Aktualności,  ON-LINE,  Oratorium Domowe

Newman – święty dla nas, inspiracja 75

 

 

Newman o świętości

Isaac Withers

 

tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ

 

 

Wiele niezwykle inspirujących kazań i dzieł Newmana zachowało się w całości do dzisiaj i nadal możemy kierować się radami Kardynała w kluczowych kwestiach moralności i duchowości. Fragmenty zawarte w tym artykule pochodzą z jego kazań: „Boże wezwania”, „Świętość warunkiem koniecznym szczęśliwości w życiu przyszłym” i „Świętych obcowanie”, a także z innych pism…

 

Krótka droga do doskonałości

Być może najbardziej zwięzłą wskazówką, jaką Newman kiedykolwiek dał w tej sprawie, jest jego „Krótka droga do doskonałości”. Zapytany o to, co trzeba zrobić by zostać świętym, Newman odpowiedział:

„Jeśli pytasz mnie, co masz zrobić, aby być doskonałym, mówię najpierw – „Jeśli pytasz mnie, co masz zrobić, aby być doskonałym, mówię najpierw – nie leż w łóżku dłużej niż wymaga tego czas odpoczynku; pierwsze myśli kieruj zawsze ku Bogu; nawiedź Najświętszy Sakrament; odmawiaj pobożnie różaniec i Anioł Pański; jedz i pij na chwałę Bożą; trzymaj się z dala od złych myśli; spraw, aby twoja wieczorna medytacja była dobra; każdego dnia rób rachunek sumienia; idź spać w porę, i już jesteś doskonały.”*

Chociaż nazywa ją „Krótką drogą do doskonałości”, Newman przyznał, że jest ona „krótka, nie dlatego, że jest łatwa, ale dlatego, że jest trafna i zrozumiała. Nie ma krótkich dróg do doskonałości, ale są pewne”. Zwraca też uwagę na to, co rozumie przez doskonałość, że nie chodzi mu o „nic niezwykłego, czy szczególnie heroicznego”, ale raczej „to, co nie ma w sobie skaz i to, co kompletne i konsekwentne… Zatem doskonały jest ten, kto doskonale wykonuje codzienną pracę bez wykraczania poza nią, aby szukać doskonałości. Nie trzeba zatem porzucać rytmu dnia codziennego.”

A zatem, z punktu widzenia Newmana, mamy wszystko, czego potrzebujemy, aby osiągnąć doskonałość. Jednak przez całe życie wiele razy podejmował kwestię dążenia do doskonałości i świętości, więc jeśli chcemy odkryć więcej jego mądrych słów na ten temat, to znajdziemy tu kilka innych ciekawych spostrzeżeń.

 

Świętość jest powołaniem

W prawdopodobnie najsłynniejszej modlitwie „Misja mojego życia”, Newman mówi o świętości jako wypełnieniu osobistego powołania otrzymanego od Boga. Pisze tak:

„Zostałem stworzony, aby uczynić coś albo być czymś, dla czego nikt inny nie został stworzony.
Mam w zamiarach Bożych, w świecie Bożym swoje miejsce, którego nikt inny nie mógłby zapełnić;
niezależnie od tego czy bogaty jestem, czy ubogi, pogardzany, czy ceniony przez człowieka,
Bóg mnie zna i przyzywa moim imieniem.

Bóg stworzył mnie, abym wypełnił dla Niego jakąś określoną służbę;
powierzył mi jakąś pracę, którą nie powierzył nikomu innemu.
Mam swoje posłannictwo – mogę nigdy nie poznać go w tym życiu,
ale dowiem się o nim w życiu przyszłym.

W jakiś sposób jestem niezbędny dla Jego zamiarów,
tak niezbędny na moim miejscu, jak archanioł na swoim (…)

On nie stworzył mnie dla niczego.
Będę czynił dobro, będę wykonywał Jego pracę; będę aniołem pokoju,
głosicielem prawdy na miejscu przeznaczonym dla mnie, chociażbym tego nie pojmował 
– jeśli tylko będę zachowywał Jego przykazania i służył Mu w swoim powołaniu.”

Newman rozwija tę ideę w swoim kazaniu „Boże wezwania”, przyglądając się historii tych, którzy są powołani w Biblii, od Abrahama do św. Pawła i innych, śledząc wspólne cechy ich powołania.

„Takie są przykłady Bożych wezwań w Piśmie Świętym i taka jest ich charakterystyka: wymagają natychmiastowego posłuszeństwa, a następnie prowadzą w nieznane. Tylko wiara może być im posłuszna”.

Te trzy cechy: natychmiastowe posłuszeństwo wezwaniu, wyruszenie w nieznane i poleganie na wierze, są tym, co Newman uważa za klucz do podążania za naszym powołaniem. W kwestii posłuszeństwa Newman odnosi się do historii bogatego młodzieńca z Pisma Świętego, który postępuje zgodnie ze wszystkimi przepisami, ale nie jest posłuszny, gdy Jezus wzywa go, aby zostawił wszystko i poszedł za Nim. Newman zauważa:

„Inni, którzy wydawali się chwiać, lub raczej, którzy prosili o trochę opóźnienia z powodu ludzkich uczuć, zostali skarceni za brak gotowości w ich posłuszeństwie; czas nie zatrzymuje się dla nikogo; słowo wezwania jest wypowiedziane i odchodzi; jeśli nie chwytamy chwili, jest ona stracona. Chrystus był na swojej drodze do nieba”.

Jednak Newman rozumie również powołanie jako coś powtarzalnego, a nie tylko jednorazowego, ponieważ Jezus nadal wzywa nas, nawet jeśli zejdziemy z drogi do nieba.

Bo zaprawdę nie jesteśmy wzywani tylko raz, ale wiele razy. Przez całe nasze życie Chrystus nas woła: najpierw na chrzcie, ale później także – bez względu na to, czy jesteśmy posłuszni Jego głosowi, czy nie – łaskawie ponawia swoje wezwanie. Jeśli odchodzimy od przyrzeczeń naszego chrztu, wzywa nas do pokuty; jeśli staramy się wypełnić nasze powołanie, wzywa nas od łaski do łaski i od świętości do świętości, do końca naszego życia. Abraham został wezwany ze swojej ziemi rodzinnej, Piotr od swoich sieci, Mateusz ze swego urzędu, Elizeusz ze swego gospodarstwa, Natanael ze swego odosobnienia. Wszyscy jesteśmy w trakcie bycia wezwanymi, nieustannie, od jednej rzeczy do drugiej, nie mając chwili spoczynku, ale wznosząc się ku naszemu wiecznemu odpoczynkowi i będąc posłusznym jednemu przykazaniu tylko po to, by otrzymać kolejne. Wzywa nas wciąż na nowo, aby nas usprawiedliwić, znów i znów, i znów, i co więcej – aby nas uświęcić i otoczyć chwałą”.

 

Przygotowanie do nieba

Newman – jak pisze w swojej „Krótkiej drodze do doskonałości” – ma świadomość, że droga do świętości nie jest łatwa i nie ma drogi na skróty. Z tego powodu zadaje ważne pytanie – jeśli Bóg nas kocha, to dlaczego musimy wyruszyć w tę trudną drogę samodoskonalenia, dlaczego musimy dążyć do świętości?

„Ktoś mógłby teraz zapytać: „Dlaczego tak jest, że świętość stanowi warunek konieczny do przyjęcia nas do nieba? (…) człowiek jest słaby i zepsuty. Dlaczego więc nakazuje mu się być takim religijnym, takim nieziemskim? Dlaczego wymaga się, by był, cytując Pismo św., „nowym stworzeniem”? Skoro jest on z natury taki, jaki jest, czy nie byłoby aktem większego miłosierdzia ze strony Boga, gdyby w sumie zbawił człowieka bez tej jego świętości, która jest dla niego tak trudną, a która, jak się wydaje, jest mu tak niezbędna?”**

Jest to ważne pytanie, na które Newman udziela wyjątkowej odpowiedzi: jeśli nie osiągniemy świętości, nie będziemy cieszyć się przebywaniem z Bogiem w niebie. To tkwi w naturze nieba i aby to wyjaśnić, Newman posługuje się obrazem Kościoła.

„Niebo więc nie jest podobne do tego świata. Powiem, co bardziej przypomina – kościół. Albowiem w miejscu publicznej modlitwy nie słychać języka światowego, nie przedstawia się projektów rzeczy doczesnych, czy to wielkich, czy małych, nie podaje się informacji na temat tego, jak wzmocnić swoje światowe interesy, rozszerzyć nasze wpływy, czy też zyskać uznanie. (…)  Tutaj usłyszymy tylko i wyłącznie o Bogu. Wielbimy Go, chwalimy Go, śpiewamy Mu, dziękujemy, przepraszamy, oddajemy się Jemu i prosimy o błogosławieństwo.”**

Newman wskazuje, że w niebie nie chodzi o przyjemność człowieka, ale o uwielbienie Boga, a więc ci, którzy byli daleko od religii, duchowości i Boga w swoim życiu, nie cieszyliby się niebem, ponieważ jest ono tak całkowicie skupione na tych sprawach.
„Jeśli więc człowiek nie mający żadnej religii (…) zostałby wpuszczony do nieba, bez wątpienia doznałby wielkiego rozczarowania. Wcześniej istotnie mogłoby mu się wydawać, że będzie w niebie szczęśliwy, ale gdyby tam dotarł, nie znalazłby nic innego jak tylko rozmowy o tym, czego na ziemi unikał, żadnych innych zajęć jak tylko takie, których nie lubił i którymi pogardzał, nic z tych rzeczy, które przywiązywały go do czegoś w świecie, i sprawiały, że czuł się tam dobrze, nic, w co mógłby się zaangażować i w czym mógłby znaleźć wytchnienie. Postrzegałby siebie jako istotę odizolowaną, odciętą przez Siłę Wyższą od tych przedmiotów, którymi wciąż było oplecione jego serce. Mało tego, znajdowałby się w obecności Siły Wyższej, o której na ziemi nigdy nie mógł spokojnie myśleć, a którą teraz miał za niszczyciela tego wszystkiego, co było dla niego cenne i drogie. Ach! Nie mógłby znieść widoku oblicza Żyjącego Boga. Święty Bóg nie stanowiłby dla niego powodu do radości (…) Bez świętości żaden człowiek nie zniesie widoku Pana.”**

Krótko mówiąc, niebo „jest miejscem szczęścia tylko dla świętych”.

 

Dołączenie do Obcowania Świętych

Wszystkie podróże mają swój cel, podobnie jak podróż do świętości. Dotarcie do końca tej podróży stanie się częścią tego, co Kościół nazywa „Świętych obcowaniem” – dołączeniem do wszystkich innych świętych, którzy przybyli do nieba. Zdumiewające, skoro teraz przyznajemy, że John Henry Newman przystąpił do tej komunii, możemy zastanowić się nad jego własnym kazaniem „Obcowanie Świętych”. Newman pisze o tym, jak to niewidzialne grono świętych stale się rozrasta.

„To niewidzialne ciało jest prawdziwym Kościołem, ponieważ się nie zmienia, chociaż stale się powiększa… Pokolenie za pokoleniem rodzi się, wypróbowuje, przesiewa, wzmacnia i udoskonala. Apostołowie wciąż na nowo żyją w swoich następcach, a ich następcy z kolei gromadzą się u Apostołów. Taka jest skuteczność tej niewyczerpanej łaski, którą Chrystus umieścił w swoim Kościele, jako zasadę życia i wzrostu, aż do swego powrotu”.

Ten związek między widzialnym i niewidzialnym Kościołem Newman uważa za wspaniałe źródło wsparcia dla tych, którzy wciąż są w drodze do świętości.

„…wszystkie kolejne pokolenia tej świętej wspólnoty – żyły w swoim czasie, przez tysiące lat, podczas pielgrzymowania ku niebu. Kiedy wypowiadamy Credo, nie ma ono tylko dobrowolnego, arbitralnego znaczenia, ale jest wypowiadane w obecności tych niezliczonych Świętych, którzy dobrze pamiętają, co oznaczają jego słowa i są świadkami tego przed Bogiem, pomimo herezji lub obojętności tego czy innego dnia… Kiedy jesteśmy wezwani do walki dla Pana, czym wydajemy się być, jeśli nie zwykłymi przyczółkami, wysuniętą strażą potężnego zastępu, nieliczni i grzeszni, ale odważni ponad naszą liczebność, ponieważ wspierani przez rydwany ognia i ogniste konie wokół Góry Pana Zastępów, pod którą stoimy?”

W ten sposób Newman postrzega widzialny Kościół prawie jak wierzchołek góry lodowej lub wzgórza na wyspie, z niewidzialnymi świętymi i Bogiem wspierającym Kościół, nawet gdy toczy walkę.

Niewidzialny świat dzięki tajemnej mocy i miłosierdziu Boga wkracza na ten świat; a Kościół, który jest widziany, jest tylko tą częścią, przez którą wkracza; i tak chociaż widzialne Kościoły Świętych na tym świecie wydają się rzadkie i rozproszone tam i z powrotem, jak wyspy na morzu, w rzeczywistości są one tylko wierzchołkami wiecznych wzgórz, wysokich, rozległych i głęboko zakorzenionych, które przykrywa potop.

 

Przybycie

Co ciekawe, John Henry Newman napisał również, jak według niego będzie wyglądało przybycie do Nieba. Opisuje to tak:

Cóż to będzie dzień, kiedy będę całkowicie oczyszczony z wszelkiej nieczystości i grzechu, i będę w stanie zbliżyć się do mojego Wcielonego Boga w Jego pałacu światła na wysokości! Co za poranek, gdy już skończą się wszystkie czyścowe cierpienia i zobaczę Cię po raz pierwszy na własne oczy, zobaczę Twoje oblicze, popatrzę w Twoje oczy i łaskawe usta bez wahania, a potem uklęknę z radością, ucałuję Twoje stopy i zostanę przyjęta w Twoje ramiona. O mój jedyny prawdziwy Ukochany, Ukochany mej duszy, Ciebie będę kochał teraz, abym mógł Cię kochać także potem. Co za dzień, długi dzień bez końca, dzień wieczności, kiedy będę tak niepodobny do tego, kim jestem teraz, czując w sobie śmiertelność, jestem zakłopotany i rozproszony dziesięcioma tysiącami myśli, z których każda mogłaby mnie oddalić od nieba. O mój Panie, co za dzień, kiedy raz na zawsze wyzbędę się wszystkich grzechy, zarówno powszednich, jak i śmiertelnych, i stanę doskonały i godny przyjęcia w oczach Twoich, zdolny znieść Twoją obecność, nie cofając się przed Twym wzrokiem, nie uchylając się przed czystym spojrzeniem Aniołów i Archaniołów, gdy stanę pośród nich, a oni wokół mnie.

 

za:

 

 

*tłumaczenie Zygmunta Kubiaka, pochodzi z: John Henry Newman, Rozmyślania i modlitwy, Warszawa 1973

**tłumaczenie Marcina Kuczoka, pochodzi z: Jan Henryk Newman, Kazania parafialne, t. I, Kazanie 1, Świętość warunkiem koniecznym szczęśliwości w życiu przyszłym, Oratoriana nr 74 (2013), s. 57-68