Jezioro Tyberiadzkie
Jezioro Genezaret.
Woda spokojnie chlupie po burtach drewnianej łodzi, na jeziorze cisza (żeglarz powie kompletna flauta).
Za rufą Tyberiada, przed dziobem góry Jordanii (być może widzę szczyt Nebo), gdzieś na lewym trawersie Tabga.
Co tu się stało około 2000 lat temu?
Przyszedł sztorm!
………………..
Wielokrotnie to przeżywałem; dwumetrowe fale przelewają się przez pokład, a niebo raz po raz przecina pręga błyskawicy. Wszyscy są przemoczeni, zmarznięci i przestraszeni.
Ile to jeszcze będzie trwało?
Kiedy dopłyniemy do bezpiecznego portu?
W porcie słyszę rozmowy załogi: ale się bałem, a jak ja się bałam.
Ale jedna była inna: ja się nie bałem, wystarczyło popatrzeć na kapitana Jacka. Był spokojny, opanowany, wiedział co robi.
………………..
Siedzę na dziobie barki, woda spokojnie chlupie po burtach drewnianej łodzi i przyszło tamto wspomnienie sprzed lat, a zaraz potem refleksja.
A ja, czego mam się bać?
W łodzi mojego życia mam Kapitana – kapitanów: Jezusa Chrystusa.
Co mi tam życiowe sztormy: małe, duże czy wielkie. Wystarczy unieść głowę i popatrzyć na spokojne pełne otuchy oblicze Jezusa.
Co tu się stało 2000 lat temu? Apostołowie dostali tutaj dowód opieki i Boskości Jezusa!
Barka wraca na przystań, cumujemy.
Wszyscy już poszli.
Stoję jeszcze chwilę na pomoście, patrzę na gładką taflę jeziora.
Czuję ukojenie, harmonię i wiarę.
Dziękuję za to uczucie.
Wiem co mam robić!
Jacek Kozioł
w czasie rejsu po jeziorze m.in. słuchaliśmy utworu
„ANA BEKOACH”
to hebrajska pieśń modlitewna
zamieszczamy ją w wykonaniu Sylwii Hazboun
pod koniec usłyszysz fragment w języku polskim
więcej zdjęć z rejsu po jeziorze ZOBACZ↓
zobacz więcej↓