400!,  Aktualności

Feliks i Filip – przyjaźń i sporo radości

 

 

Filip i brat Feliks byli stworzeni dla wzajemnego rozumienia się; w świadectwach powtarza się wspomnienie odwiedzin, jakie kwestarz odbywał u Filipa podczas jego długich wędrówek, zatrzymując się najpierw w San Girolamo a potem w Chiesa Nuova. Często żartowali i wesoło przerzucali się udawanymi złorzeczeniami, jak ze strony florentczyka „kiedy zobaczę cię płonącego na stosie” w odpowiedzi na niejako serdeczne „ciebie mogliby” (domyślne: zabić) w dialekcie abruzzo-rzymskim.
 
Jednego dnia, opowiada pewien kapucyn towarzyszący kwestarzowi, spotkali się na ulicy del Pellegrino, ku wielkiej radości obydwu. Feliks, który niósł płaską butelkę wina, zapytał Filipa, czy ma pragnienie oraz mówiąc do niego prowokacyjnie: „Teraz zobaczę, czy jesteś umartwiony” podał mu butelkę. Filip przystosował się do żartu i zaczął pić, wśród gromady ludzi, którzy wydawali okrzyki z powodu tego nadzwyczajnego widowiska dwóch świętych, którzy, jeden drugiemu, dawali pic. Ale nastepnie przyszła jego kolej: „Teraz zobaczę, czy ty jesteś umartwiony”. I, zdejmując kapelusz z głowy wbił go na głowę Feliksa oraz powiedział, aby go sobie zatrzymał.
 
Wyruszyła ekstrawagancka para: bardzo szczupły, hieratyczny kapłan o promiennych oczach i z białą brodą, a za nim krępy zakonnik z osadzonym na głowie szerokim księżowskim kapeluszem, z butelką wina, która zwisała mu na habicie, obaj zdawali się o kilka lat wyprzedzać nie śmiertelną zjawę Don Kichota i Sanczo Pansy.
 
Ale o wiele bardziej od żartów łączyło ich milczące porozumienie, wynikające z głębokiej wiedzy o tym, że każdy z nich miał niebo, które jeden i drugi nosili w duszy. Pewnego dnia w San Girolamo brat Feliks uklęknął przed Filipem, aby otrzymać od niego błogosławieństwo, ale ten z pokory nie chciał mu go udzielić, uklęknął także on i modlili się razem jeden obok drugiego. A kiedy, w słoneczne popołudnie, Filip wchodził na Monte Cavallo, zobaczył biegnącego mu naprzeciw „śmiejącego się” brata Feliksa, który rzucił się mu do nóg całując jego ręce, on go podniósł i objął „i przez chwilę tak stali, a następnie bez żadnego słowa się rozeszli”.
 
 
za: Rita Delcroix, Św. Filip Neri i święci jego czasów, Oratoriana 64 (2009), s. 64, tłum. ks. Mieczysław Stebart COr
wykorzystano: Spotkanie św. Filipa ze św. Feliksem z Cantalice, Jacques Stella (1596–1657), zdjęcie pochodzi z Galerii Yale University
 

więcej o św. Feliksie z Cantalice OFM Cap ZOBACZ