Aktualności,  ON-LINE,  Oratorium Domowe

Newman – święty dla nas, inspiracja 81

Ołtarz „Światło Pojednania i Pokoju” w Sanktuarium Matki Bożej w Kibeho w Rwandzie,
foto: Mazur/episkopat.pl

 

 

Wszystko nowe: analiza mariologii Johna Henry’ego Newmana i jej ekumeniczne znaczenie

Maddie Sanders*

 

tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ

 

„Wzbogacona od pierwszej chwili poczęcia blaskiem całkowicie wyjątkowej świętości, dziewica z Nazaretu zostaje okrzyknięta przez zwiastuna, z Bożego nakazu, jako «pełna łaski» (Łk 1,38) i odpowiada Niebiańskiemu posłannikowi: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38). W ten sposób córka Adama, Maryja, zgadzając się na słowo Boże, stała się Matką Jezusa… bez grzechu… oddała się całkowicie jako służebnica Pańska, osobie i dziełu swego Syna, służąc wraz z Nim tajemnicy odkupienia, z łaski Boga Wszechmogącego”. Tymi słowami zakończyła się dogmatyczna konstytucja papieża Pawła VI o Kościele Lumen gentium. Słowa te stanowią zarówno refleksję, jak i podsumowanie znaczenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Słowa papieża Pawła VI sugerują dwie konkretne prawdy: po pierwsze, że Maryja posiadała „wyjątkową świętość”, którą można rozumieć jako pełnię łaski, a po drugie, że Niepokalane Poczęcie Maryi było narzędziem, dzięki któremu Wcielenie stało się rzeczywistością. Innymi słowy, Niepokalane Poczęcie Maryi – Jej zachowanie od wszelkiego grzechu – było nie tylko dla Jej własnego dobra, ale miała być narzędziem, przez które sam Bóg stał się Człowiekiem. Dlatego Maryję – Niepokalane Poczęcie – czczą katolicy, a Jej Syna – Jej owoc – wielbią katolicy. Jest to „punkt wyjścia” ku zrozumieniu doktryny o Niepokalanym Poczęciu. Musi być ona nie tylko przyjęta w wierze, ale także zrozumiana przez wypełniony wiarą intelekt, które posiadał i praktykował św. John Henry Newman, co czyniło go zatem idealnym „narzędziem” do wyrażania dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Pisząc zarówno z bystrym intelektem, jak i pełnym czci oddaniem, Newman w swoim liście do Puseya skutecznie argumentuje prawdę o Niepokalanym Poczęciu, określając Maryję „Nową Ewą”, a tym samym sugerując ekumeniczne znaczenie przyjęcia doktryny.

Argumentację Newmana za prawdziwością Niepokalanego Poczęcia najlepiej przedstawić jako odpowiedź, tak jak jest ona zawarta w liście skierowanym do jego dawnego kolegi i przyjaciela, protestanta dr Edwarda Puseya. W momencie, gdy Newman pisał ten list, znał Puseya od kilku lat. Ponieważ obaj byli członkami Ruchu Oksfordzkiego, zarówno teologia Newmana, jak i Puseya pokrywały się pod kilkoma względami. Dla dr Puseya – anglikanina – katolicy praktykowali to, co nazywano „przesadną mariolatrią” lub innymi słowy „bałwochwalczym kultem Maryi” (Huetter). Mówiąc dokładniej, Pusey twierdził, że pobożność maryjna nie ma uzasadnienia ani biblijnego, ani patrystycznego. W odpowiedzi, Newman z szacunkiem opisuje w jaki sposób rozumie protestanckie nieporozumienie, że Maryja jest obiektem kultu wśród katolików, ale upór Puseya, by udowodnić ten punkt widzenia, staje się impulsem dla Newmana do napisania listu. To właśnie na twierdzenie, że katolicy uczynili bożka z Matki Bożej, Newman kieruje swoją odpowiedź.

Uznając, że powoływanie się na myśl patrystyczną jest wspólną płaszczyzną porozumienia między nim a Puseyem, odpowiedź Newmana jest zakorzeniona w mariologii Ojców Kościoła i posługuje się apologetycznym tonem. Stosując obie te taktyki, Newman jest w stanie skutecznie argumentować, że to, co twierdzi na temat doktryny o Niepokalanym Poczęciu, nie różni się od tego, co przedstawiali pierwsi Ojcowie Kościoła. Innymi słowy, „aktualna” mariologia Newmana jest doskonale zgodna z myślą patrystyczną, a w konsekwencji, jeśli Pusey ufa – w jakimkolwiek stopniu – pismom Ojców Kościoła, to może przynajmniej uznać wysiłek Newmana, by powtórzyć to, co oni jasno wyrazili.

Newman rozpoczyna swoją odpowiedź od wyjaśnienia różnicy pomiędzy wiarą a pobożnością, aby udowodnić, że „…nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy wzrastało wśród katolików na przestrzeni wieków. Nie zgadzam się z tym, jakoby w doktrynie o Niej dokonał się przyrost, ponieważ wierzę, że od początku była ona w istocie jedna i ta sama” (List do Puseya). Newman definiuje następnie „wiarę” jako „Credo i zgodę na Credo”, a „pobożność” jako „…taką religijną cześć, jaka należy się przedmiotom naszej wiary, oraz oddawanie tej czci” i wyjaśnia związek między nimi, stwierdzając: „Wiara i pobożność są tak różne w rzeczywistości, jak i w idei. Nie możemy, rzeczywiście, być pobożni bez wiary, ale możemy wierzyć bez uczucia pobożności” (List do Puseya). To rozróżnienie w odniesieniu do Maryi wyjaśnia fakt, że uznanie Maryi niekoniecznie oznacza pobożność względem Niej. W tym kontekście pojawia się kolejne rozróżnienie pomiędzy zmienną pobożnością a niezmienną doktryną. O ile pobożność jako praktyka przejawia się w różnym stopniu wśród wiernych i w różnym stopniu na przestrzeni dziejów Kościoła, o tyle nigdy w historii Kościoła nie było takiego okresu, w którym nie istniałaby pobożność maryjna jako zasada lub jako doktryna. „…w Kościele katolickim jest to jedyna Dziewica Matka, jedna i ta sama od początku do końca, i katolicy mogą Ją zawsze uznawać; a jednak, pomimo tego uznania, ich nabożeństwo do Niej może być w jednym czasie i miejscu skąpe, a w innym intensywne”. (List do Puseya). Pobożność maryjna, wyjaśnia Newman, jest nie tylko zmienna, ale w dużej mierze jest kwestią „prywatnego osądu” (List do Puseya), a oznacza to, że ​​przejawia się w różnych praktykach i w różnych miejscach (świadczy o tym zarówno pobożność maryjna pod określonymi tytułami, jak i konkretne osobiste nabożeństwa, takie jak Różaniec czy nabożeństwo do Niepokalanego Serca). Różnice w ekspresji pobożnościowej powstają „zgodnie z upodobaniem religijnym i perspektywą osobistego wzrostu duchowego” (List do Puseya). W określeniu „prywatny osąd” w aspekcie kultu maryjnego, Newman, w pewnym sensie przyznaje rację Puseyowi, uznając, że może się zdarzyć przesadna pobożność maryjna w przypadku niektórych katolików, ale nie Kościoła jako całości. Ewentualny przerost pobożności maryjnej wśród wiernych wynika nie tyle z samej pobożności maryjnej, ale wyłącznie z ludzkiej „tendencji do skrajności” (Huetter), będącej skutkiem grzechu pierworodnego.

Fakt istnienia pobożności maryjnej stanowi część fundamentu argumentacji Newmana na rzecz prawdy o Niepokalanym Poczęciu, ale dogmat o Niepokalanym Poczęciu jako całość musi być jeszcze bardziej ugruntowany zarówno w Piśmie Świętym, jak i w doktrynie. Tak więc Newman w pierwszej części swojego Listu przechodzi do ustalenia tego, co jest najbardziej istotne dla zrozumienia Niepokalanego Poczęcia – i najmocniej poparte zarówno przez Pismo Święte, jak i pisma patrystyczne – że Maryja jest „Nową Ewą”. Ukazanie Maryi jako „Nowej Ewy” stanowi centrum argumentacji Newmana na rzecz prawdy o Niepokalanym Poczęciu i dlatego musi zostać dokładnie omówione.

Biblijne podstawy tytułu „Nowa Ewa” znajdują się po raz pierwszy w Starym Testamencie, a konkretnie w Księdze Rodzaju. Księga Rodzaju przedstawia krótki, ale bardzo wymowny opis Ewy, który nie tylko daje czytelnikowi głębsze zrozumienie jej osoby, ale dodatkowo potwierdza słuszność uznania Maryi za „Nową Ewę”: „Mężczyzna nadał swojej żonie imię 'Ewa’, ponieważ była matką wszystkich żyjących.” (Rdz 3,20).

Ewa, pierwsza „matka wszystkich żyjących”, przez swoje nieposłuszeństwo sprowadziła na świat grzech i śmierć. W konsekwencji pierwsza „matka wszystkich żyjących” utraciła to błogosławieństwo, które kiedyś należało do niej – a na mocy tego tytułu – do całej ludzkości. Nieposłuszeństwo Ewy okazało się impulsem dla przyszłej „matki wszystkich żyjących” – „Nowej Ewy” – która poprzez swoje posłuszeństwo odegrała tak aktywną rolę w odkupieniu ludzkości, jak Ewa w jej zniszczeniu. W Nowym Testamencie rzeczywistość ta znajduje swoje potwierdzenie w Ewangelii Jana.

Wśród ostatnich słów Chrystusa na krzyżu znalazły się te skierowane do umiłowanego ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19,27), dając ludzkości w tym momencie drugą Ewę. Jak stwierdza Newman: „Ona jest Drugą Ewą”. Zastanówmy się teraz, co to oznacza. Ewa miała określoną, zasadniczą rolę w Pierwszym Przymierzu… Zastanówmy się teraz, co to oznacza. Ewa miała określoną, zasadniczą pozycję w Pierwszym Przymierzu… chociaż Ewa nie była głową rodzaju ludzkiego, to jednak, nawet w odniesieniu do rodzaju ludzkiego, miała swoje własne miejsce; albowiem Adam, któremu Bóg powierzył nadawanie imion wszystkim rzeczom, nazwał ją 'matką wszystkich żyjących’, nazwa ta z pewnością wyraża nie tylko fakt, ale i godność; ale dalej, ponieważ w ten sposób miała swój ogólny związek z rodem ludzkim, tak znowu miała swoje szczególne miejsce, jeśli chodzi o jego próbę i upadek w Adamie… współpracowała nie jako bezwolne narzędzie, ale jako ktoś osobiście uwikłany w grzech: to ona go spowodowała” (List do Puseya).

Newman wyjaśnia, że ​​tak jak Ewa w pełni przyczyniła się do upadku rodzaju ludzkiego, tak też Maryja w pełni pojęła (w Zwiastowaniu) swoją rolę jako narzędzia moralnego w odkupieniu ludzkości. Dlatego rozważanie Maryi pod tytułem „Nowa Ewa” prowadzi do uznania, że ​​Maryja nie jest – jak wierzyło wielu protestantów – jedynie „fizycznym narzędziem Wcielenia” (Huetter), ale także „moralnym”. Określając Maryję jako „Nową Ewę”, staje się jasne, że jest Ona przeciwieństwem pierwszej „matki wszystkich żyjących” (Huetter). Przeciwstawny związek między Ewą a „Nową Ewą” został pięknie podsumowany słowami współczesnego uczonego Branta Pitre’a. W swoim dziele „Jezus i żydowskie korzenie Maryi”, Pitre również nazywa Maryję „Nową Ewą”, wskazując, że katolicy wyznają prawdę, że Maryja jest nią przy każdym odmawianiu Zdrowaś Maryjo (Zdrowaś Maryjo), ponieważ „AVE” jest odwrotnością słowa „EVA”.

Uznanie Maryi za „Nową Ewę” nie jest dla Newmana nowym pojęciem czy wyjątkowym rozumieniem. Jak przyznaje sam Newman, tytuł ten został nadany i rozwinięty przez kilku Ojców Kościoła, w tym m.in. św. Justyna Męczennika, św. Ireneusza i św. Cyryla Jerozolimskiego. Newman cytuje każdego z nich i dzięki temu jest w stanie dalej wyartykułować znaczenie i ważność tego tytułu. Po określeniu podstaw tytułu „Nowa Ewa”, Newman kontynuuje rozwijanie korelacji pomiędzy Ewą i Maryją, wyjaśniając teologiczny mechanizm „cofnięcia” przez Maryję tego, co uczyniła Ewa.

Newman rozważa najpierw fakt, że to, co leży u podstaw każdej refleksji u Ojców Kościoła, to zrozumienie, że jako Druga Ewa Maryja musiałaby być taka, jak kiedyś Adam i Ewa – przed upadkiem – a mianowicie we właściwej relacji z Bogiem. Jak zauważył brytyjski świecki mistyk Caryll Houselander, Maryja jest „niewinnym człowieczeństwem w całej jego pierwotnej piękności; człowieczeństwem, w którym Duch Boży jest zakochany” (The Reed of God). Jako „Nowa Ewa”, Maryja musiałaby otrzymać „przynajmniej to, co otrzymała Ewa” (Huetter), włączając w to pierwotną sprawiedliwość, pierwotną prawość i łaskę uświęcającą. Newman podsumowuje tę prawdę mówiąc: „Jeśli Ewa została wzniesiona ponad ludzką naturę dzięki temu zamieszkującemu ją darowi moralnemu, który nazywamy łaską, czy jest pochopnym twierdzenie, że Maryja miała jeszcze większą łaskę? I ta uwaga nadaje znaczenie pozdrowieniu Anioła, który określa Ją jako „pełną łaski”, a łaska – jak nauczają Ojcowie Kościoła – jest prawdziwym stanem wewnętrznym lub wyjątkową cechą duszy. A jeśli Ewa miała ten nadprzyrodzony wewnętrzny dar, dany jej od pierwszej chwili jej osobistego istnienia, to czy można zaprzeczyć, że Maryja również miała ten dar od pierwszej chwili swojej osobistej egzystencji? … jest to po prostu i dosłownie nauka o Niepokalanym Poczęciu” (List do Puseya).

Opierając się na tych prawdach, Newman kontynuuje swoją argumentację wyjaśniając, że Niepokalane Poczęcie – doktryna mocno popierana przez Ojców pierwotnego Kościoła – nie powinna być przeszkodą dla niekatolików. Traktowanie Maryi jako „Nowej Ewy” w naturalny sposób ustępuje miejsca akceptacji dla rozsądnej doktryny o Niepokalanym Poczęciu. Jak twierdzi Newman: „Nie rozumiem, jak ktokolwiek, kto za Bull’em trzyma się katolickiej doktryny o nadprzyrodzonych darach naszych pierwszych rodziców, ma słuszny powód, by wątpić w naszą doktrynę o Najświętszej Dziewicy. Nie ma żadnego odniesienia do Jej rodziców, ale po prostu do Jej osoby. Stwierdza jedynie, że wraz z naturą, którą odziedziczyła po rodzicach, miała nadzwyczaj hojnie udzieloną pełnię łaski i że od pierwszej chwili swego istnienia, Maryję można nazwać niejako córką nieupadłej Ewy” (List do Puseya).

Rozważanie na temat Maryi i udzielonej Jej pierwotnej sprawiedliwości, pierwotnej sprawiedliwości i łaski uświęcającej nasuwa kolejne pytanie: jak to możliwe, że Maryja mogła zostać poczęta bez grzechu pierworodnego? Newman zdaje sobie sprawę, że często było to przyczyną nieporozumień, wynikających z różnych definicji grzechu pierworodnego wśród katolików i protestantów. Dlatego wyjaśnia to, stwierdzając: „Nasza doktryna grzechu pierworodnego nie jest taka sama jak doktryna protestancka. U nas „grzech pierworodny” nie może być nazwany grzechem w potocznym znaczeniu tego słowa. Jest to termin oznaczający przeniesiony na nas grzech Adama lub stan, do którego grzech Adama sprowadza swoje dzieci” (List do Puseya). Newman kontynuuje: „…przez grzech pierworodny rozumiemy – jak już powiedziałem – coś negatywnego, a mianowicie utratę nadprzyrodzonej niezasłużonej łaski, którą Adam i Ewa mieli na samym początku – utratę i konsekwencje tej utraty” (List do Puseya). Wyznawać, że Maryja jest „poczęta bez grzechu”, to po prostu powtarzać, że nie ma w Niej żadnego ubytku łaski. Co więcej, Maryja nie zrobiła nic, aby zasłużyć na przywrócenie tej „nadprzyrodzonej, niezasłużonej łaski”, ale otrzymała ją tylko „z dobroci Bożej, od pierwszej chwili swego istnienia”. Jak już wspomniano, ten czysty dar łaski został udzielony nie dla niej samej, ale „…aby ją przygotować do stania się Matką naszego Odkupiciela… aby z pomocą pierwotnej cnoty mogła tak wzrastać wewnętrznie, że kiedy Anioł przyszedł do Niej i Pan był blisko, mogła być „pełna łaski”, przygotowana na tyle, na ile mogło być przygotowane stworzenie, aby przyjąć Go do swego łona” (List do Puseya).

Bycie „pełnym łaski” oznacza nie tylko zachowanie Maryi od grzechu, ale jednoczesną „pustkę lub brak”. Innymi słowy, być pełnym łaski, to być całkowicie wolnym od zepsucia grzechu. Wiedząc od wieków, że Wcielony Pan mógł być ukształtowany przez naczynie tak pełne łaski, podobne Jemu samemu, doktryna o Niepokalanym Poczęciu musi być rozumiana jako skierowana na odkupienie całej ludzkości.. Słowa Carylla Houselandera ponownie służą podkreśleniu tego, co sprecyzował Newman. W swojej książce pt. „Trzcina Boga”, Houselander poświęca znaczną część swojego dzieła na omówienie „dziewiczej pustki” Maryi – tej pustki, która była konieczna do poczęcia Jezusa. „Aby być napełnionym obecnością Bożą, trzeba być pustym. Niezbędna pustka nie jest jednak bezkształtna, ale jest jak dziewicza pustka Matki Bożej: „Jest to pustka podobna do pustki trzciny, wąska pustka, która może mieć tylko jedno przeznaczenie: przyjąć oddech piszczałki i wypowiedzieć pieśń, która jest w sercu”.

Pisząc do Puseya, intencją Newmana było coś więcej niż tylko dostarczenie dobrze uzasadnionej argumentacji na rzecz prawdziwości Niepokalanego Poczęcia. Dla Newmana odpowiednio przemyślana mariologia powinna być raczej dogmatem jednoczącym katolików i protestantów, a nie przyczyną i źródłem podziału. Innymi słowy, Newman uznał, że intencją naprawienia protestanckich błędów w zrozumieniu roli Niepokalanego Poczęcia i Maryi zarówno w Kościele, jak i w życiu poszczególnych katolików, było nie tylko udowodnienie, że Kościół posiada całkowicie rozsądną mariologię, ale kiedy dogmat zostanie przyjęty, będzie miał znaczenie ekumeniczne.

Jak już wspomniano, Newman przyznał, że w sercu protestanckich nieporozumień dotyczących Niepokalanego Poczęcia Maryi tkwi powszechnie panujące przekonanie, że katolicy ulegają przesadnej mariologii. Newman w swoim Liście podkreśla, że Kościół jako całość uznaje i czci Maryję tylko taką, jaką Ona sama siebie określiła i wyznała mówiąc: „Oto ja służebnica Pańska…” (Łk 1, 38).

Dla Newmana jedynym sposobem, by zająć się tą błędnie rozumianą ideą „przesadnej mariologii” było wyjaśnienie, co oznacza termin „boski”. „Ten, kto zarzuca nam, że czynimy z Maryi osobę boską, zaprzecza w ten sposób boskości Jezusa. Ktoś taki nie wie, czym jest boskość… Ona, jako istota stworzona, ma naturalne prawo do naszej czułości i bliskości, ponieważ nie jest Ona nikim innym, jak tylko naszą siostrą i nakreśliła nam swój własny portret w hymnie Magnificat” (List do Puseya). Słowa Newmana skłaniają Puseya do uświadomienia sobie, że ​​boskość jest terminem należącym wyłącznie do Boga i że Maryja jest stworzeniem obdarzonym pierwotną cnotą i łaską uświęcającą – tą „wyjątkową świętością” – ale pozostaje stworzeniem, a nie Bogiem. Newman przyznaje, że byłoby całkowicie irracjonalne, gdyby sam Bóg obdarzył Maryję boskością, a zamiast tego, stworzył Maryję i dał ją jako dar dla ludzkości. „…czyż Wszechwiedzący Bóg nie poznał ludzkiego serca, kiedy wybrał sobie Matkę? Czy nie przewidział naszych wzruszeń na widok takiego wywyższenia w kimś tak prostym i tak niskim? Jeśli Bóg nie chciałby, aby wywarła Ona tak wspaniały wpływ na Jego Kościół, który się dokonał, to użyję śmiałego słowa, byłby Tym, który odciągnął nas od wiary.

Jeśli bałwochwalstwem jest pozwolić nam, aby nasze uczucia odpowiadały naszej wierze, On nie uczyniłby Jej taką, jaka jest, albo nie powiedziałby nam, że taką Ją stworzył… mamy takie samo prawo do okrzyknięcia jej Matką Bożą, jak do wielbienia Go jako Boga” (List do Puseya). Bóg, którego ostatnie słowa z Krzyża brzmiały: „Pragnę”, Bóg, który pragnie szczególnej miłości każdej niepowtarzalnej duszy, którą stworzył, nie dałby ludzkości Matki, która wypowiadałaby te same słowa, ale taką, która w swoim nieustannym ‘fiat’, starałaby się jedynie nasycić Jego pragnienie.

Nawet rozumiejąc właściwie słowo „boskość”, niekatolik prawdopodobnie nadal będzie kwestionował zakres ekumenicznego znaczenia przyjęcia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Newman słusznie to przewiduje, odpowiadając: „Polegamy wyłącznie na Nim. Tylko On jest naszym wewnętrznym życiem. On wciąż odnawia nasze narodziny i nasze niebiańskie synostwo. W tym sensie może być nazwany naszym prawdziwym Ojcem, zarówno w naturze, jak i w łasce. Maryja jest tylko naszą matką z Bożego nakazu, daną nam z Krzyża. Jej obecność jest w górze, nie na ziemi. Jej działanie jest na zewnątrz, a nie wewnątrz nas. Jej imię nie jest wypowiadane przy udzielaniu sakramentów. Jej praca nie polega na służeniu nam, a Jej moc jest pośrednia” (List do Puseya).

Dyskusja o ekumenicznym znaczeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu jest dla Newmana dyskusją na temat kwestii pośrednictwa, a zatem rzeczywistości modlitwy wstawienniczej. Nawrócenie Newmana okazuje się pomocne, gdyż potrafi rozpoznać, że modlitwa wstawiennicza stanowi kolejny element prowadzący do wzajemnego zrozumienia. W ten sam sposób, w jaki protestanci proszą o modlitwę osoby na ziemi, wezwania Maryi (jak również świętych) przez katolików mogą być rozumiane w tym samym świetle. Newman odwołuje się do Raccolty i twierdzi, że „[Raccolta] często używa zwrotów 'zdobądź dla nas przez swoje modlitwy’, 'uzyskaj dla nas’, 'módl się za mnie do Jezusa’, 'mów za mnie, Maryjo, ‘zanieś nasze modlitwy’, ‘wyproś nam łaskę’, ‘wstawiaj się za ludem Bożym’ i tym podobne, zaznaczając w ten sposób z wielkim naciskiem, że jest tylko Orędowniczką, a nie źródłem miłosierdzia” (List do Puseya). Podkreślenie wstawienniczej roli Maryi w wyżej wymienionych słowach nie tylko dostarcza protestantom dalszych dowodów na zrozumienie różnicy między Bogiem jako Stwórcą a Maryją jako stworzeniem, ale sprawia, że ​​Jej wstawiennictwo jest tym, co powinno jednoczyć wszystkich chrześcijan. Jednak niekatolicy nie zawsze wzywali wstawiennictwa Maryi. Maryja od chwili, gdy stała się Matką u stóp Krzyża swego Syna, nie przestała modlić się za wszystkich ludzi – zarówno katolików, jak i niekatolików.

Newman podkreśla, że ​​wstawiennicza moc Maryi polega po prostu na tym, że jest „wyjątkowo blisko swego Syna” (Huetter), a nie dlatego, że jest pod każdym względem Boska, jak Jej Syn. Maryja po prostu „żyje z Bogiem” w Niebie, pragnąc tylko tego i zanosząc modlitwy do swego Syna, ufając Mu w pełni, tak jak to czyniła na ziemi, aby modlitwa wstawiennicza była tym, co jednoczy chrześcijan. Jak podsumowuje Newman: „To jej modlitwy odnoszą skutek, a jej modlitwy są skuteczne dzięki fiat Tego, który jest naszym wszystkim we wszystkich”. (List do Puseya).

Od pierwszych dni Kościoła Maryja była słusznie nazywana „Theotokos” lub „niosąca Boga”. Tytuł ten podsumowuje wszystko, co Newman dowodził na temat dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Maryja przez swoje Niepokalane Poczęcie nosiła Boga w swoim łonie, była narzędziem, dzięki któremu Bóg stał się człowiekiem na „wszystkie pokolenia”. Jak konkluduje Newman: „W Kościele katolickim Maryja objawiła się nie rywalką, ale sługą swego Syna, ochraniała Go, zarówno w Jego dzieciństwie, jak i w całej historii wiary” (List do Puseya). Odwołując się do prawdy o Niepokalanym Poczęciu i ekumenicznym znaczeniu przyjęcia takiego dogmatu, można rozpoznać głębszą prawdę: że określenie, kim jest Maryja, nigdy nie dokonuje się poza określeniem, kim jest Chrystus. Głębia zażyłości Maryi z Jej Synem polega na tym, że nie można jej zrozumieć bez Niego, bez intymności rozumianej – o ile to możliwe po tej stronie Nieba – jako równoczesne ‘fiat’ wypowiadane przez Niepokalane Poczęcie Naszej Pani i wcielenie Chrystusa.

 

 

*studiuje na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie; pochodzi z Denver w Kolorado; uwielbia góry, podróże, poznawanie świętych i czytanie wszystkiego, co napisał Fulton Sheen

 

 

tekst ukazał się na: 
clarifyingcatholicism.org