Aktualności,  ON-LINE,  Oratorium Domowe

Newman – święty dla nas, inspiracja 80

Monstrancja adoracyjna w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Oziornoje w Kazachstanie

 

 

Szacunek i wiara w Bożą obecność

ks. Juan R. Vélez*

 

tłumaczenie: s. Anna Musiał RSCJ

 

 

Ze smutkiem trzeba przyznać, że przyzwyczailiśmy się wypowiadać na próżno imię Boże lub słyszeć, jak robią to inni. Niewiele jest szacunku w sposobie ubierania się i zachowania ludzi w kościele. Zatraca się poczucie świętości i czci należnej Bogu.

W okresie adwentu św. John Henry Newman wygłosił kazanie zatytułowane „Cześć/szacunek, wiara w Bożą obecność”. Rozpoczął słowami proroka Izajasza: „Oczy twe ujrzą Króla w całej jego krasie, zobaczą krainę bardzo rozległą” (Iz 33,17), przypominając nam, że Bóg mieszka pośród nas w swoim Kościele, w którego obrzędach i ceremoniach możemy już „ujrzeć Króla w Jego pięknie, „ujrzeć krainę bardzo daleką”.

Jednak „taki pogląd jest obcy większości ludzi. Nie zdają sobie sprawy z obecności Chrystusa, ani nie uznają, że winni ją sobie uświadomić. Nawet ci, którym bliska jest postawa powagi, prawie lub całkiem zapomnieli o tym obowiązku”. Newman przedstawia dwie grupy ludzi, którzy działają bez należnego szacunku wobec Boga:

„Pierwsza grupa to ci, którzy myślą, że nigdy nie byli wystawieni na wielki gniew Boga; a następnie ci, którzy myślą, że kiedyś Boga rozgniewali, ale teraz jest inaczej, ponieważ wszystkie grzechy zostały im przebaczone; z jednej strony są ci, którzy uważają, że grzech sam w sobie nie jest wielkim złem, z drugiej zaś ci, którzy uważają, że nie ma w nich wielkiego zła, gdyż zostali przyjęci w Chrystusie ze względu na ich wiarę”.

W pierwszej grupie są osoby, które uważają, że katolickie wyznanie wiary jest zbyt surowe, „którzy twierdzą, że nie ma znaczenia to, w co człowiek wierzy, więc jego postępowanie jest szanowane i uznane, którzy uważają, że wszystkie obrzędy i ceremonie są zwykłymi drobiazgami (jak to określają)” i ci posuną się aż do zwątpienia w prawdę o Chrystusowym odkupieniu lub o Jego Boskiej naturze. Inna grupa to ludzie, którzy nie wątpią w te doktryny i wiedzą, że kiedyś byli grzesznikami, ale teraz uważają, że Bóg wszystko im przebaczył, i że w Dniu Ostatecznym nie będą mieli nic do powiedzenia.

Podsumowując, pierwsza grupa składa się z osób, które opowiadają się za relatywizmem doktrynalnym i moralnym, a druga z tych, które uznają Boże miłosierdzie.

Obie grupy mają ze sobą coś wspólnego:

Bóg [postrzegany] po prostu jako Bóg miłości, a nie bojaźni i czci jednocześnie – jedni rozumieją miłość jako łaskawość, a drudzy jako miłosierdzie. W konsekwencji ani jedni, ani drudzy nie traktują Boga Wszechmogącego z należytą bojaźnią, a zatem jednym i drugim brakuje oznak tej bojaźni.

Newman podaje długą listę przykładów tego braku bojaźni Bożej, która może służyć nam wszystkim jako rachunek sumienia. Wylicza następujące niewłaściwe postawy:

  • Swobodne mówienie o Bogu Wszechmogącym i poufałe używanie Jego imienia.
  • Mówienie w niedbały sposób o tajemnicach Boga lub dyskutowanie o nich.
  • Twierdzenie, co Wszechmogący Bóg musi zrobić lub czego nie może zrobić.
  • Aroganckie mówienie o nawróceniu i przebaczeniu Bożym.
  • Niechęć do pokłonu przed imieniem Jezusa, a do czego zachęcał św. Paweł.
  • Odnoszenie się do Chrystusa tylko jako do człowieka.
  • Zwracanie się do Pana zbyt poufałym tonem lub modlenie się w sposób pompatyczny.
  • Działanie lub mówienie z lekceważeniem w kościele.

Dla Newmana jest oczywiste, że religia jego czasów, podobnie jak nasza dzisiaj, „jest pozbawiona bojaźni”. Wraz z tym brakiem czci dla Boga występuje powszechne nieposłuszeństwo wobec Jego przykazań i zaniedbywanie sakramentów. Ludziom brakuje podziwu i bojaźni Bożej.

głębia uczuć, którą powinniśmy mieć — tak, mieć w intensywnym stopniu – jakbyśmy dosłownie patrzyli na Boga Wszechmogącego; dlatego są to uczucia, które będziemy mieć, jeśli zdamy sobie sprawę z Jego obecności. W stopniu, w jakim uwierzymy, że On jest obecny, będziemy je przeżywać; a nie mieć ich, to nie uświadamiać sobie i nie wierzyć w Jego obecność. Jeśli więc obowiązkiem jest czuć się tak, jakbyśmy Go widzieli, czy też mieć wiarę, to obowiązkiem jest mieć te uczucia; a jeśli grzechem jest brak wiary, to grzechem jest brak tych uczuć.

Newman uważa, że ​​ten sposób postępowania wynika z braku „świadomości obecności Boga”.

Chociaż nie widzimy Chrystusa, wierzymy, że już przyszedł w ciele i jest dla nas niewidzialny.

Myśl o naszym Zbawicielu, nieobecnym, a jednak obecnym, jest jak myśl o odebranym nam przyjacielu, który jakby we śnie powrócił do nas, choć w tym przypadku nie we śnie, ale w rzeczywistości i prawdzie. Odchodząc, powiedział do swoich uczniów: „Znowu was zobaczę i rozraduje się serce wasze”.

Dla św. Newmana stan umysłu tych, którzy odczuwają niewidzialną obecność Chrystusa, ale wierzą, że jest On po prawicy Boga, jest stanem radości i bólu, podziwu i zdumienia, co określa się „bojaźnią”. Podsumowuje, że „bojaźń Boża musi być obowiązkiem, bo obowiązkiem jest żyć w obecności Boga, musi być przywilejem Ewangelii, skoro duchowy widok „Króla w Jego piękności” jest jednym z jej przywilejów”. I dlatego „Bojaźń Pańska jest początkiem mądrości”.

Prawie sto lat po „Kazaniach Parafialnych” Newmana, św. Josemaría Escrivá, zachowując nienaruszoną prawdę o wielkości Boga i odpowiedzi stworzenia wobec Stwórcy, dodał ważny element do chrześcijańskiego rozumienia bojaźni Bożej. Ten święty kapłan opisał bojaźń Bożą jako bojaźń synowską, która jest przede wszystkim bojaźnią przed niezadowoleniem Boga, który jest naszym kochającym Ojcem. To strach pełen zaufania do Boga.

Kontynuując czas Adwentu, dobrze jest sprawdzić, czy mamy żywą świadomość rzeczywistej obecności Chrystusa, a jednocześnie synowską bojaźń wobec Pana. Starajmy się, aby akty wiary objawiały się w sposobach naszego działania i mówienia oraz w naszym kulcie religijnym, zdając sobie sprawę, że „częste przychodzenie do Najświętszego Sakramentu jest aktem wiary, podobnie jak zachowanie spokoju i czci podczas tej świętej służby jest aktem wiary”.

 

 

*ks. Juan R. Vélez, były lekarz, jest katolickim księdzem Prałatury Opus Dei; pisze o kardynale Newmanie i z dziedziny etyki lekarskiej; na filipini.eu opublikowaliśmy już kilka tekstów tego Autora

 

tekst ukazał się na: 
www.cardinaljohnhenrynewman.com