
Newman – święty dla nas, inspiracja 47

Pasja w życiu Jana Henryka Newmana
Ignacio María Rubio LC
tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ
Według wielu uczonych mówimy o przyszłym „Doktorze Kościoła”. W ostatnich latach jego prestiż i zasięg jako autora wzrosły ze względu na aktualność problemów, którymi się zajmuje. Pomimo tego, że lata jego życia przypadły na koniec ubiegłego wieku, nadal ma duży wpływ na dzisiejsze czasy. Jest pisarzem wszechczasów, niezwykłym intelektualistą i człowiekiem w pełni zintegrowanym. W dobie mentalnego chaosu i mgły, dyktatury relatywizmu i słabego myślenia, pisma wielkiego Jana Henryka Newmana wprawiają nas w zakłopotanie bardziej niż kiedykolwiek.
Motyw Pasji to nie tylko istotny temat, który pozwala nam zasymilować liczne teksty i kazania, które o tym napisał[1], ale to także temat, który łączy i symbolizuje wszystko, co jest życiem i doświadczeniem wybitnego angielskiego kardynała. Jako chrześcijanin musiał stawiać czoła prądom intelektualnym swoich czasów, jako anglikanin z pewnym niezadowoleniem, jakie przeżywał będąc pochłoniętym swoimi poszukiwaniami pierwotnego i źródłowego Magisterium Kościoła, które ostatecznie znalazł w Kościele rzymskokatolickim. Szukając swego duchowego domu, musiał znosić krytykę ze strony przyjaciół i wrogów, zarówno jego osoby, jak i jego pracy. Dla człowieka o wyjątkowej duchowości i głęboko wrażliwej duszy, droga ta została znacząco naznaczona cieniem krzyża.
Z głęboką świadomością rozpoczął drogę, która doprowadziła go do wewnętrznego ukrzyżowania. Każdy z kolejnych etapów tej drogi był podejmowany w pełnej wolności, ze świadomością przyczyn i konsekwencji. W liście z 16 listopada 1844 r. – pośrodku głębokiego kryzysu, który przeprowadził go od anglikanizmu do katolicyzmu – pisze swój wspaniały esej „O rozwoju doktryny chrześcijańskiej”: „Przechodzę przez to, przez co muszę przejść, a moją jedyną pociechą jest to, że każdego dnia ból jest oczyszczany z tego, co zbędne (…) Od wielu dni głęboko odczuwam ból z całego mego serca, a czasami wręcz wszystkie skargi psalmisty zdawały się w pełni moimi własnymi.” Następnie, w tym samym liście, stwierdza z wielką mocą: „ (…) jedyną i niezależną racją, by dopuszczać zmianę, jest moje głębokie i niezmienne przekonanie, że nasz Kościół jest dotknięty schizmą, a moje zbawienie zależy od mojego zjednoczenia z Kościołem Rzymu”. Kościół, który z drugiej strony nie pociągał go w żaden sposób po ludzku… Przeżywał swoje najsilniejsze doświadczenie duchowej Kalwarii: przejście w swym nawróceniu od anglikanizmu i wszystkich jego życiowych zabezpieczeń, jako pastor i profesor w Oksfordzie… do Kościoła katolickiego i wielkiej niepewności związanej z byciem znakiem sprzeciwu.
Aby zrozumieć Newmana i to, czym była dla niego pasja, musimy wejść w jego wizję wolności sumienia i relacji osoby z Bogiem jako fundamentalnego elementu zrozumienia istnienia człowieka. Newman jest pionierem teologii personalistycznej, przyciągającej wielkich intelektualistów i teologów XX wieku, którzy musieli przejść przez okrucieństwo wojny i następstwo totalitarnych ruchów i ideologii, które atakowały człowieka na różne sposoby. Osobiste sumienie, prawdziwa wolność osobista (a nie zafałszowana „samowola” „robię, co chcę”, która jest w zasadzie niewolą człowieka, który daje się ponieść swoim namiętnościom), nabiera wagi i wartości fundamentalnej dla rozumienia i zdefiniowania człowieka. Ta wolność sumienia nie jest samowystarczalną podmiotowością, ale raczej drogą posłuszeństwa wobec obiektywnej prawdy.
I to właśnie czyni Newmana uprzywilejowanym narratorem cierpień Chrystusa, prawdziwego Boga i Człowieka, który bierze na Siebie i cierpi w powodu największych moralnych kar, jakie każdy człowiek był w stanie lub może znieść. Dlaczego? To jasne i proste – ponieważ nie było i nie będzie Człowieka bardziej pełnego i doskonałego niż nasz Pan Jezus Chrystus. Nie było i nie będzie Człowieka, który byłby bardziej świadomy realności własnej wolności i działał w swoim życiu kierując się nią. Nie było i nigdy nie będzie nikogo, kto miałby w sobie tak silną intymność i zależność w relacjach, jak Bóg-Człowiek, druga osoba Trójcy Świętej, Syn Boży… ze swoim Ojcem Niebieskim. Kiedy nadeszła Jego godzina – godzina szatana i ciemności, w której grzech miał wylać na Niego całą swoją złość – zdarzyło się, że ofiarował samego siebie jako całopalenie i tak jak całe Jego Ciało wisiało na krzyżu, w ten sposób oddał również swoim oprawcom całą swoją Duszę, w pełni sobie to uświadamiając, z całkowitą wiedzą i bardzo rozbudzoną inteligencją, z żywą współpracą i absolutną intensywnością, a nie jak ktoś, kto udziela wymuszonego pozwolenia lub tchórzliwego poddania się. Wszystko to dał Chrystus tym, którzy go dręczyli. Jego Pasja nie była zwykłym stanem biernym, ale prawdziwym działaniem. Chrystus żył energicznie i intensywnie, tracąc siły, omdlewając i umierając. Nie umarł inaczej, jak tylko z własnej woli, bo pochylając głowę, uczynił to zarówno na znak wykonania rozkazu, jak i na znak rezygnacji. Dlatego powiedział: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam Ducha mego”. Chrystus wydał rozkaz: oddał swoją duszę, ale jej nie stracił.
Życie Newmana było powolnym pielgrzymowaniem, wspinaniem się krok po kroku na Kalwarię, którą Bóg mu dał, i w której mógł podążać za swoim wzorem i nauczycielem, Jezusem Chrystusem. Bóg stał się doskonałym człowiekiem z ciałem i duszą; i przyjął nie tylko ciało z ciała, które dopuszczało rany i śmierć, i było zdolne do cierpienia, ale także duszę podatną na te cierpienia, a tym bardziej podatną na smutki i zgorzknienie duszy ludzkiej, dlatego tak jak Jego ciało cierpiało mękę ekspiacyjną, podobnie Jego dusza. Zrozumienie tej rzeczywistości jest niemożliwe dla naszych ograniczonych umysłów. Ale możemy zrozumieć wieczną różnicę, jaka istnieje między naszą gotowością i zdolnością cierpienia, a tą, którą okazał Chrystus.
Relacja między Bogiem a Jego duszą ma charakter wyjątkowy i niepowtarzalny. Jeśli weźmiemy pod uwagę sposób, w jaki Newman interpretuje i rozumie istnienie człowieka poprzez sumienie, które postrzega jako relację między Bogiem a duszą, możemy dostrzec głębię doświadczenia bólu, który miał doświadczyć Chrystus wobec swego Ojca, dźwigając wszystkie nasze grzechy i mając pełną świadomość tego, co wykonał i co wycierpiał.
Od Newmana możemy nauczyć się dla własnego życia tej wielkości duszy, która kieruje swoim życiem i wie, dokąd chce zmierzać i co osiągnąć. Możemy zapragnąć duszy szlachetnej, która przezwycięża własny egoizm i wygodę, na rzecz podążania za prawdą w swoim życiu; prawdą, która nie jest abstrakcyjną koncepcją, ale rzeczywistością doświadczaną i osiągniętą dzięki otwartości na łaskę Bożą i osobistym wysiłkom, by podążać za tym, o co prosi nas Bóg. Możemy też zapragnąć duszy silnej, która potrafi z pełną świadomością wybrać trudną drogę krzyżową, dlatego Bóg wzywa nas, abyśmy szli za Nim, aby razem z Nim osiągnąć wieniec chwały i wiecznego szczęścia.
[1] W szczególności biorę tutaj pod uwagę i wielokrotnie cytuję wspaniały tekst kazania „Cierpienia psychiczne naszego Pana w Jego męce” (za: John H. Newman, Discourses on Faith, Patmos, 1981, s. 315-330), a także tekst na ten sam temat, cytowany w antologii tekstów pisanych prozą: John Henry Cardenal Newman, „Anthology, selection of his main prose works”, wydawnictwo Difusión, Buenos Aires 1946, s. 181-192; oryginalne słowa zaczerpnięte z jego wielkiego dzieła autobiograficznego „Apologia pro vita sua” oraz adnotacje z niezwykłej biografii o. Iana Kera, wspaniałej książki dla miłośników Newmana.
za: Ignacio María Rubio, La Pasión en John Henry Newman, www.academia.edu