Aktualności,  ON-LINE,  Oratorium Domowe

Newman – święty dla nas, inspiracja 74

 

 

Rozważanie św. Jana Henryka Newmana na święto Różańca Świętego 

5 października 1879 r. 

 

tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ

 

 

Newman nie miał przygotowanego tekstu na to krótkie kazanie. Poniższe rozważanie to zbiór notatek sporządzonych w czasie głoszenia spontanicznego kazania, które zostało wygłoszone w niedzielę 5 października 1879 roku. Kardynał miał wtedy 78 lat i zwyczajnie przemawiał do chłopców z Oscott College na północy Birmingham. Ponieważ było to święto Różańca Świętego, rozważał tekst: „Znaleźli Maryję i Józefa oraz Dzieciątko leżące w żłobie” (Łk 2,16).

Pięć miesięcy wcześniej Newman przebywał w Rzymie, gdzie został mianowany kardynałem przez papieża Leona XIII.

 

Osobista miłość do różańca

Sam Newman bardzo lubił swoje koraliki. Powiedział: „dla moich własnych odczuć nic nie jest bardziej zachwycające” (Listy i pamiętniki, XII, 217). Dla niego nie była to kwestia mechanicznego powtarzania, ale medytacja i kontemplacja tajemnic życia naszego Pana w towarzystwie Jego Matki. Nie powiedział nam wyraźnie, w jaki sposób odmawiał różaniec, ale pewna rada, której udzielił niedawno nawróconej kobiecie, wobec której pełnił posługę kierownictwa duchowego, prawdopodobnie odzwierciedla własną metodę stosowaną przez Newmana: „Spróbuj tak, jeśli obecnie tego nie praktykujesz, ale być może to robisz: mianowicie przed każdą tajemnicą przywołaj przed siebie jej obraz i skup na nim swój umysł (np. Zwiastowanie, Konanie w Ogrójcu, itd.), a gdy odmawiasz „Ojcze nasz” i 10 „Zdrowaś Mario”, nie myśl o słowach, ale wypowiadaj je starannie i uważnie. Niech ćwiczenie to nie będzie niczym innym niż medytacją. Być może przezwycięży to wszelkie poczucie nudy” (Listy i pamiętniki, XII, 263). Można mieć wówczas pewność, że ustne powtarzanie „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario” osiągnęło swój cel i stało się prawdziwą modlitwą (por. Philip Boyce, OCD, „Modlitwa z Newmanem”, w: Poszukiwania światła. Modlitwa o rozwój życia. Trzy eseje o Janie Henryku Newmanie. Rzym, Międzynarodowe Centrum Przyjaciół Newmana, 1985, s. 82).

********************

Moi drodzy! Nie zamierzam wygłaszać do Was długiego przemówienia, ani mówić niczego, co nierzadko słyszeliście od swoich przełożonych, bo dobrze wiem, że jesteście w dobrych rękach i mam pewność, że ich wskazówki trafiają do was z większą siłą niż to, co możecie usłyszeć od nieznajomego. Jeśli w ogóle mówię do was, to dlatego, że ostatnio przebywałem u Ojca Świętego i jestem w pewnym sensie jego przedstawicielem, więc za parę lat możecie sobie przypomnieć, że widzieliście mnie tu dzisiaj i słyszeliście, jak przemawiam w Jego imię, i zapamiętać moje słowa z korzyścią dla siebie. Wiecie, że dzisiaj obchodzimy Święto Różańca Świętego i chcę wam powiedzieć, co przychodzi mi do głowy w związku z tym ważnym tematem. Wiecie, w jaki sposób doszło do tego oddania – jak w czasach, gdy herezja była bardzo powszechna i odnosiła się do sofistyki, która mogła nasilić niewierność przeciw religii, Bóg natchnął św. Dominika do ustanowienia i szerzenia tego nabożeństwa. Wydaje się to takie proste i zwyczajne, ale wiecie, że Bóg wybiera małe rzeczy tego świata, aby upokorzyć wielkich (1 Kor 1, 27-28).

Oczywiście przede wszystkim dla biednych i prostych, ale nie tylko dla nich, bo każdy, kto praktykował nabożeństwo wie, że jest w nim kojąca słodycz, której nie można znaleźć nigdzie indziej. Trudno jest poznać Boga o własnych siłach, ponieważ jest niepojęty. Na początku jest niewidzialny, a zatem niezrozumiały. W pewien sposób możemy Go poznać, gdyż nawet wśród pogan byli tacy, którzy poznali wiele prawd o Nim, ale nawet im trudno było dostosować swoje życie do wiedzy o Nim. I tak w swoim wielkim miłosierdziu dał nam objawienie Siebie, przychodząc do nas, aby stać się jednym z nas, z wszystkimi cechami i konsekwencjami wcielenia, aby nas pozyskać. Zstąpił z Nieba, zamieszkał wśród nas i umarł za nas. Credo zawiera główne prawdy, które On nam objawił o Sobie.

Otóż ​​wielka moc różańca polega na tym, że zamienia on Credo w modlitwę. Oczywiście Credo jest w pewnym sensie modlitwą i wielkim aktem czci oddanej Bogu, ale różaniec daje nam do rozważania wielkie prawdy o Jego życiu i śmierci i przybliża je do naszych serc. I tak kontemplujemy wszystkie wielkie tajemnice Jego życia i Jego narodzin w żłobie, a także tajemnice Jego cierpienia i Jego uwielbionego życia. Ale nawet chrześcijanie, z całą swoją wiedzą o Bogu, mają zwykle więcej bojaźni niż miłości do Niego. Istotna zaleta różańca polega na szczególnym sposobie, w jaki patrzy się te tajemnice, bo ze wszystkimi naszymi myślami o Nim przeplatają się myśli o Jego Matce, a w relacjach między Matką a Synem stawiamy przed nami Świętą Rodzinę, czyli dom, w którym mieszkał Bóg. Skoro rodzina, nawet po ludzku patrząc, jest rzeczą święta, to o ileż bardziej rodzina połączona więzami nadprzyrodzonymi, a przede wszystkim ta, w której mieszkał Bóg ze swoją Najświętszą Matką.

To jest to, czego chciałbym wam najbardziej życzyć, abyście zapamiętali na przyszłość. Wszyscy bowiem musicie wyruszyć w świat, a wyruszenie w świat oznacza opuszczenie domu; ale – moi drodzy chłopcy – nie wiecie, czym jest teraz świat. Nie możesz się doczekać chwili, kiedy wyruszycie w świat i wydaje się wam on świetlany i pełen obietnic. Nie ma nic złego w wyczekiwaniu tego czasu, jednak większość ludzi, którzy znają świat, uważa go za świat pełen wielkich kłopotów, rozczarowań, a nawet nieszczęścia. Jeśli taki wam się okaże, to poszukajcie domu u Świętej Rodziny, o której myślicie w tajemnicach różańca. Jako uczniowie znacie różnicę między szkołą a domem. Często słyszycie, jak dorośli ludzie mówią, że najszczęśliwszy czas w ich życiu to ten, który spędzali w szkole, kiedy jednak byli w szkole, wiedzieli, że będzie lepiej, gdy wrócą do domu. To pokazuje, że w domu jest dobro, którego nie można znaleźć nigdzie indziej. Tak więc, nawet jeśli świat rzeczywiście okazałby się wszystkim, na co teraz macie ochotę i jeśli przyniesie wam wszystko, o czym marzycie, to jednak powinniście mieć w Świętej Rodzinie dom pełen świętości i słodyczy, które nie mogą być znalezione w żadnym innym miejscu.

O to, moi drodzy chłopcy, najbardziej was proszę. Proszę was, kiedy wyjdziecie w świat, bo już wkrótce będziecie musieli to zrobić, aby Święta Rodzina stała się waszym domem, w którym możecie się ukryć przed wszelkim smutkiem i troskami świata znajdując ukojenie, pociechę i schronienie. I mówię wam to nie tak, jakbym miał znowu do was przemawiać, nie tak, jakbym miał wobec was jakiekolwiek roszczenia, ale ze oczekiwaniami Ojca Świętego, którego jestem przedstawicielem, i w nadziei, że w przyszłości będziecie pamiętać, że przybyłem do was i wam to powiedziałem. A kiedy mówię o Świętej Rodzinie, mam na myśli nie tylko naszego Pana i Matkę Bożą, ale także św. Józefa, bo jak nie możemy oddzielić naszego Pana od Jego Matki, tak nie możemy oddzielić św. Józefa od nich obojga. Kto – jeśli nie On – był ich obrońcą we wszystkich wydarzeniach z dzieciństwa naszego Pana? A do Józefa należy dołączyć św. Elżbietę i św. Jana, o których naturalnie myślimy jako o członkach Świętej Rodziny. Czytamy ich wspólne historie i widzimy ich razem na obrazach. Obyście, moi drodzy chłopcy, przez całe życie znajdowali dom w Świętej Rodzinie, dom naszego Pana i Jego Najświętszej Matki, św. Józefa, św. Elżbiety i św. Jana.

 

Zaczerpnięte z: L’Osservatore Romano, Weekly Edition (w języku angielskim), 5 lutego 2003, str. 10

za: