Świętego… spotkałem, XII
Patron zawierzenia i wytrwania
Magdalena Hebda
Zakończyć szkołę z fachem technika ekonomisty, zdać pomyślnie maturę, znaleźć pracę, uniezależnić się finansowo od rodziców, porozmawiać poważnie z chłopakiem o przyszłości. A przed tym wszystkim pojechać na oazę, bo ksiądz kolejny raz zachęcał (a co tam, nawet Zdrowaś Mario na pamięć nie umiem, ale ponoć ma być interesująco, przynajmniej odpocznę od żniw). Woody Allen napisał „Chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość”.
Ale po kolei. Na oazę pojechałam (odpracowawszy wcześniej w polu ile było można). W rozśpiewanym, wesołym i rozmodlonym towarzystwie rówieśników wtopiłam się w tłum i nawet jakoś udało mi się ukryć, że z Panem Bogiem mi nie po drodze, że nie umiem się modlić, nie wiem, czym jest msza. Czas oazy był dla mnie wspaniały, przysłuchiwałam się rozmowom o Bogu, o szukaniu Go, o wierze, o poszukiwaniu sensu życia. W mig nauczyłam się wielu piosenek religijnych. Na oazie poznałam trzy wspaniałe siostry zakonne, dwie były w habicie, trzecia dziwna, bo bez habitu (ksiądz powiedział o niej, że to siostra skrytka… hm…). Zaintrygowana tą osobą i takim rodzajem życia wymieniłam z tą siostrą adresy (era telefonów komórkowych miała nadejść za kilka ładnych lat). Siostra podarowała mi książkę „Z podlaskiej ziemi wezwany” o. Pacyfika Dydycza, kapucyna. Od razu zabrałam się do lektury. Z książki wypadł obrazek z podobizną starszego, łysawego zakonnika z brodą, w moim odczuciu trochę surowego. Na obrazku widniał napis: Bł. Honorat Koźmiński – patron zawierzenia i wytrwania. O, to święty dla mnie, pomyślałam, gdyż podczas oazy zapragnęłam rozpocząć świadome życie z Bogiem. Zupełnie nie wiedziałam od czego i od kogo zacząć, ja – maturzystka. Czy nie jest za późno, czy wystarczy mi pokory i determinacji? Przecież z przygotowania do I Komunii Świętej pozostało mi tylko mgliste wspomnienie. Z pomocą przyszedł sam bł. Honorat. Z książki dowiedziałam się, że Wacław (jedno z jego czterech imion chrzcielnych) urodził się 16 X 1829 r., zmarł 16 XII 1916 r., został beatyfikowany 16 X 1988 r., a jego wspomnienie przypada 13 X. Wychował się w rodzinie katolickiej, jego dziadek był unitą. Wacław pod koniec nauki w gimnazjum porzucił praktyki religijne a podczas studiów zupełnie stracił wiarę. Tak po latach wspominał: „Obrażałem bezpośrednio Boga samego, którego się wyrzekłem i żyłem, jakby Go nie było i z całą stanowczością walczyłem przeciw Niemu odwodząc drugich od wiary i naśmiewając się z wierzących i mówiąc, że mi naplują w oczy, jeśli kiedy się nawrócę”. Polska, w której żył Wacław była pod okupacją zaborców. Wacław wraz z kolegami został posądzony o działalność przeciwko carowi i wtrącony do więzienia. Żył w nieludzkich warunkach, przesłuchiwany i bity. Nie skłoniło go to do powrotu do Boga. „Gdy byłem więziony, trwałem w uporze. A gdy mnie ściślej zamknięto, zamiast się upokorzyć, wtedy wspomniałem o Bogu, aby Mu wyrzuty robić. Bluźniłem przeciw Niemu i to gorzej od złego łotra, bo tamten mówił tylko „Jeśli jesteś Synem Bożym”. Moje ostatnie słowa przed straceniem przytomności były „Toś ty jest Bóg?”. Po 11 miesiącach Wacław niespodziewanie został wypuszczony na wolność (z X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, w którym przetrzymywano więźniów politycznych były dwie drogi: na szubienicę – nawet bez udowodnienia winy – lub w najlepszym razie zesłanie na Syberię). Bł. Honorat tak wspomina „Matka Boża ubłagana przez moją matkę, bo sam nie myślałem o poprawie, przyczyniła się za mną do Pana Jezusa i przyszedł do mnie do celi więziennej i łagodnie do wiary przyprowadził”. Wacław postanowił wstąpić do zakonu kapucynów, przyjął imię Honorat. Dał się poznać jako gorliwy czciciel Maryi, zaangażowany kapłan i odważny patriota, ‘więzień’ konfesjonału (spowiadał po kilka lub kilkanaście godzin dziennie). Chcąc zatrzymać w kraju osoby pragnące wstąpić do zakonu (car kasował klasztory i zabronił przyjmowania nowych członków) założył 26 zgromadzeń ukrytych, tzn. takich, których członkowie nie nosili habitu. Były to zgromadzenia żeńskie i męskie, każde posłane do innej grupy ludzi (np. Doloryści do rzemieślników w środowiskach miejskich, Franciszkanki od Cierpiących do niesienia pomocy ludziom chorym i cierpiącym, Sługi Jezusa do opieki moralnej i fizycznej nad służącymi). Do dziś istnieje kilkanaście zgromadzeń bezhabitowych. Bł. Honorat stał się dla mnie przewodnikiem i ojcem. Jest także patronem odkrywania drogi życia. To dzięki Jego wstawiennictwu poznałam wiele osób, które uczyły mnie życia duchowego, relacji z Bogiem. Bł. Honorat pokazał mi, że człowiek nie rodzi się święty, ale się nim staje, że to od każdego z nas, ode mnie zależy, czy zaproszę Boga do swojego życia, czy pozwolę Mu pokierować mną jak On sam zechce. Skończyłam studia teologiczne, jestem katechetką od ponad 20 lat, a obecnie pracuję w placówce opiekuńczo-wychowawczej, w której jest kaplica, a w niej… relikwie i obraz bł. Honorata Koźmińskiego.
Magdalena Hebda,
ekonomistka,
katechetka, dla której nie jest obce pojęcie ekonomii zbawienia