Familiaris Tractatio Verbi Divini* 165
15 XI – XXXIII Niedziela Zwykła
Mt 25, 14-30
Panie, nasz Boże, spraw, abyśmy znajdowali radość w Twojej służbie, † albowiem szczęście trwałe i pełne możemy znaleźć tylko w wiernym oddaniu się Tobie, * Stwórcy wszelkiego dobra. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
✠ Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
za: brewiarz.pl
Kiedy pierwszy raz spotkałem się z tym fragmentem Ewangelii, we wczesnym dzieciństwie, dosłownie brałem słowo „talenty” – jako nasze ludzkie zdolności i umiejętności. Dziwiłem się wtedy, jak można pójść i zakopać je w ziemi. Później dowiedziałem się, że talent w starożytności oznaczał ogromną ilość pieniędzy – według współczesnych miar odpowiada to około 30 kg złota, a w przeliczeniu sumie, którą dziś obracają tylko zamożni ludzie.
Pochylając się ponownie nad tym Słowem Bożym i rozważając je czuję, że właściwy będzie jednak powrót do pierwotnych skojarzeń. Talent można szeroko rozumieć jako dar od Boga. Każdy człowiek taki dar otrzymał – u niektórych jest widoczny na pierwszy rzut oka, inni muszą go głęboko w sobie szukać, zdarza się że trwa to całe lata, zanim dana osoba znajdzie swoje życiowe „powołanie” i odkryje swoje faktyczne talenty. Czasem jest to uzdolnienie artystyczne, sportowe, może być zmysł techniczny, także wyjątkowa pomysłowość, wyobraźnia, charyzma lub empatia, a niekiedy dar błyskotliwego pomnażania współczesnych odpowiedników „talentów” – pieniędzy i majątku.
Wszyscy za to jesteśmy zobowiązani mądrze się nim posługiwać i wciąż go rozwijać. Ewangelista przedstawia różne postawy osób obdarzonych talentami. Ci roztropnie postępujący dzielą się nimi ze światem – pozwalają innym ludziom, społeczeństwu czerpać korzyści ze swoich unikalnych umiejętności lub bogactw, a na końcu okazuje się, że wcale na tym nie stracili, lecz zwielokrotnili to, co mieli. Talent można jednak „zakopać w ziemi” – tak, jak zrobił sługa, motywowany strachem przed surowym panem. Myślał tylko w kategoriach zachowania stanu posiadania, a dzielenie się postrzegał przede wszystkim jako ryzyko straty.
Pamiętajmy, że nasze ludzkie talenty są iskrą Bożej Miłości, jakie dostaliśmy, by je pielęgnować, Tę iskrę musimy cały czas rozpalać i nieść ten ogień pośród innych. Tylko wtedy płomień będzie rósł. Miłość Boża działa w ten niezwykły sposób, że nie poddaje się regułom tradycyjnej, ziemskiej ekonomii – im więcej jej oddajemy, tym więcej mamy sami. Można by rzec, że mnoży się od dzielenia. Zaś chroniąc jej płomyk w naszych rękach, kryjąc przed światem i nie pozwalając, by zgasił go najmniejszy wiatr być może faktycznie utrzymamy go przy życiu i będzie się jakoś tam tlił – jednak będzie to tylko małe, marne odbicie tego, czym mógłby się stać. Nie taki był zamysł Tego, który ten ogień wzniecił.
Bóg z pozoru zaskakuje nas również tym, że daje nam wybór. „Z pozoru” – gdyż czasem może czujemy się przymuszeni nakazami wiary do różnych rzeczy. Okazuje się, że bycie chrześcijaninem jest kwintesencją wolności – możemy zrobić z naszymi talentami co tylko zechcemy. Pamiętajmy wszak, że Ten, kto nam je przekazał, rozliczy nas kiedyś z gospodarowania swoim największym Darem. Błędne jest jednak postrzeganie tego jako groźby – ja widzę tutaj przede wszystkim ogromną motywację i wielką siłę, napędzającą czynienie dobra.
Autor:
Dariusz Ciepliński,
Tato Ministranta
* Nawiązujący do sposobu św. Filipa Neri krótki, przystępny komentarz do Liturgii Słowa. Autorami refleksji na niedziele i święta są świeccy, osoby w różny sposób związane z naszym oratoryjnym duszpasterstwem. Mamy nadzieję, że ta propozycja ciesząca się coraz większym Państwa zainteresowaniem, pomaga w przygotowaniu się do Mszy św. i jest także okazją do lepszego poznania osób, które z widzenia znamy z kościoła filipinów.