400!,  Aktualności

Historia doktora mistycznego – Teresa od Jezusa, reformatorka karmelu

 

„Solo Dios Basta” (Bóg sam wystarczy)

ks. Robert Piechnik COr

 

Jedyna kobieta w gronie „czterech Hiszpanów” kanonizowanych ze św. Filipem i pierwsza kobieta z tytułem doktor Kościoła. Gotowa do poświęceń i ascezy jako dziecko, przez 20 lat była przeciętną zakonnicą. W wieku dojrzałym stała się narzędziem Boga w wielkim dziele reformy zakonu karmelitańskiego. Poznajmy temperamentną patronkę szachów i szachistów…

„Teresa z Ahumady, albo też, jak nazywa się imieniem zakonnem, Teresa od Jezusa, urodzona 1515 roku w Avili w Starej Kastylji, stanowi jedną z najwspanialszych i najbardziej powabnych postaci w całej historji Kościoła tak z powodu wewnętrznego bogactwa, jak i wszechstronności niezrównanych wprost darów umysłu. Na polu teologji mistycznej cieszy się w Kościele katolickim pierwszorzędną powagą; nikt przed nią rozmaitych stanów mistycznych tak szczegółowo nie opisał i tak jasno nie rozróżnił, nikt po niej nie dorzucił istotnych nowych spostrzeżeń do podanych przez nią opisów; co najwyżej uczeń jej i przyjaciel, Jan od Krzyża, stanąć pod tym względem może u boku swej mistrzyni. Przez reformę wreszcie zakonu karmelitańskiego, któremu nowy dała polot, na którym po części nowe wycisnęła znamię i nowe przed nim otworzyła pola pracy, dorównywa ona wielkim założycielom zakonów XVI stulecia i w jednym z nimi staje szeregu. (…)

Szlachetna natura Teresy przejawia się już w dziecięcych jej latach, spędzonych w zdrowym klimacie wysoko położonej Avili. (…) Na miejscu, gdzie stał jej dom rodzinny, wznosi się barokowy kościół św. Teresy, pokój, w którym ujrzała światło dzienne, zamieniony został na wspaniale przyozdobioną kaplicę. Zachował się jeszcze stary ogródek przy domu. Tam to, mając lat siedm, czytała ze starszym swym bratem w legendach o Świętych opisy cierpień i triumfu męczenników; wówczas to szczególniejsze na niej wywarła wrażenie myśl, iż owi bohaterowie chrześcijaństwa na takiej drodze zdobyli sobie nieskończoną chwałę. »Na zawsze, na zawsze«, powtarzają sobie oboje i niebawem powzięła już Teresa swe postanowienia: w dziecięcej prostocie puszcza się z bratem w drogę do kraju murzynów, aby śmiercią męczeńską zdobyć tam sobie szczęście bez końca. Odprowadzona do domu przez wuja, wraz z bratem, buduje sobie pustelnię, w której wspólnie z nim odmawia różaniec. Wszakże po wczesnej śmierci matki, inne wpływy działać na nią poczynają. Potajemna lektura rycerskich powieści i stosunki towarzyskie z krewnymi płochego usposobienia, budzą w niej kobiecą żądzę przypodobania się i skłonność do światowości; od ciężkiego upadku chroni ją wysokie poczucie godności i wrodzona szlachetność umysłu. Stan taki trwał zaledwie tylko przez ćwierć roku; w klasztorze Augustjanek w Avili, do którego ojciec oddał ją na wychowanie, gdy miała lat czternaście, rychło bardzo odżyły wrażenia lat dziecięcych, spędzonych w pobożności; wszakże po ciężkich dopiero walkach wewnętrznych postanowiła sama poświęcić się życiu zakonnemu, a i wtedy obrała sobie tylko łagodniejszego kierunku klasztor, Karmelitanek w Avili. (…)

Teraz więc od roku 1535 do 1562 należała Teresa do klasztoru Wcielenia w Avili. (…) Klasztor w Avili nie posiadał właściwej klauzury; Teresę zwłaszcza, odznaczającą się wysoką inteligencją, wzywano często do kraty, ona zaś w światowych rozmowach znajdowała upodobanie. Życie wewnętrzne w głębokiem skupieniu, przy tak nieustannem rozproszeniu, rozwijać się nie mogło. Tak to młoda zakonnica w wewnętrzną zapadła rozterkę; czuła w sobie pociąg do zajmowania się wyłącznego Bogiem i rzeczami duchownemi, z drugiej strony jednak i rzeczy światowe radość jej sprawiały. Dokładny rys swego stanu duszy odnalazła później w tych rozdziałach Wyznań św. Augustyna, w których tenże opisuje swe wahania pomiędzy Bogiem i światem; Augustyn, w słynnym opisie swego nawrócenia, stał się tym, który przykładem swym obudził w Teresie zapał do powzięcia rozstrzygającego postanowienia. Poprzednio już niezmiernie głębokie wrażenie wywarł na nią posąg okrytego ranami Zbawiciela i serce jej silnie od upodobania w rzeczach światowych odciągnął. Z chwilą tego postanowienia otwiera się dla Teresy nowy okres życia, czas wewnętrznych przeżyć mistycznych. Uczuła się naraz całkiem przenikniętą obecnością Boga; »Było mi — tak pisze — zgoła niemożliwem powątpiewać o tem, że On przebywa we mnie, lub że ja całkiem w Nim jestem pogrążona«; czuła się przytem tak podniesioną na duszy, iż zdawała się zupełnie odchodzić od zmysłów. Nastąpiły potem widzenia, wśród których przestawała z Chrystusem i obcowała z niebem, otrzymując pouczenia z góry; doznawała wrażenia, jakby dusza jej znagła w nowe wewnętrzne zmysły, na wzór zmysłów ciała, wyposażoną została. Wizje te najczęściej oddziaływały bezpośrednio na rozum, później też jedncześnie i na wyobraźnię, nigdy jednak podczas swych wizyj nie widziała nic oczyma ciała. Przenikało ją przytem uczucie niewymownego szczęścia; jedną godziną tego nadprzyrodzonego światła czuła się nadmiernie nagrodzoną za długoletnie trudy i przezwyciężenie, które sprawiło, iż mimo wszelkich trudności wytrwała w modlitwie. (…) Teresa, mimo wszystkich zrazu wątpliwości, uspokoiła się z czasem co do prawdziwości swych stanów mistycznych. Powiada, że jak długo trwały takie ekstatyczne przejawy, było rzeczą całkiem oczywistą, iż nie mogły mieć przyczyny przyrodzonej; gwałtowna zmiana ku lepszemu, jaka się w niej dokonała za pośrednictwem łask mistycznych, wskazywała również na rękę Boga. Podczas takiej ekstazy wzbogaca Bóg w najkrótszym czasie duszę takiemi skarbami, jakichby z największym nawet wysiłkiem w ciągu lat dwudziestu nie mogła zdobyć pracą; przenika ją poczucie lekceważenia wszystkiego, co ziemskie i niezwyciężona odwaga do przedsiębrania wielkich rzeczy na chwałę Bożą. (…)

Bezpośredniej pobudki do pracy reformatorskiej u Teresy szukać znów należy na polu mistyki. Pewnego dnia uczuła się z ciałem i duszą przeniesioną do piekła i ujrzała miejsce, do którego doprowadziłoby ją w końcu życie pozbawione wyraźnej religijnej gorliwości. Przerażające wrażenie, doznane wskutek tej wizji, uważała za jedną z największych łask w życiu otrzymanych; wszelkie cierpienia ziemskie uważała już odtąd za niegodne wzmianki; przepełniła ją nawskróś wdzięczność ku Bogu, gotowość do wielkich czynów i cierpień dla Niego, litość nad temi licznemi duszami, które sobie grzechami tak straszne gotują miejsce, pragnienie surowością życia uzykania od Boga łaski dla grzeszników, zwłaszcza dla błędnowierców we Francji. Naprzód tedy postanowiła regułę swoją zakonną zachowywać jak najdokładniej. Nowe wizje, oraz przychylne usposobienie przyjaciółek, które do rozporządzenia jej złożyły pewne, choć nie wystarczające środki pieniężne, skierowały myśli Teresy ku założeniu osobnego klasztoru o jak najsurowszym kierunku. (…) W nowym tym klasztorze, który oddała pod władzę biskupa z Avili, nie zaś Generała zakonu, przeżyła Teresa aż do roku 1567, pięć najspokojniejszych lat swego życia. Regułę karmelitańską zachowywano tam, bez dozwolonych przez papieży złagodzeń, w pierwotnej surowości, a Teresa konstytucjami swemi jeszcze ją nawet bardziej obostrzyła. Ta wszakże surowość całkowicie pogrążona była w tam znamiennym u Teresy duchu apostolskim, którego też starała się wpoić swym podwładnym zakonnicom; miały one składać Bogu wszystkie swe modlitwy i ofiary, celem wspierania kapłanów w nawracaniu grzeszników, błędnowierców i pogan. (…)

 

Św. Teresa d’Avila, Karmelitanka – miedzioryt autorstwa P. P. Rubensa

 

Wkrótce potem przybył do Avili generał zakonu karmelitańskiego, Giovanni Battista Rossi. (…) W Andaluzji odbył Rossi 20 września 1566 r. kapitułę zakonną, zamianował nowego prowincjała i wydał reformatorskie zarządzenia. W następnym roku uczynił to samo w kastylskiej prowincji zakonnej. Zaproszony przez Teresę, odwiedził też zreformowany klasztor w Avili. W najwyższym stopniu ucieszony, ujrzawszy tu znowu zakon karmelitański w dawnym rozkwicie, otworzył Rossi przed Teresą szerokie pole dla jej gorliwości i żądzy czynu, udzielając jej pełnomocnictwa na fundację innych jeszcze reformowanych klasztorów; później zaś pisał do niej, że może założyć ich tyle, ile ma włosów na głowie. Ze zwykłą sobie odwagą przyjęła Teresa i to zlecenie i jeszcze je nawet rozszerzyła. Zaledwie bowiem Generał opuścił Avilę, gdy przyszła jej myśl, że klasztorom żeńskim, które miała założyć, niezbędną będzie podpora ze strony reformowanych klasztorów męskich; potrzeba zatem przyłożyć rękę zarówno do reformy Karmelitów, jak Karmelitanek. (…) Teresa weszła naogół odtąd w nową epokę życia. Stany mistyczne trwają jeszcze nadal, wspina się nawet na coraz wyższe stopnie, wszakże jest to obecnie przedewszystkiem Teresa, założycielka klasztorów, odnowicielka swego zakonu, która zwraca na siebie uwagę innych. Sława jej rozeszła się po Hiszpanji; raz po raz ktoś z wysokiej szlachty, to znów jakiś pobożny kupiec dom jej ofiarowuje. W osłoniętym powozie, który jej klasztor zastępować musi, udaje się wtedy na miejsce; spotykamy ją to w samem sercu Hiszpanji, w Toledo lub Segovji, to wysoko na północy w Burgos lub Palencji, to znów w najdalej ku południowi wysuniętej Sevilli lub Granadzie. Najczęściej udaje się jej po długich pertraktacjach i wśród licznych trudności założyć nowy bardzo zrazu ubogi klasztor, który wkrótce potem umacnia się i rozwija. Oprócz reformowanego klasztoru w Avili, powołała do życia w krótkim okresie czasu od r. 1567 do 1582 nie mniej, jak 16 nowych klasztorów żeńskich. (…) Ze wzrastającym niepokojem śledzili Karmelici złagodzonej reguły postępy reformy, która im najlepszych ludzi zabierała. (…) Dnia 22 czerwca 1582 r. pojawiło się brewe, które spełniło pragnienia Teresy. Dnia 3 marca 1581 r. w Alcalá otwartą została kapituła, która orzekła rozdział prowincyj. Obserwanci pierwotnej reguły karmelitańskiej liczyli wtedy 300 mnichów i 200 zakonnic w 22 męskich i żeńskich klasztorach.

Zadanie życiowe Teresy było tedy spełnione. Od 1580 do 1582 r., wśród zwykłych trudności, założyła jeszcze pięć żeńskich klasztorów. W powrotnej drodze do Avili, nastał 4 października 1582 r. w Alba de Tormes od dawna przez nią upragniony dzień, w którym »wygnanie« jej na tej ziemi dobiegło do końca. Niedługo przedtem wskazała dawnemu swemu spowiednikowi i kierownikowi sumienia na zakończenie swego pisma o zamku duszy i poleciła mu powiedzieć, iż doszła do opisanego w niem stopnia mistycznego zjednoczenia, na którym dusza ustawicznie pogrążona jest w Bogu, a mimo to nie trudności, lecz pomocy doznaje w zewnętrznej pracy dla Boga i w najdoskonalszy sposób łączy w sobie życie Marji i Marty.

Co do niej samej, znamiennem jest to połączenie najwyższej kontemplacji z jak naiszerszem oddziaływaniem na świat zewnętrzny. Pragnęła, by tenże duch i zakon jej przeniknął. Unosiła się radością, gdy Karmelici poświęcali się pracy apostolskiej, głosząc kazania i naukę wiary, lub nad brzegami Kongo wszczynali próby misyj wśród pogan. Także i żeńskie klasztory, przez nią zreformowane, miały wszystkie swe modlitwy i ćwiczenia pokutne ofiarowywać za dusz zbawienie. Pozostało też to cechą znamienną zapoczątkowanej przez nią reformy. Karmelici, od Teresy biorący swą nazwę, wiele zdziałali na polu misyjnem wśród pogan: przy założeniu Propagandy, jak również paryskiego seminarjum misyjnego, najbardziej wpływowego Towarzystwa misyjnego nowszych czasów, Karmelici wybitny przyjmują udział. Na polu nauki teologicznej znakomitych dokonali czynów przez swe kolegja w Alcalá i Salamance i opracowane tamże obszerne zestawienia całej treści filozofji kościelnej i teologji. Jednakże i po śmierci Teresy potrzeba jeszcze było gwałtownych walk, zanim myśl jej rzeczywiście cały zakon przeniknęła. Karmelici bowiem, było to pierwotnie zgromadzenie pustelników; wywieranie wpływu na świat spółczesny i otaczający, dopiero po przesiedleniu się do Europy za cel sobie postawili i przez długi czas jeszcze panowały wśród nich różnice zdań, co do zakresu, w jakim mieli łączyć pracę duszpasterską z pierwotnym kierunkiem życia kontemplacyjnego. Gracian, pierwszy prowincjał reformowanych Karmelitów, urząd swój sprawował jeszcze w duchu Teresy; lecz inny zgoła pogląd na rzeczy miał następca jego Niccolo Doria, Genueńczyk, który przybył do Hiszpanji jako przedstawiciel domu bankowego, i wyrzekłszy się ogromnej fortuny, w r. 1577 wstąpił do zakonu Karmelitów. Misjonarzy z nad brzegów Kongo odwołał, pracę duszpasterską ograniczył do minimum, opierał się dalszemu rozszerzeniu zakonu poza granicami Hiszpanji, obostrzył surowość tak w zewnętrznym trybie życia, jak i w zarządzie zakonu. Gracjan usunięty został z zakonu, Juan de la Cruz wygnany do odległego klasztoru. Hiszpańscy reformowani Karmelici stają się odtąd zakonem niemal wyłącznie kontemplacyjnym, zabiegi Teresy na tym ważnym punkcie we własnej jej ojczyźnie całkiem zostały pokrzyżowane. Dziwnem jednak zrządzeniem przyszło do tego, iż właśnie Doria zmuszony był w r. 1584 poza granicami Hiszpanji, w Genui, założyć klasztor reformowanych Karmelitów, za którym niebawem poszły inne w Rzymie i Neapolu. Na włoskim gruncie rozwinął się następnie zakon karmelitański zupełnie w zakreślonym przez Teresę kierunku; przybiera on tu nową cechę i dochodzi do nowego i wysokiego rozkwitu. To, do czego od początku XV stulecia nieustannie dążyli najznakomitsi mężowie z pośród Karmelitów, czego jednak nigdy ku zadowoleniu swemu nie osiągnęli, mimo, że narażali przytem swą osobistą powagę i opierali się na środkach prawnych, które im kodeks kościelny podawał do ręki, to wprowadziła w życie ze swej klasztornej celi zwykła zakonnica, wsparta jedynie na swej kontemplacyjnej modlitwie i na swej ufności w Bogu, wśród tysiąca trudności i wbrew woli własnych przełożonych.”[1]

 

Poemat św. Teresy „Miły mój dla mnie, a ja dla Niego”:

Gdym się wyzbyła tutaj wszystkiego,
Znalazłam szczęścia zdrój,
I odtąd jestem wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

Gdy Boski Łucznik strzałą swą zranił,
Przeszył do głębi serce me,
Ogień miłości całą mnie strawił,
Że w nim znalazłam szczęście swe.
Odczułam wówczas życia wiecznego
Upajający zdrój,
I jestem odtąd wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

Zranił mnie strzałą rozpłomienioną
I owiał żaru tchem,
Że się uczułam w jedno złączona
Z Bogiem i Stwórcą swym;
I już nie żądam szczęścia innego
Nad tej miłości zdrój,
I jestem odtąd wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

 

[1] Fragmenty życiorysu św. Teresy za: Ludwig Pastor, Katoliccy reformatorzy XVI stulecia, Kraków 1924

 

 

zobacz także:
Robert Piechnik COr, HISTORIA ŚWIĘTEGO WIEŚNIAKA – IZYDOR ORACZ PATRON ROLNIKÓW
Robert Piechnik COr, HISTORIA ŚWIĘTEGO ŻOŁNIERZA – IGNACY LOYOLA PATRON REKOLEKCJI

 

 

 

za: Świętogórska Róża Duchowna, 3/2022 (256), s. 18-23.