Aktualności

Kościół Grobu Matki Bożej

 
 
Pielgrzymka z punktu widzenia mamy.

Pobudka. Nie mam ochoty wstać, jestem zmęczona. Z emocji po wczorajszym dniu nie mogłam długo zasnąć. Narzekam, że jestem stara, zostanę w hotelu bo nie dam rady. I słyszę: starość to stan umysłu. I przykłady, że w pielgrzymce uczestniczą starsze ode mnie osoby i dają radę. To moja Córcia. No dobra. Rozpoczynamy kolejny dzień pielgrzymki. Stoję na Górze Oliwnej i patrzę na zlokalizowaną po drugiej stronie doliny Cedronu Jerozolimę. Podziwiam mury otaczające ją. I nagle słyszę. Idziemy tam Mamuś. Żartujesz? Nie. Ruszamy. Powoli schodzimy z Góry. Pada deszcz. Jest ślisko. Po drodze mijamy i zwiedzamy miejsca związane z Jezusem. Deszcz coraz bardziej siąpi. I nagle docieramy do miejsca szczególnego. Miejsca Zaśnięcia Matki Bożej. Patrzę. Wchodzę do kościoła i szok. Strome schody prowadzą w dół, ale bez obaw. Obok mnie znajduję się jeden z moich „Aniołów Stróżów”. Ksiądz Maciej – kochany Prepozyt, dbający o samopoczucie każdego uczestnika. Jestem na dole. Po lewej stronie zejścia ze schodów stoi kapłan – w charakterystycznym nakryciu głowy dla chrześcijaństwa wschodniego, sprzedający pamiątki. Zaskakują mnie zwisające z sufitu mieniące się srebrne lampy wotywne. Duża liczba osób, ustawiona w szeregu, znika za ołtarzem. Wszyscy starają się być cicho, mówią szeptem. Jak się orientuję, mówią różnymi językami. Rozróżniam niemiecki, hiszpański, włoski, jakiś nieznany mi – prawdopodobnie jakiś wschodni – może arabski? Przysiadam na fragmencie wolnego miejsca, aby odpocząć, licząc, że kolejka się zmniejszy. Nic z tego, przesuwa się powoli. Ustawiam się i ja. Patrzę przed siebie. Widzę ołtarz z wizerunkiem Matki Boskiej. Z boku ołtarza widzę zaczytanego naszego przewodnika ks. Piotra Łabudę. Co jakiś czas podnosi wzrok i obserwuje kolejkę. Mam wrażenie, że liczy nas. Pilnuje. Przed ołtarzem jest miejsce tylko dla jednej osoby. Każdy z nas przyklęka na jakiś czas w milczeniu. Zastanawiam się, o co się wszyscy tak modlimy, prosimy o coś. I ja staję przed ołtarzem. Trwam w skupieniu, myśli ulatują. Zastanawiam się, o co Ją prosić. Wszak była Matką. Przeżywała troski, martwiła się o swoje Dziecko, widziała Jego śmierć, a jednak nie narzekała. Przyjmowała swój los ze spokojem zdając się na to, co on przyniesie. Może i ja powinnam się przestać martwić o moją Córcię? Ale wtedy, ktoś mnie trąca. Mamuś, wszystko w porządku? Tak, odpowiadam. Już jestem spokojna. Odchodzę i siadam na wolnym miejscu. Obok siada moje dziecko. Ściskam ją mocno za rękę i przytulamy się do siebie. Jesteśmy tylko we dwie na świecie. Trwamy w milczeniu. Ale o to nasz Przewodnik wstaje i daje znak, że powoli musimy opuścić to miejsce, bowiem to nie jest koniec na dzisiaj naszej wędrówki. I znów schody. Trzeba iść w górę. Ale znów czuwa nade mną mój drugi „Anioł Stróż”. Ksiądz Mirek. Podaje mi rękę i holuje do góry. Dzięki Ci, Matko ks. Mirka, za tak wspaniałe wychowanie Syna. Młodość często nie rozumie starości. No tak, obok mnie staje Córcia i stwierdza, że jeszcze nie dostaję dodatku pielęgnacyjnego z ZUS, zatem nie jestem stara. Jak tak, to dalej ruszamy, w deszczu, w dalszą pielgrzymkę.
Renata

 

Gdańsk, 12.08.2023 rok
PS Dodatek pielęgnacyjny z ZUS-u, o którym mowa jest wyżej, przyznawany jest automatycznie osobom, które skończyły 75 lat.
 
 
Pielgrzymka z punktu widzenia córki.

Godzina 6.00. Budzik rozbrzmiewa w pokoju i próbuje odgonić resztki snu. Zamierzony efekt pobudki udaje się osiągnąć dopiero po 15 minutach. Przez ściany słychać budziki innych osób, dzwoniące na pobudkę telefony hotelowe i jęki innych pielgrzymów. No nic pospałoby się jeszcze trochę i dało odpocząć obolałym stopom po poprzednim dniu, jednakże ksiądz Łabuda nie będzie czekać na spóźnialskich. Patrzę na Mamę i widzę po niej, że chce zrezygnować z dzisiejszego dnia. Widzę jak jest gotowa zrezygnować z kolejnych przeżyć i zostać w hotelu, by dać odpocząć obolałym stawom. Stwierdzam, że nie pozwolę na to by po raz kolejny ból powstrzymał Mamę przed niezapomnianymi przeżyciami. Podsuwam jej tabletki i żartuję, że wiek to tylko stan umysłu. Po chwili dodaję, by dała księdzu Maciejowi kolejny dzień na duchowe przeżycia. Wszak kochany Prepozyt zdeklarował się zostać w hotelu na straży pielgrzymów niczym rycerz w lśniącej zbroi, gdy ktoś zaniemoże. Dzisiejszy cel podróży Góra Oliwna, miejsce Zaśnięcia Matki Bożej oraz Jerozolima. Będąc na górze Oliwnej i widząc dzisiejszy dzień podróży nie mogę się powstrzymać i szepczę do Mamy: Mamuś widzisz tą złotą kopułę? Tam dzisiaj zmierzamy. Mama patrzy na mnie i niedowierza. Widzę po niej, że jest załamana, że tak daleko trzeba dzisiaj iść, lecz mimo wszystko chce myśleć, że tylko żartuję. Pada deszcz, jest ślisko. Z jednej ja asekuruję Mamę, by zejść bezpiecznie z góry, drugiej strony wartę pełni ksiądz Maciej na zmianę z księdzem Mirkiem. Po drodze mijamy Cmentarz Żydowski, gdzie nasz przewodnik informuje nas, że 15cm2 pochówku kosztuje 5 milionów dolarów. Nikt z obecnych pielgrzymów nie chce w to wierzyć, biorąc słowa przewodnika za kolejne wkręcanie swoich owieczek. W końcu docieramy do miejsca, w którym zasnęła Matka Boska. Mama każde mi iść przodem, bym wypatrzyła jakieś miejsce do siedzenia. Po drodze na dół czekają kamienne, wysokie stopnie, na które spoglądam nieufnością i obawą czy nic mamie się nie stanie. Wchodząc w głąb budowli dostrzegam setki wiszących lamp. Część z nich jest zapalona część nie. Ksiądz Łabuda tłumaczy, że 1 zapalona lampa jest odzwierciedleniem 1 modlącej się osoby i tak długo jak się pali, jej właściciel nie musi się modlić. Mijając obcokrajowców, dostrzegam wolne miejsce dla mojej Mamy, by mogła chwilę odpocząć. Sama zaś staję w kolejce i podziwiam otaczające mnie ikony, lampy, czekających w kolejce wiernych. Gdy nadchodzi moja kolej i staje przed ołtarzem, wiem o co chcę prosić Matkę Boską. Proszę ją o… Nie zdradzę tego, niech zostanie to tajemnicą, którą znam tylko ja i Ona. Maryja tyle przeszła w swoim życiu, nie miała lekko, jednakże się nie poddała. Stojąc w oddali i czekając na Mamę wracającą spod ołtarza, czuję podziw do osoby Matki Boskiej. Zastanawiam się, czy żyją takie kobiety, które by dały radę przejść tyle, co Maryja. Niestety na to pytanie nie poznam odpowiedzi. Nawet nie wiem, kiedy przegapiam powrót Mamy. Widzę jak w zadumie zajmuje miejsce siedzące. Podchodzę do niej i pytam ją szeptem czy wszystko w porządku. W odpowiedzi kiwa tylko głową i łapie mnie za rękę. Po chwili siedzimy przytulone do siebie i nagle wszystko przestaje istnieć. Na jedną krótką chwilę jestem tylko JA, moja Mama i Matka Boska Chwila mija, gdy ksiądz Łabuda nawołuje swoje pielgrzymujące owieczki przez słuchawki, by zbierały się do wyjścia.
Karolina

 

Gdańsk, 12.08.2023 rok

 

 

zobacz więcej↓