Aktualności

ks. Antoni Bonifacy Brzeziński

 

 

urodził się w 5 czerwca 1820 r. w Poznaniu*
zmarł w Tarnowie, 19 stycznia 1898 r;
został pochowany w grobowcu filipinów na Starym Cmentarzu 

 

Ks. Antoni Brzeziński. Data śmierci w spisie księży (1898). Znałem go jako student. Wysokiego wzrostu, szczupły, dobry kaznodzieja. Miał wielkie wzięcie u inteligencji w Tarnowie jako (jak mówiono) profesor były historii w seminarium w Poznaniu. On napisał historię klasztoru w Gostyniu jako pamiętnik „Jasnej Góry” (?). Zajmował się ubogimi jako członek towarzystwa Św. Wincentego a Paulo. Opiekował się i wspierał ubogich studentów, którzy go naciągali i jego dobroć i miłosierdzie wyzyskiwali. (Ks. Franciszek Mróz COr – +1955 r.). Także tutaj warto przytoczyć dosyć obszerny i szczegółowy nekrolog, umieszczony w tygodniku „Pogoń” ze stycznia 1898 roku. „Ks. Antoni Brzeziński, Filipin. Dnia 19 b.m., o godzinie 9.45 pożegnał się z tym światem ś. p. Antoni Brzeziński, członek Zgromadzenia XX. Filipinów w Tarnowie. W prostej czarnej trumnie, bez mowy pogrzebowej chowano śmiertelne szczątki tego zacnego robotnika Bożego. Ś. p. Antoni był synem mieszczańskim w Poznaniu. Urodził się w r. 1820 jako jedynak matki liczącej 50 lat przeszło. Po skończeniu nauk gimnazyalnych w Poznaniu, słuchał teologii w Bonn i w seminaryum gnieźnieńskiem. Był potem katechetą przy gimnazyum w Trzemesznie i gdy ruchy patryotyczne w r. 1846 i 1848 w Wielkopolsce zapanowały, brał w nich żywy udział jako kapelan wojsk polskich. Z krzyżem w ręku zagrzewał braci swych w bitwie pod Miłosławiem. Gdy Prusacy zwyciężyli, stracił nieboszczyk urząd katechety i za udział w komitecie narodowym miał proces z przymusową wysełką po za granice księstwa Poznańskiego. Bawił pod on czas w Berlinie. Wygrawszy proces wrócił do Wielkopolski i przyjął wikaryat w Swarzędzu, potem probostwo w Baszkowie. Wnet atoli powołał go ś. p. Arcybiskup Przyłuski do Poznania na profesora historyi i prawa kanonicznego w seminaryum duchownem, zrobił go swym radcą, spowiednikiem klasztoru PP. Urszulanek i prezesem wszystkich konferencyj św. Wincentego a Paulo. Za jego sprawą we wszystkich miastach znaczniejszych utworzyły się nowe konferencye i wydawano roczne sprawozdania z działania błogiego tych stowarzyszeń. Kształcąc młodzież duchowną, urabiał swe szlachetne serce przez styczność z ubóstwem coraz bardziej. Ceniony był jako kaznodzieja, przemawiający prostym, jędrnym stylem Skargowskim. Dwie tylko mowy ogłosił drukiem, jakoto: mowę na pogrzebie śp. Arcybiskupa Przyłuskiego i mowę przy zwłokach śp. Feliksa Kozłowskiego, prof. gnieźnieńskiego seminaryum. Przyjacielem był i doradcą śp. Bujanowskiego (sic!) Edmunda, pana święckiego i wielkiego serca, założyciel Zgromadzenia Służebniczek N.M. Panny. One też wieńcem otoczyły trumnę śp. Antoniego, czcząc w nim swego współzałożyciela i długoletniego komisarza biskupiego. Z prac literackich ogłosił: „Historyę Soboru Trydenckiego”, dwutomową książkę p. n. Pamiątka jubileuszu dwuchsetniego Zgromadzenia XX. Filipinów w Gostyniu w r. 1869, tłomaczył „Szkoła doskonałości” Drużbickiego, wydał „Zbiorek modlitw” dla Zgromadzenia Służebniczek i dwa dziełka ascetyczne, nadto pozostawił kronikę XX. Filipinów w rękopisie. Do Kongregacyi XX. Filipinów wstąpił w czasie administracyi X. prałata Brzezińskiego w Poznaniu przed objęciem stolicy Arcybiskupiej przez Arcyb. dzisiaj kardynała Ledóchowskiego. Jako Filipin objął dyrekcyę zakładu ks. demerytów w Osiecznie i swą łagodnością, pokorą wpływał zbawiennie na swych poddanych. Doczekał się tej pociechy, że kiedy rząd rozwiązując zakład w r. 1875, publikował księżom zakładowym jako im wolno opuścić zakład, jeden w imieniu wszystkich odpowiedział: ks. Arcybiskup nas tu przysłał i on nas tylko zwolnić może nie rząd. Po rozwiązaniu i gwałtownem wydaleniu z kongregacyi Gostyńskiej udał się nieboszczyk wraz z braćmi najpierw do Krakowa, a potem do Tarnowa. Pociągająca to była postać, kapłan głębokiej pobożności, światły i tak dobry dla ubogich. Znał co cierpią „biedaczkowie”, cicho czynił wiele dla nich, płyną łzy wdzięczności i żalu po zgasłym, bo nie zliczysz osób, rodzin, domów, gdzie zaglądał, wspierał i pocieszał. Wygnańcom z Księstwa wyrabiał urzęda i posady, chorym obiady, młodzieży torował drogę do kształcenia. Wszędzie znajdował posłuch i otwierano jego zamysłom serca i kieszenie. Grosz zebrany na probostwie w Baszkowie ciepłą ręką wydał przed laty na „Towarzystwo pomocy naukowej” w Poznaniu, na legaty pobożne w Baszkowie, Krotoszynie, a w kilku miejscach w Galicyi przyczynił się do powstania ochronek pod zarządem Służebniczek i innych. Któż zdoła wyliczyć wszystkie jego wsparcia starannie ukrywane! Zresztą znał go Tarnów i wspaniały pogrzeb świadczył, jaką cześć zjednał sobie ten kapłan prawy podług serca Boskiego żyjący. Światłość wiekuista niech mu świeci na zawsze!”**

 

Na podstawie opracowania ks. Mieczysława Stebarta COr „Notatki z naszej przeszłości”, Oratoriana 60 (2008), przygotowanego w oparciu o krótkie zapiski trudnego do rozszyfrowania autora, znalezione w archiwum Tarnowskiej Kongregacji; uzupełnione kilku zapiskami ks. Franciszka Mroza COr (+1955) oraz obszerniejszymi nekrologami z tarnowskiego tygodnika politycznego i ekonomiczno-społecznego „Pogoń”. Zachowana została pisownia oryginałów, w niektórych wypadkach niezgodna z dzisiejszą ortografią. Czasem rozszerzono informacje, wskazując źródła.

 

 

 

* wikipedia.pl
** „Pogoń”, Tarnów, 22 stycznia 1898 r.