Aktualności

Góra wysoka, osobna

 

 

Góra Tabor w Galilei to miejsce szczególne. Mogliśmy się o tym przekonać niedawno podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej. Góry tej nie da się nie zauważyć. Tabor to bowiem niezwykłe wzniesienie, samotne – jakby „wyrastało” z ziemi. Górę Tabor widać z daleka. Nie tak łatwo jednak dotrzeć na jej szczyt. Autokar dowiózł nas na parking. Tutaj skończyła się jego droga. Dalej przejazd był możliwy wieloosobowymi busikami. Wąska droga wiła się pod górę serpentynami. Kierowca kilka razy zatrzymywał się, by “na centymetry” rozminąć się z samochodami jadącymi     z naprzeciwka. A my wjeżdżając coraz wyżej i wyżej pod górę, z poruszeniem doświadczaliśmy przestrzeni, w której objawiła się chwała Boga podczas Przemienienia.
Góra Tabor wraz z Bazyliką Przemienienia Pańskiego była tego dnia skąpana w strugach deszczu, osłonięta chmurami, obłokami. A przecież obłok w Piśmie Świętym jest znakiem obecności Boga. Przypadek? Nie sądzę.
Cała góra Tabor, skłania do modlitwy i ciszy. Wnętrze bazyliki jest jasne i przestronne. W części centralnej nad prezbiterium znajduje się przepiękna i sławna mozaika przedstawiająca scenę Przemienienia. Tu podobno prawie zawsze jest cicho. Doświadczyłam tego – ja gaduła, mówiąca zbyt dużo i niepotrzebnie– zanurzyłam się w błogiej ciszy, refleksji i modlitwie.
Przypadek? Nie sądzę.
Myślałam też, o tym co czuli Piotr, Jan i Jakub, gdy w ich obecności Jezus przemienił się, czyli przyjął taką postać jak po zmartwychwstaniu. Widzieli blask boskości, Jezusa chwalebnego, przemienionego. – byli poruszeni? oniemiali? rozczuleni? W końcu to oni tamtego dnia rzeczywiście dotknęli swymi zmysłami obecności Boga.
Ja na Górze Tabor byłam poruszona, oniemiała i rozczulona.
Z pewnością nie był to przypadek!
Czułam obecność Boga.
To doświadczenie i nasz wspólny pielgrzymkowy pobyt na Górze Tabor na zawsze zapisały się w moim duchowym DNA.

Dominika Szwajczak-Kopeć
 

 

Góra Tabor

 

zobacz więcej↓