Błogosławiony Antoni, który nie umiał być surowym
Błogosławiony Antoni Grassi
Philip Cleevely COr
Błogosławiony Antoni Grassi, który był przełożonym Oratorium w Fermo przez trzydzieści sześć lat, od 1635 r. aż do śmierci w 1671 r., powiedział kiedyś, że nie umie być surowym. Rzeczywiście słynął z łagodności, która nie była jedynie pasywna, ale także twórcza: potrafił nie tylko przyjmować strapionych i grzesznych, ale poprzez sposób, w jaki ich przyjmował, także ich uspokajać i odnawiać wewnętrznie.
Ojcze, ktoś mu kiedyś powiedział, boję się o moje zbawienie, gdy myślę o niegodziwościach mojego dotychczasowego życia. Ale w czym pokładasz ufność, odpowiedział bł. Antoni, we własnych wysiłkach czy w Bożym miłosierdziu. W Bożym miłosierdziu, odpowiedział mężczyzna, ale z pewnym wahaniem. Dobrze więc, powiedział mu Antoni, tak zrób i raduj się!
Innego, podobnie strapionego, zachęcił, by nie obawiał się potępienia. Wręcz przeciwnie, miej wielką nadzieję i ufność, że będziesz uczestnikiem chwały Chrystusa, tylko dlatego, że teraz jesteś uczestnikiem Jego krzyża przez swoje cierpienie. Antoni nie tylko w ciężkich stanach umysłu i ciała dostrzegał możliwość głębszego wejścia w tajemnicę odkupienia. Rozumiał, że nawet nasze grzechy mogą być taką okazją. Mówił, że nasze grzechy są w pewnym sensie wartościowe dla Boga, ponieważ są elementem jednego z Jego sakramentów. Co bł. Antoni miał przez to na myśli? Chodziło mu o to, że Bóg nie gardzi nami, pomimo zła, które czynimy. Dzieje się tak dlatego, że widzi On w naszych grzechach rodzaj cierpienia, które w Chrystusie wziął na siebie, dzieląc jego ciężar i jego konsekwencje, aby mógł to cierpienie uśmierzyć i przemienić. I to właśnie ta uzdrawiająca solidarność z grzesznikami jest nam oferowana i przekazywana w Sakramencie Pokuty. Jak zauważył bł. Antoni, im większa jest choroba, którą Bóg leczy, tym większa jest chwała Lekarza.
Jeśli zatem bł. Antoni, jak sam mówił, nie umiał być surowym, to właśnie to przede wszystkim pokazuje nam, co było w nim z Boga.
Pomimo naszego głęboko zakorzenionego sposobu myślenia, że jest inaczej, chrześcijaństwo w pełni ukazuje, że Bóg nie umie być surowy. Nie postępuje z nami według sprawiedliwej miary nagród i kar. Nie postępuje z nami w ten sposób, ponieważ po pierwsze nas stworzył, po drugie odkupił nas od grzechu, a wreszcie powołał nas do udziału w swoim życiu wiecznym. Żadna z tych rzeczy – ani stworzenie, ani odkupienie, ani uświęcenie – nie jest zrozumiała w świetle tego, co sprawiedliwe, surowego systemu długów bezwzględnie zaciągniętych i równie bezwzględnie spłaconych.
A jednak zbyt często wydaje się, że surowość jest czymś, co rozumiemy, czego oczekujemy, a nawet czego pragniemy. Sprawiedliwość jest surowa, ale z tą surowością przynajmniej wiemy, na czym stoimy. Surowość sprawiedliwości zapewnia możliwy do opanowania i przewidywalny porządek rzeczy: ma sens. Miłosierdzie natomiast wydaje się szalone: bezpodstawne i nieprzewidywalne. Dlatego mamy tendencję do myślenia o nim jako o czymś wyjątkowym, a nawet unikalnym; i wydaje się, że nigdy nie uda nam się w nie uwierzyć z pewnością porównywalną z naszym poczuciem nieuchronnej sprawiedliwości. Wydaje się, że tak jest, mimo że sprawiedliwość, w zależności od tego, jak układa się nasze życie, sprawia, że jesteśmy albo zadufani w sobie, albo przerażeni.
W każdej z tych postaw brakuje nam jednak tego, co chce nam pokazać Ewangelia. Wydaje się, że nawet teraz musimy uczyć się znaczenia słów, które Bóg nie przestaje do nas mówić: Miłosierdzia pragnę, nie ofiary.
Bóg pragnie od nas nie ofiary z tego, co jesteśmy Mu winni, ponieważ w rzeczywistości to, co jesteśmy Mu winni, jest na zawsze niespłacalne. To, czego On pragnie, to naszej gotowości do przyjmowania i dzielenia się z innymi miłosierdziem, które On nam oferuje. Nasza relacja z Nim jest od początku do końca oparta na Jego darach, które są nam ofiarowywane bezwarunkowo; a Jego dary są zawsze miłosierne. Są miłosierne, ponieważ wzbogacają nas w naszym ubóstwie. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy jest to ubóstwo naszej nicości, które zostaje przezwyciężone w darze stworzenia; czy ubóstwo naszej grzeszności, które zostaje przezwyciężone w darze odkupienia; czy też ubóstwo naszego oddalenia od samego Boskiego życia, które zostaje przezwyciężone w darze nieba. Miłosierdzie daru, dar miłosierdzia, jest samym powietrzem, którym oddychamy.
Co mamy myśleć, zapytał kiedyś bł. Antoni, o Bogu tak dobrym jak nasz, który przyjął za nas śmierć, która kosztowała Go tyle bólu i krwi? Jak możemy myśleć, że On daje za nas swoje życie, a to nic Go nie kosztuje?
Nie musimy więc obawiać się, że Bóg nam czegoś odmówi; powinniśmy obawiać się tego, czego sami możemy odmówić. Innymi słowy, powinniśmy obawiać się naszej niechęci, która czasami może wydawać się prawie niezdolnością do pragnienia i przyjmowania wszystkiego, co Bóg nam oferuje. Pokuta jest zawsze powrotem do Bożej hojności, uznaniem, że Jego dary zawsze idą przed nami, poprzedzając wszystko, czym możemy być lub co możemy zrobić. To właśnie w pokucie rozpoznajemy siebie jako zawsze już obdarowanych przez Boga, jako ubogaconych wcześniej: to właśnie wtedy, inaczej mówiąc, doświadczamy siebie jako uprzednio obdarowanych.
To dlatego bł. Antoni odłożył na bok surowość, która albo nam schlebia, albo nas przeraża. Nie ma powodu, by nam schlebiać, ponieważ wszystko jest nam dane, nic nie jest zasadniczo nasze, by się tego domagać i posiadać. I dokładnie z tego samego powodu nic nie powinno nas przerażać, chorobliwie ograniczając nas w poczuciu naszej niegodności. Oczywiście, że jesteśmy niegodni, ale to właśnie jest podstawą naszego zaufania do Boga.
za:
o. Philip Cleevely COr
z Kongregacji Oratorium Św. Filipa Neri w Toronto w Kanadzie
urodził się w Anglii w 1966 roku. Studiował język angielski i literaturę na Uniwersytecie w Oksfordzie oraz pedagogikę na Uniwersytecie w Cambridge. W 1989 r. został przyjęty do Kościoła rzymskokatolickiego, a w 1993 r. wstąpił do Oratorium w Birmingham. Następnie studiował filozofię, najpierw na Uniwersytecie Oksfordzkim, a następnie w seminarium św. Filipa w Toronto; po czym odbył trzyletnie studia teologiczne na Angelicum w Rzymie. Został wyświęcony 14 grudnia 2001 roku. Na początku 2011 r. poprosił o przeniesienie ze wspólnoty w Birmingham do wspólnoty oratoryjnej w Toronto i je otrzymał. Od czasu dołączenia do Oratorium w Toronto miał przyjemność pracować w Seminarium św. Filipa, wykładając na Wydziale Filozofii i Wydziale Teologii. Ponadto pełnił funkcję dziekana studentów w seminarium oraz kapelana Misjonarzy Miłosierdzia. Współpracował przy projektowaniu i tworzeniu strony internetowej Oratorium. Obecnie pełni funkcję sekretarza Kongregacji.
więcej o bł. Antonim Grassi COr ZOBACZ↓