Aktualności

Newman – święty dla nas, inspiracja 107

 

 

Narodzenie Pańskie

Justyna Majewska-Michy

 

 

 

John Henry Newman, czyniąc refleksję nad znaczeniem świąt Narodzenia Pańskiego, w jednym z bożonarodzeniowych kazań podkreślał, że uroczystość ta uczy dwóch rzeczy – pokory i radości.


Błogosławieni ubodzy w duchu

Newman akcentuje, że Bóg docenia prostotę życia osobistego. Szczęście bowiem nie zależy od naszej wielkości i poważania w oczach innych ludzi. Myśląc o Bożym Narodzeniu, otwiera się przed nami nowa, zupełnie inna perspektywa: Po pierwsze, zostajemy pouczeni o tym, że pomimo, iż nasze życie doczesne pełne jest trudu i wysiłków, nie musimy, w ścisłym tego słowa znaczeniu, szukać i troskać się o najwyższe dobro. Już bowiem zostało odnalezione; jest tu przy nas, bo Bóg – Syn zniżył się i z łona Ojca zstąpił na ziemię. Zamieszkało między nami! Myśliciel rodem z wiktoriańskiej Anglii wskazuje, iż człowiek strudzony niespokojną myślą nie musi już gonić za tym, co uważa za największy skarb; nie trzeba już, aby błąkał się pośród niebezpieczeństw w poszukiwaniu nieznanej błogości, której pożąda jego serce, jak to było za czasów pogańskich.

Bohater artykułu poucza nas, iż powinniśmy przestać podążać za rzeczami próżnymi, nazywanymi przez świat wielkimi i szlachetnymi. Jezus Chrystus gardzi bowiem tym, co cenią światowi ludzie. W święto Narodzenia Pańskiego – jak odnotowuje Newman w swym bożonarodzeniowym kazaniu – otrzymujemy następującą naukę: Zamiast niepokoju w sercu i przygnębienia na twarzy, zamiast męczącej pogoni za sprawami tego świata – bądźmy radośni i weselmy się; a bądźmy tacy pośród szarych i zwyczajnych kolei życia, które świat pomija i wyszydza.

Wiktoriański myśliciel podejmuje zadumę nad tym, dlaczego aniołowie w dniu narodzin Syna Bożego nawiedzają właśnie ubogich pasterzy, czyniąc ich świadkami niespotykanego w dziejach wydarzenia i zwiastując im Dobrą Nowinę. Nie wyróżniali się oni ani pobożnością, ani nadmierną religijnością od ludzi swoich czasów. Nie byli świętsi czy mądrzejsi. Nie przewyższali zwykły lud swojego stanu. Cechowały ich natomiast prostota i bogobojność, bez szczególnej pobożności i formacji religijnej. Zostali wybrani przez wzgląd na swoje ubóstwo i prostotę życia. A Bogu to się bardzo spodobało, gdyż z miłością spogląda On na to, co w oczach świata najniższe i najnędzniejsze. John Henry Newman wskazuje, iż pasterze zostali wybrani z uwagi na swoją nędzę, by jako pierwsi usłyszeć radosną wiadomość o narodzinach Zbawiciela. Jakiś kontrast znajdujemy pomiędzy pasterzami a niebiańskimi posłańcami wielkiej nowiny! – stwierdza bohater artykułu. Aniołowie, istoty o wielkiej potędze, pochylali się nad pasterzami. Oto spotkały się najpotężniejsze i najmarniejsze z myślących stworzeń boskich. Ludzie ubodzy, otoczeni nędzą, żyjący pośród zimna i ciemności nocy, pilnujący swoich trzód, na które czyhały dzikie bestie i zbójnicy; i oto – pośród swoich przyziemnych trosk, przeliczania owiec, nawoływania psów, nasłuchiwania odgłosów pastwiska, myśli o pogodzie i nadchodzącym dniu – nagle spotykają się z Gośćmi zgoła niezwykłymi.


Radujcie się…

Drugie pouczenie płynące z uroczystości Narodzenia Pańskiego – jak podkreśla Newman – to nakaz radowania się. Anioł Pański, który złożył wizytę pasterzom, kazał im radować się przekazaną przez niego nowiną, która będzie udziałem całego narodu: Anioł przybliżył im ją więc w pełnych otuchy słowach, by mogli w pełni zakosztować radosnego nastroju. Wtedy dopiero się rozradowali. W tę błogosławioną noc Boży Posłańcy zachęcali ubogich pasterzy pilnujących swoich trzód do okazywania wielkiej radości, ukazując im, że są umiłowanymi dziećmi Boga. Niebieski herold poucza o tym, iż istnieje ścisły związek między uniżeniem i radością.

Dzięki swojemu uniżeniu pasterze stali się naocznymi świadkami niewymownej i jednocześnie radosnej tajemnicy, a mianowicie, iż Bóg stał się ciałem w sposób tak pełny, jakby nieomal zrezygnował z bóstwa i został cielesnym śmiertelnikiem. Zgodził się być synem Maryi; zgodził się powierzyć Siebie rękom śmiertelnika; zgodził się zostać dzieckiem, na które nieustannie patrzy Jego matka, i przebywać w Jej łonie. Newman czyni dalsze rozważania: Córka ludzka została Matką Boga – dla Niej był to niewysłowiony dar łaski, lecz jak wielkie uniżenie dla Boga! Jak wielkie odstąpienie od Swojej chwały – stać się człowiekiem! I nie tylko bezbronnym niemowlęciem, co samo w sobie byłoby wielkim umniejszeniem, ale przecież również dziedzicem wszelkich niedoskonałości ludzkiej natury, które można nabyć, pozostając bezgrzesznym. Wiktoriański myśliciel wskazuje, jak wielka tajemnica tkwi w tym zstąpieniu Boga od pierwszego do najmniejszego z małych, od Boga do człowieka.

Lekcja pokory, którą daje nam tajemnica Wcielenia, jest tak samo wspaniała jak lekcja radości – ukazuje bohater artykułu. Zanieście, bracia, te myśli ze sobą do domów w ten świąteczny dzień; niech towarzyszą wam w spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi. Oto dzień radości: rzeczą słuszną jest radować się – złą zaś smucić. (…) Radujmy się w Bogu, i niech Jego obraz będzie dla nas widoczny we wszystkich Jego stworzeniach. Radujmy się w Jego ziemskim ciele, i myśląc o Nim, korzystajmy z rzeczy, które dają nam radość tu na ziemi; radujmy się naszymi przyjaciółmi z Jego powodu, kochając ich ze względu na to, że i On ich ukochał – zachęca myśliciel rodem z Anglii.

 

za: „Głos z Luksemburga”; w grafice wykorzystano pracę Vladimira Fokanova

 

Justyna Majewska-Michy
organizator sympozjów naukowych i debat o charakterze ekumenicznym; niezależny publicysta; członek Polskiego Towarzystwa Historycznego; specjalizuje się w tematyce poświęconej Kościołowi anglikańskiemu i osobie Johna Henry’ego Newmana; jej drugim domem jest Francja;
to kolejny artykuł Autorki na filipini.eu