią nadzieję i wspierają braterstwo i solidarność.

o. Philip Cleevely COr
z Kongregacji Oratorium Św. Filipa Neri w Toronto w Kanadzie
urodził się w Anglii w 1966 roku. Studiował język angielski i literaturę na Uniwersytecie w Oksfordzie oraz pedagogikę na Uniwersytecie w Cambridge. W 1989 r. został przyjęty do Kościoła rzymskokatolickiego, a w 1993 r. wstąpił do Oratorium w Birmingham. Następnie studiował filozofię, najpierw na Uniwersytecie Oksfordzkim, a następnie w seminarium św. Filipa w Toronto; po czym odbył trzyletnie studia teologiczne na Angelicum w Rzymie. Został wyświęcony 14 grudnia 2001 roku. Na początku 2011 r. poprosił o przeniesienie ze wspólnoty w Birmingham do wspólnoty oratoryjnej w Toronto i je otrzymał. Od czasu dołączenia do Oratorium w Toronto miał przyjemność pracować w Seminarium św. Filipa, wykładając na Wydziale Filozofii i Wydziale Teologii. Ponadto pełnił funkcję dziekana studentów w seminarium oraz kapelana Misjonarzy Miłosierdzia. Współpracował przy projektowaniu i tworzeniu strony internetowej Oratorium. Obecnie pełni funkcję sekretarza Kongregacji.