Aktualności

Newman – święty dla nas, inspiracja 104

 

 

Newman o szczęściu*

Barb H. Wyman

 
tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ

 

Czy jesteś szczęśliwy? To często zadawane nam pytanie i pytanie, które my często zadajemy innym. Ale co to pytanie tak naprawdę oznacza? Błogosławiony* John Henry Newman, przez swoje kazanie „The Thought of God, the Stay of the Soul” może pomóc nam umieścić to pytanie we właściwej perspektywie, a tym samym pomóc nam zrozumieć, skąd pochodzi prawdziwe szczęście. 

Kiedy ktoś pyta o szczęście drugiej osoby, zazwyczaj pyta się o doczesny dobrobyt, czyli o to, czy wszystko idzie dobrze, czy dana osoba czuje się dobrze, czy cieszy się na jakieś fajne wydarzenie. Rzeczy codzienne, ulotne. Ale czy to naprawdę wszystko, co składa się na szczęście? Oczywiście, że nie! Prawdziwe szczęście jest czymś poza tymi przemijającymi sytuacjami. Co więcej, prawdziwe szczęście można znaleźć nawet wtedy, gdy doświadczamy trudów czy smutku. Aby pełniej docenić nauczanie Newmana na temat szczęścia, warto przypomnieć sobie nauczanie starożytnego greckiego filozofa Arystotelesa na ten temat. Newman, który studiował Arystotelesa, znałby słynne dzieło Arystotelesa, Etykę nikomachejską.

Według Arystotelesa szczęście jest ostatecznym celem ludzkiej egzystencji. W Etyce wyjaśnia on swoją teorię szczęścia. Arystoteles pyta: „Jaki jest kres lub cel, ku któremu powinniśmy kierować wszystkie nasze działania?”. Choć doczesny dobrobyt ma wartość, to żadna ulotna rzecz nie może zająć miejsca naczelnego dobra, do którego ludzkość powinna dążyć. Aby akt był ostatecznym celem, musi być samowystarczalny i ostateczny, „…to co jest zawsze pożądane samo w sobie i nigdy ze względu na coś innego…” (Etyka Nikomachejska, 1097a30-34). Arystoteles twierdzi, że prawie wszyscy zgodziliby się, iż szczęście jest celem, który spełnia wszystkie te wymagania. Ten rodzaj szczęścia, po grecku „eudaimonia”, nie jest ulotny, ale jest celem samym w sobie.

Nauka Arystotelesa nie stoi w sprzeczności z chrześcijaństwem, wręcz przeciwnie, pomaga nam dobrze zrozumieć to, co jest pełniej rozwinięte w etyce chrześcijańskiej. I to właśnie rozważa w swoim kazaniu bł. John Henry Newman.

Dla Newmana: „…dusza człowieka jest stworzona do kontemplacji swego Stwórcy i nic innego, jak właśnie ta głęboka kontemplacja jest jej szczęściem. Cokolwiek dusza może posiadać poza tym, to i tak pozostaje niezaspokojona, dopóki nie zostanie obdarowana Bożą obecnością i nie będzie żyła w jej świetle.” Prawdziwe i trwałe szczęście musi więc pochodzić od Boga. Newman kontynuuje:

„Jeśli tak jest, to od razu mamy powód, aby powiedzieć, że myśl o Bogu, i nic oprócz niej, nie jest szczęściem człowieka; bo chociaż jest wiele innych rzeczy, które mogą służyć jako przedmiot wiedzy i motyw do działania, to jednak uczucia wymagają czegoś bardziej rozległego i trwalszego niż wszystko, co zostało stworzone…  Tylko On jest wystarczający dla serca, które sam stworzył.” 

To właśnie miał na myśli św. Augustyn, gdy w Wyznaniach pisał: „Stworzyłeś nas, Panie, jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (Wyznania I, 1, tłum. Zygmunt Kubiak).

Newman zgadza się z tym w pełni: „Ale jest jeszcze inny powód, dla którego tylko Bóg jest szczęściem naszych dusz. Kontemplacja Boga i niczego poza Nim, jest w stanie w pełni otworzyć umysł, przynieść mu ulgę, odblokować, umocnić i wypełnić nasze uczucia. Możemy rzeczywiście kochać rzeczy stworzone z wielką intensywnością, ale gdy takie uczucie jest odłączone od miłości Stwórcy, jest jak strumień płynący w wąskim kanale, dziki, gwałtowny, mętny. Serce wypływa jak gdyby tylko jednymi drzwiami; nie rozszerzając się na całego człowieka”.

Jak więc kontemplacja Boga może dać trwałe szczęście? Musimy najpierw pozwolić Bogu wejść do naszego serca. „Byty stworzone nie mogą nas otworzyć (…) Nikt poza obecnością naszego Stwórcy nie może do nas wejść; bo nikt poza Nim nie może otworzyć i wypełnić całego serca we wszystkich jego myślach i uczuciach.”

Szczęście, trwałe szczęście, pochodzi tylko z kontemplacji Boga, który doskonale nas zna i kocha, zna nawet dokładną liczbę włosów na naszej głowie. Otwórzmy Mu nasze serca, poprośmy, by zamieszkał w nas, byśmy kontemplowali Go w Jego doskonałości. A gdy nasze serca są smutne, gdy doświadczamy choroby lub straty, gdy jesteśmy utrudzeni, gdy szczęście wydaje się odległe, pamiętajmy o tej pięknej modlitwie św. Bonawentury: „Obyś Ty sam był zawsze moją nadzieją, całą moją pewnością, moim bogactwem, moją rozkoszą, moją radością, moim odpoczynkiem i spokojem…, w którym niech mój umysł i moje serce będą utwierdzone i zakorzenione niewzruszenie odtąd i na wieki. Amen.”

 

 

 

*oryginalny tytuł: The Thought of God, the Stay of the Soul: Newman on Happiness 
**artykuł został opublikowany 26 VII 2019 r., przed kanonizacją Newmana (przyp. filipini.eu)

 

 

 

Barbara H. Wyman, M.A., M.F.A., wykłada język angielski i łacinę
na Uniwersytecie Stanowym McNeese w Lake Charles w Luizjanie,
gdzie mieszka wraz z mężem;
na filipini.eu opublikowaliśmy już kilka tekstów tej Autorki

za: