Aktualności,  Majówka z Kardynałem,  ON-LINE,  Oratorium Domowe

Majówka z Kardynałem 07



7 maja
Mater Amabilis – Matka Najmilsza 

 

Dlaczego jest Ona w tak szczególny sposób amabilis? Dlatego, że była bez grzechu. Grzech jest przez samą swą naturę czymś ohydnym, a łaska jest czymś jasnym, pięknym, pełnym czaru.

Można jednak powiedzieć, że bezgrzeszność nie wystarczała, aby inni Ją kochali albo żeby stała się dla nich droga – i to z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że nie możemy lubić kogoś kto nie jest podobny do nas, a my jesteśmy grzesznikami; a następnie dlatego, że Jej świętość sama w sobie nie mogłaby Jej uczynić miłą i ujmującą, gdyż świątobliwe osoby, które zdarza się nam spotykać, nie zawsze są przyjemne i nieraz nie potrafimy ich lubić, chociaż możemy je czcić i szanować.

Co do pierwszej z tych dwóch kwestii, możemy zgodzić się, że źli ludzie nie lubią, a nawet nie mogą lubić dobrych ludzi; ale Najświętsza Panna nazwana jest amabilis, czyli budząca miłość; chodzi o to, że budzi Ona miłość w dzieciach Kościoła, a nie w tych, co są poza jego obrębem, ci bowiem nic nie wiedzą o Niej; i nie ma takiego dziecka Kościoła, w którego duszy nie zostałoby choć tyle łaski Bożej, aby Ona na tyle się mu podobała, by zdolne było – jakkolwiek wielkie byłyby jego uchybienia i braki – kochać ją. Możemy więc już pominąć tę kwestię.

Powinniśmy jednak zatrzymać się przy drugiej kwestii, mianowicie, skąd mamy pewność, że Matka Boża, kiedy przebywała na ziemi, miała dar przyciągania do siebie ludzi i budziła w nich miłość przez samo to, iż była tak święta – skoro wiemy, że świątobliwi ludzie nieraz pozbawieni są daru budzenia w innych sympatii?

Aby wytłumaczyć tę sprawę, uświadomić sobie musimy, że istnieje wielka różnica między stanem duszy takiej jak dusza Najświętszej Panny, która nigdy nie zgrzeszyła, a stanem duszy, nawet bardzo świątobliwej, która jednak niegdyś dźwigała na sobie grzech Adama; ta druga dusza bowiem, nawet po chrzcie i pokucie, nie może nie cierpieć od ran duchowych, które są owego grzechu skutkiem. To prawda, że ludzie prawdziwie świątobliwi nigdy nie popełniają śmiertelnych grzechów, zdarza się nawet, że nie popełniają żadnego śmiertelnego grzechu przez całe swoje życie. Ale świętość Maryi była czymś więcej. Ona nigdy nie popełniła nawet powszedniego grzechu i, o ile wiemy, ten szczególny przywilej tylko do Maryi należy.

Jeżeli ludziom świątobliwym rzeczywiście nie dostaje czegoś pod względem uroku, słodyczy obcowania, miłego usposobienia, wszystkie te braki wynikają z pozostałości grzechu w nich albo może z braku świątobliwości dostatecznie silnej, aby pokonać mogła wady natury, czy to ciała, czy duszy; ale co się tyczy Maryi, to Jej świętość była tak wielka, że gdyby nam dane było Ją zobaczyć i usłyszeć Jej słowa, nie bylibyśmy zdolni powiedzieć o Niej ludziom niczego oprócz tego tylko, że anielska jest i niebiańska.

Jej twarz była oczywiście niezmiernie piękna, ale nie moglibyśmy zapamiętać, czy piękna była, czy nie; nie zapamiętalibyśmy żadnego z Jej rysów, bo nad wszystkim górowała piękna bezgrzeszna dusza, która z Jej oczu patrzyła, przemawiała Jej ustami, dźwięczała w Jej głosie, ogarniała Ją całą jak obłok; czy Maryja trwała w bezruchu, czy wędrowała, czy uśmiechała się, czy była smutna, tym, co przyciągało do Niej każdego, kto tylko miał w sobie jakikolwiek ślad łaski, jakąkolwiek miłość świętości – była Jej bezgrzeszna dusza. We wszystkim, co mówiła i czyniła – w wyrazie Jej twarzy, w gestach, w sposobie poruszania się – była jakaś muzyka boska, czarująca każde wierne serce, które się do Niej zbliżało. Niewinność Jej, pokora i skromność, prostota, szczerość i wierność. Jej brak samolubstwa, prawdziwe zainteresowanie każdym człowiekiem, który do Niej przyszedł, Jej czystość – to były właściwości, które budziły tak wielką miłość do Niej; i gdyby (teraz było nam dane nagle Ją ujrzeć, ani pierwsza, ani druga nasza myśl nie dotyczyłaby tego, co może Ona nam wyjednać u swego Syna (choć wyjednać może tak wiele); nie, nasza pierwsza myśl byłaby: „O, jakże Ona jest piękna!”, a druga myśl: „O, jakże wstrętnymi grzesznikami my jesteśmy!”




tekst pochodzi z: John Henry Newman, Rozmyślania i modlitwy, tłum. Z. Kubiak, Warszawa 1973