Aktualności,  Świętego spotkałem

Świętego… spotkałem, XLVI

 

 

Spotkanie z (nie)ZWYCZAJNYM świętym

Renata Ryszkowska RSCJ

 

Z tym świętym studentem spotkałam się już w maju 1993 roku, gdy jako Duszpasterstwo Akademickie KUL przyjmowaliśmy go za swojego patrona. Byłam wtedy bardzo zaangażowaną w duszpasterstwo studentką pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wprowadzenie Pier Giorgia do kościoła akademickiego odbyło się w rocznicę jego beatyfikacji i w obecności p. Luciany Frassati – Gawrońskiej, siostry Błogosławionego. Pani Luciana wtedy odbierała nagrodę Prezydenta Polski za pomoc Polakom w czasie II wojny światowej, gdy jako żona dyplomaty, Polaka Jana Gawrońskiego, pomagała jego rodakom wydostawać się z okupowanej Polski.

 

 

Wprowadzenie bł. Piotra Jerzego do Kościoła Akademickiego DA KUL – 20 maja 1993


Spotkanie z nią w rektoracie KUL było dla mnie dużym przeżyciem i początkiem przyjaźni z jej Bratem. Już to, że mogłam tak po prostu porozmawiać z rodzoną siostrą Błogosławionego sprawiło, że stał mi się jakoś osobiście bliski. W kolejnych latach w DA KUL przygotowywaliśmy konkursy o „Fajkę Piotra Jerzego”, przedstawiania i wystawy o jego życiu, pielgrzymkę do Pollone (letniego domu rodziny Frassatich) i Turynu (grobu Piotra Jerzego) a w 1998 roku wraz z kilkoma osobami założyliśmy Stowarzyszenie im. Bł. Piotra Jerzego Frassati FRASSATIANUM, które z powodzeniem działa do dziś. Wszystkie te działania były wynikiem mojej fascynacji tym młodym świętym człowiekiem, który umierając przed swoim ostatnim egzaminem na zawsze pozostał studentem i wspaniałym patronem dla nas, wtedy studentów.

 

Spotkanie z Lucianą Frassati w rektoracie KUL – 21 maja 1993

 

Co mnie w nim fascynowało? Można powiedzieć krótko – wszystko: był radosnym chrześcijaninem, mającym przyjaciół i czas na górskie wyprawy, a podczas nich na żarty i budowanie pięknych relacji w założonym przez siebie „Towarzystwie Ciemnych Typów”; był zakochany w Jezusie Eucharystycznym, wiele godzin spędzał na Adoracji Najświętszego Sakramentu i codziennie uczestniczył w Eucharystii, nawet górskie wyprawy planował według możliwości udziału we Mszy świętej. Zdarzyło się, że znajomego kapłana prosił o odprawienie Mszy św. o godz. 4 w nocy, by mogli wyjść wcześnie rano w góry. Osobista relacja z Panem Jezusem i modlitwa prowadziła go do ubogich i potrzebujących, którym oddawał każdą wolną chwilę i środki finansowe, jakie zaoszczędził z własnych wydatków, np. gdy dostawał pieniądze na podróż pierwszą klasą (jego rodzice byli zamożnymi ludźmi, ojciec był właścicielem gazety La Stampa) wybierał klasę trzecią a różnicę przeznaczał dla ubogich. Był bardzo twórczy w znajdowaniu sposobu pomagania, tym którzy byli w potrzebie, a jednocześnie bardzo prosty, skromny. Dopiero ogromne tłumy na jego pogrzebie ukazały wielu, nawet jego najbliższym, jaka była skala jego oddziaływania i zasięg pomocy jaką potrafił zorganizować.

 

W Pollone z Lucianą Frassati i jej córką Wandą Gawrońską

 

Piotr Jerzy był młodym człowiekiem żyjącym z pasją i czyniącym z siebie dar dla innych. To nadaje głęboki sens naszemu życiu. Dzięki takim postawom rozkwitamy, a angażując się z radością stajemy się dla innych radosnymi świadkami Chrystusa. Jakże bardzo także dzisiejszemu człowiekowi potrzeba takiego świadectwa, kto wie czy nie nawet bardziej niż 100 lat temu. Papież Franciszek wielokrotnie przypomina, że „smutny chrześcijanin to chory chrześcijanin”. A podczas modlitwy Anioł Pański, 11 grudnia 2016 roku powiedział: „Radość jest naprawdę cnotą chrześcijanina. Chrześcijanin, to mężczyzna, kobieta mający radość w sercu. Co więcej nie istnieje chrześcijanin bez radości. Dowodem tożsamości chrześcijanina jest radość, radość Ewangelii. I także w krzyżach i w cierpieniach tego życia, chrześcijanin żyje radością, wyrażając ją w inny sposób, to znaczy przez „pokój”, który bierze się z pewności, że Jezus nam towarzyszy, jest z nami”.

Piotr Jerzy wspaniale łączył modlitwę, życie duchowe z zaangażowaniem, czynem na rzecz potrzebujących. A ja będąc wówczas we Wspólnocie Życia Chrześcijańskiego (WŻCh – wspólnota świeckich żyjących duchowością św. Ignacego z Loyoli), zawsze mocno zwracałam na to uwagę w swoim życiu, a później w życiu tych, którym dane mi było towarzyszyć w wierze. To w codziennym, zwyczajnym życiu sprawdza się autentyczność naszej modlitwy i relacji z Bogiem, a na modlitwie i wzrastając w osobistej bliskości z Panem rozpoznajemy co i jak potrzeba podjąć. Dla mnie to jak dwa skrzydła ptaka; na jednym, nawet najbardziej rozwiniętym, nie poleci. W duchowości ignacjańskiej mówimy o byciu kontemplatywnym w działaniu, a w Zgromadzeniu Sacré Coeur, w którym teraz jestem, o byciu 100% kontemplatywnymi i 100% apostolskimi. Takie wskazania zostawiła nam nasza założycielka św. Magdalena Zofia Barat, która mocno zwracała uwagę na całkowitość w każdym z tych wymiarów, nie 50 na 50, ale właśnie 100 na 100%. Życie w pełni, życie z pasją, życie ukierunkowane na cel, to życie jakiego uczył mnie Piotr Jerzy Frassatii w czasie moich studiów, ale nauka ta, jak wielki skarb, pozostała mi do dziś i z mojego doświadczenia kilkunastoletniej pracy w prowadzeniu rekolekcji ignacjańskich, towarzyszeniu ludziom w ich zmaganiach i rozwoju, widzę jak bardzo jest to potrzebne w życiu każdego człowieka.

 

Przygotowywanie wystawy poświęconej życiu Piotra Jerzego

 

Piotr Jerzy urodził się w 1901 roku i już w 1925 zmarł; 24 lata życia; to tak mało, mogłoby się wydawać. A jednak on wykorzystał je do maksimum. Zdążył stać się świętym, zostać wzorem i inspiracją dla tak wielu. Świecki młody mężczyzna żył tak, by każdy dzień był wypełniony dobrem, sensem, darem z siebie, a ten styl życia przyniósł mu poczucie spełnienia, radość, życiową energię. Kiedy dziś tylu młodych zmaga się z brakiem sensu w życiu, warto pokazywać im drogę, jaką szedł ten błogosławiony (a już w przyszłym roku święty), student. Może wszyscy potrzebujemy bardziej patrzeć dookoła siebie i rozdawać swoje życie innym niż kręcić się tylko wokół własnych spraw, własnych potrzeb, własnego czasu, i innych „własnych…” W III Modlitwie Eucharystycznej modlimy się wraz z kapłanem słowami: „uczyń nas wieczystym darem dla Ciebie”. Stawanie się darem jest wypełnianiem każdego życiowego powołania, nadaje sens, rozpala ogień w sercu, który daje światło i ciepło nam samym i tym, z którymi Pan łączy i krzyżuje nasze drogi. I nie chodzi o to byśmy czynili to sami, własnymi silami, po swojemu. Pokorny chrześcijanin prosi o tę łaskę swojego Ojca. To Pan Bóg pragnie nas uzdalniać do stawania się darem dla Niego ukrytego w drugim człowieku, z którym przyszło nam żyć. Oby nasze życie miało sens, obyśmy byli ludźmi z pasją, obyśmy żyli pełnią, obyśmy żyli a nie wegetowali, według pragnień Pana Jezusa „Ja przyszedłem, aby owce miały życie I MIAŁY JE W OBFITOŚCI” (J 10,10).

Żyjesz czy wegetujesz? Żyjesz pełnią? Dla kogo żyjesz?

Rozdawajmy ŻYCIE ile tylko się da i cieszmy się życiem!

 

 

 

 

 

Siostra Renata Ryszkowska

od 26 lat w Zgromadzeniu Najświętszego Serca Jezusa (Sacré Coeur), przed ostatnich 12 lat prowadziła rekolekcje ignacjańskie – Ćwiczenia Duchowe, rekolekcje w milczeniu z duchowości Sacré Coeur oraz dni skupienia i sesje rekolekcyjne w Pobiedziskach koło Poznania i w Warszawie w Centrum Duchowości S.C. Obecnie mieszka w domu sióstr w Tarnowie i od jesieni będzie zaangażowana w formację w Zespole Szkolno-Przedszkolnym S.C. w Tarnowie oraz w prowadzenie weekendowych dni skupienia w ciszy.