400!,  Aktualności

Homilia biskupa Edoardo Aldo Cerrato

 

 

 

 

EDOARDO ALDO CERRATO COr
Biskup Ivrei

 

 

Homilia podczas Mszy św. dziękczynnej
z okazji czterechsetlecia kanonizacji świętych
Filipa Neri, Ignacego Loyoli, Franciszka Ksawerego, Teresy z Avila, Izydora Oracza.
Rzym, kościół S. Maria in Vallicella, niedziela 13 marca 2022 r.

 

 

Drodzy Ojcowie Oratorium, moi bracia na drodze wyznaczonej przez o. Filipa,
Drodzy Bracia i Siostry,
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

 

W 1622 roku Wielkanoc wypadła 27 marca, a więc 12 marca był sobotą czwartego tygodnia Wielkiego Postu, który otwiera Niedziela „Laetare”, kiedy to Msza Święta rozpoczyna się antyfoną: „Laetare Jesrusalem… Gaudete cum laetitia qui in tristitia fuistis…”: „Raduj się, Jerozolimo, zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie. Cieszcie się, wy, którzy byliście smutni, weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy.”

Błogosławiony Filip oraz błogosławieni Ignacy, Franciszek, Teresa i Izydor zostali zatem uroczyście wpisani na Listę Świętych w momencie gdy Kościół był na drodze (cammino) „wstępowania do Paschy” – jak mówią starożytni Ojcowie. Wielki Post jest inicjatywą Boga, czasem, w którym Pan wzywa nas do nawrócenia, także poprzez uczynki pokutne, lecz jest to również czas radosny: ma w sobie świeżość wiosny, a Papież Benedykt w jednej ze swoich homilii nazywa go „40-dniowym świętem”; „reflorent omnia – wszystko rozkwita na nowo”, śpiewa Kościół w jednym ze swoich hymnów, a sam Pan mówi do swojego ludu: „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia”. Miłość Pana wspiera naszą ciągle niepewną wolę szczególną łaską i prowadzi ją do ponownego skoncentrowania naszego życia na odnowionej relacji z Nim.

Nasza radość, zrodzona z pewności, że Bóg jest z nami, aby dać nam możliwość wciąż nowego początku, jest dziś spotęgowana przez wspomnienie pewnego wydarzenia – kanonizacji o. Filipa – odległego w czasie, ale będącego częścią historii każdego z nas, obecnych tu dziś wieczorem, kapłanów i świeckich z Oratorium, którzy przybyli z daleka lub mieszkają tu, gdzie on żył. Czytania, których dziś wysłuchaliśmy, są echem tego, co Bóg powiedział do Abrahama: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić…”; są echem tego, co powiedział apostoł Paweł: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Dlatego, bracia moi drodzy, trwajcie mocno w Panu”; oraz głosu Ojca, który usłyszał Piotr po ujrzeniu chwały Jezusa na górze: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!”. Podnieście oczy i serca jako mężczyźni i kobiety, którzy mogą powiedzieć nawet w swojej słabości, nawet w ciemnych momentach życia i historii: „Wiem, komu uwierzyłem”! Chrystus jest tu z nami! Jego obecność jest wydarzeniem, które zmienia życie, ponieważ nadaje mu nieskończony horyzont i napełnia sensem wszystko, co przeżywamy. Należymy do Niego, jesteśmy Jego częścią; ta wspaniała przygoda rozpoczęła się we Chrzcie Świętym dzięki czemu możemy powiedzieć: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie – i miłuje nadal – i samego siebie wydał – i wydaje nadal – za mnie”.Gdybym nie był Twój, o mój Chryste – powiedział pewien starożytny Ojciec – byłbym zgubionym stworzeniem”!

Patrząc w górę widzimy, jako koronę Chrystusa, naszych świętych, którzy poznali niebezpieczeństwa i trudy tej drogi (cammino), którzy doświadczyli krzyża nawrócenia i piękna zmartwychwstania, i którzy stali się prawdziwymi mężczyznami i kobietami trwając przy Bogu, a więc przy ideale, dla którego zostało stworzone ludzkie serce.

Spójrzmy na ich przemienioną twarz i posłuchajmy ich słów:

* „Trzeba całkowicie oddać się w ręce Pana. Jeśli Bóg tego zechce, uczyni was dobrymi w tym, co chce, abyście czynili… Kto chce czegoś innego niż Chrystusa, nie wie, czego chce, a kto prosi o coś innego niż Chrystus, nie wie, o co prosi” – mówi nam nasz ojciec Filip, który po przybyciu do Rzymu, nie mając jeszcze dwudziestu lat, był „jakby światło – jak napisano – zostało zapalone w ciemnościach nędzy, która czaiła się pośród starożytnej chwały miasta„… Sympatyczny i pogodny, w ciągu dnia wnosił, jeszcze zanim został kapłanem, ciepło Boże do tych, których spotykał, a nocą, na cmentarzu kościelnym lub w katakumbach, pogrążał się w intymnym dialogu z Bogiem, do tego stopnia, że otrzymał dar szczególnego wylania Ducha Świętego, który rozszerzył jego serce również fizycznie. Papieże ogłosili go „apostołem Rzymu”: jedynego z licznego grona świętych, którzy żyli i działali w centrum katolicyzmu, który dzielił ten tytuł z Piotrem i Pawłem, świadomego, że „kto czyni dobrze Rzymowi, czyni dobrze całemu światu„.

* „Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie” – słyszymy od Ignacego. Został ochrzczony imieniem Iñigo, które doskonale pasowało do ognistego temperamentu, jaki otrzymał; od czasu swojego nawrócenia chciał być nazywany Ignacym, kiedy to oddał ten ogień na służbę Królestwa Bożego, przechodząc od życia odważnego, walczącego rycerza do uznania, że Jezus jest jedynym prawdziwym Panem, któremu może poświęcić rycerską wierność.

* „Niewiele dbam o, co się o mnie mówi lub wie. Interesuje mnie każdy najmniejszy postęp, jaki może uczynić dusza.” I również: „Niech nic cię nie niepokoi, niech nic cię nie przeraża. Temu, kto ma Boga, niczego nie brakuje… Bóg sam wystarczy!” – powiedziała św. Teresa z Avila. Nie myślała w ten sposób od początku, gdyż droga do tej konkluzji była trudna. W Bazylice Watykańskiej, pod figurą tej silnej kobiety, czytamy: „Mater spiritualium„, gdzie „duchowa” nie oznacza tylko tych niektórych dusz wyniesionych do szczególnych darów mistycznych, ale wszystkich tych, którzy angażują się w życie chrześcijańskie, które jest życiem „w Duchu Świętym”.

Teresa rozumiała, że na straszliwe rany Kościoła jej czasów, dręczonego przez korupcję, niewierność i schizmy, można odpowiedzieć jedynie odnowieniem wierności Bogu – życiem, które pozwala się przemieniać przez miłość do Chrystusa i Kościoła.

* „Tak, mój Odkupicielu, przed wszystkim i ponad wszystko niech się spełnią Twoje najdoskonalsze zamysły, a tylko w ten sposób oddana Ci zostanie największa chwała!” – mówił św. Franciszek Ksawery. A powiedział to po tym, jak pielgrzymował przez lądy, morza i wyspy Wschodu, aby głosić Chrystusa poganom i usłyszał Pana mówiącego do niego, gdy był już u bram Chin: „Franciszku, mój synu, zaprzestań walki i przyjdź do mnie!”: Bóg nie chciał od Franciszka Chin: chciał Franciszka.

* Nie mamy żadnych słów Izydora, które moglibyśmy przytoczyć; gdybym miał przypisać mu jakąś wypowiedź, wybrałbym tę od Franciszka Ksawerego: „Panie, kocham Cię nie dlatego, że możesz dać mi raj lub skazać mnie na piekło, ale dlatego, że jesteś moim Bogiem. Kocham Cię, bo jesteś sobą„.

Jego życie, tak różne od życia trzech świętych kapłanów, którzy razem z nim dostąpili chwały w Bazylice Watykańskiej, i od życia świętej zakonnicy, było jednak równie święte. Nie założył, ani nie zreformował zakonów, nie budował klasztorów, nie pozostawił po sobie wielkich dzieł doktrynalnych czy mistycznych: kochał kobietę, swoją żonę (Marię Toribię, również beatyfikowaną pod koniec XVII wieku), wychował syna i uprawiał ziemię, modląc się i dzieląc się swoim majątkiem z najuboższymi. Grzegorz XV wyniósł go do chwały świętych wraz z tymi czterema wielkimi postaciami Reformy Katolickiej. Przypomina mi to wybór dokonany przez św. Jana Pawła II, kiedy to, dokonując wyniesienia do chwały ołtarzy, umieścił razem Josemaría Escrivę de Balaguer i małą Bakhitę.

Cóż za piękna rzecz, Przyjaciele, świętość! „Cnoty, które podziwiamy u świętych – mówił papież Benedykt – nie są jakimś olimpijskim osiągnięciem, ale dziełem Boga, które staje się widoczne w danej osobie i poprzez nią.”

Świętość – powtarzał oratorianin, wenecjanin Raimondo Calcagno – jest jedyną rzeczą, która czyni nas naprawdę interesującymi w świecie.

Dobrej drogi (cammino), bracia i siostry. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

 

tłumaczenie: Maciej Garmada