Aktualności

Newman – święty dla nas, inspiracja 121

 

 

 

Grzeszna natura człowieka

Justyna Majewska-Michy

 

 

Wchodzimy w okres Wielkiego Postu, kiedy to stajemy w prawdzie o naszej grzesznej naturze. Co na ten temat ma nam do powiedzenia John Henry Newman?

 

W kazaniu zatytułowanym „O lekceważeniu Bożych wezwań i napomnień” Newman, wybitny kaznodzieja, myśliciel i teolog epoki wiktoriańskiej, pochyla się nad istotą grzechu, ukazując, jakie niesie on zagrożenie dla naszego życia duchowego.

 

I odpuść nam nasze winy

John Henry Newman powtarzał, że każdy grzech ma swoją historię i nie jest dziełem przypadku. Jest on bowiem efektem wcześniejszych grzechów popełnionych myślą lub uczynkiem, stanowiąc znak głęboko zakorzenionej złej skłonności. Jak ostatnia kropla przelewa czarę, tak nasz ostatni grzech – obojętne jaki – rujnuje nasze nadzieje na niebo.

Grzesznik zdaje się nie pamiętać, że grzech, który popełnia nie jest pojedynczym grzechem, lecz jednym z całej serii, kolejną pozycją w długim katalogu win i przewinień: Nawet jeśli jest to tylko jeden grzech, to nie jest to grzech pierwszy ani drugi, ani trzeci na liście, ale tysięczny, dziesięciotysięczny, lub stutysięczny w jego długiej historii grzeszenia. Zapomina, że nie jest to jego pierwszy grzech, lecz ostatni, a przy tym być może ten, który dopełnia miary wszystkich jego grzechów. Newman używając przenośni zwraca uwagę na fakt, że to przebiegłość Szatana sprawia, iż grzesznicy rozpatrują swoje występki oddzielnie, podczas gdy Bóg postrzega je jako pewną całość: Poszczególne grzechy są niczym dotknięcia pędzla – najpierw pierwsze, później następne – którymi malarz stwarza obraz na płótnie, albo jak kamienie, które murarz łączy ze sobą wznosząc z nich dom. Wszystkie są ze sobą powiązane, łączą się ze sobą dla pewnego celu i zgodnie ze swym przeznaczeniem.

 

I nie wódź nas na pokuszenie

Angielski kaznodzieja epoki wiktoriańskiej podkreśla, że żaden człowiek nie grzeszy bez próby usprawiedliwienia popełnionych przez siebie grzechów. Istnieją ludzie, którzy porzucają obowiązki religijne, aby uzasadnić swoje zaniedbania i złe występki. Atakują kler i pobożny laikat, rezygnują ze sakramentów zniechęceni upadkami, opuszczają Eucharystię z uwagi na odległość do miejsca kultu, ulegają naturze tłumacząc się, że to Bóg obdarzył nią człowieka, i wreszcie odrzucają autorytet Kościoła. Lekceważąc Stwórcę, dają sobie jeszcze czas na skruchę, żal za grzechy i pokutę. Newman ostrzega, że ludzie ci każąc Bogu czekać na siebie, wystawiają Go na próbę, podobnie jak Szatan Pana Jezusa na pustyni, i w konsekwencji, jak i w ostatecznym rozrachunku, mogą doświadczyć nie Jego łaskawego przebaczenia, lecz surowej sprawiedliwości. Wielu odczuwa pokusę, aby rzucić się w otchłań grzechu, wmawiając sobie jednocześnie, że nigdy nie sięgną piekła leżącego na dole, że nigdy nie roztrzaskają się o jego ostre skały, że nigdy nie zanurzą się w jego płomieniach, bo Aniołowie i święci czekają tam, w ich ostatniej potrzebie – a przynajmniej jakieś powszechne zmiłowanie Boga, którego interwencja ocali ich od potępienia. Oto grzech, jaki popełniają ci ludzie i o którym zamierzam tu mówić: nie jest to grzech niewiary, pychy czy rozpaczy, lecz arogancji.

Naiwni bezbożnicy wierzą, iż z upływem lat będą doświadczali mniej pokus. Podają przykład ludzi starszych, którzy bywają nieznośni, ale na ogół są religijni i nie popełniają śmiertelnych grzechów. Mówią zatem sobie: Nie mogę teraz porzucić grzechu; nie mogę zrezygnować z tego czy innego występku; nie mogę przestać grzeszyć nieumiarkowaniem; nie poradzę sobie bez niegodziwych zysków; nie zostawię mojego pracodawcy czy przełożonego, przez którego nie mogę podążać za głosem swego sumienia. Niemożliwe – nie mogę teraz służyć Bogu, poza tym nie mam czasu, aby zastanawiać się nad sobą i nie odczuwam potrzeby, by żałować za grzechy. Zuchwalcy sądzą, że jeszcze jeden grzech do kolekcji grzechów nie stanowi różnicy, gdyż i tak muszą odpokutować je wszystkie. Ci którzy w ten sposób usprawiedliwiają się przed sobą, nie wiedzą, czym grzech jest w swojej naturze, a zwłaszcza czym są ich grzechy – nie pojmują ohydy ani ogromu swoich występków – poucza Newman.

 

Ale nas zbaw ode złego

Ostatni grzech, jak wskazuje teolog z wiktoriańskiej Anglii, nie musi być ani grzechem ciężkim, ani większej wagi od tych, które go poprzedziły: Nie zawsze ostatni grzech jest tym najcięższym. Dopóki sobie tego nie uświadomimy, nie będziemy mieli właściwego poglądu ani na sam grzech, ani na nasze perspektywy, jeżeli będziemy w grzechu trwali. Newman uzmysławia, że człowiek nie poznaje jak wielkie jest zło grzechu, a także jakie są jego konsekwencje. Jesteśmy przestępcami, a więc nie możemy dobrze wyrokować we własnej sprawie. Kochamy siebie i stajemy po swojej stronie. Spoufaliliśmy się z grzechem, a pycha nie pozwala nam przyznać się przed samymi sobą, że jesteśmy zgubieni. Wszystko to powoduje, że nie mamy prawdziwego pojęcia ani o grzechu, ani o odpłacie, ani o łasce.

John Henry Newman akcentuje, że człowiek nie rozeznaje w pełni, czym tak naprawdę jest grzech, ponieważ nie wie, kim jest Bóg. Będąc ignorantem w tej materii, nie ma żadnych kryteriów oceny. Ten tylko potrafi osądzić grzech, kto doskonale rozumie i pojmuje Boga, i Ten tylko osądził grzech wedle prawdziwej miary jego zła, który, od wieków znając Ojca, pokazał nam, co sądzi o grzechu umierając za niego; On jedynie, który był gotów – chociaż był Bogiem – znieść niewyobrażalne cierpienia ciała i duszy, aby dać zadośćuczynienie za zło, któregośmy się dopuścili. Angielski myśliciel ostrzega, że zaledwie jeden popełniony grzech śmiertelny może na zawsze odłączyć człowieka od Boga. Jeden tylko nieodpokutowany i nieodpuszczony występek wystarczy, aby zostać potępionym. Newman metaforycznie przedstawia grzech jako zło w duszy, które wypuszcza liście i kwiaty, aby finalnie zrodzić cierpki owoc.

 

 

 

za: Głos Luksemburga 

wykorzystano grafikę Cláudio Pastro

Justyna Majewska-Michy


organizator sympozjów naukowych i debat o charakterze ekumenicznym; niezależny publicysta; członek Polskiego Towarzystwa Historycznego; specjalizuje się w tematyce poświęconej Kościołowi anglikańskiemu i osobie Johna Henry’ego Newmana; jej drugim domem jest Francja; to kolejny artykuł Autorki na filipini.eu